Kreml grzmi po zwolnieniu twórcy Telegrama. Pieskow mówi o prześladowaniu

- Nie sądzę, by w tym momencie istniała potrzeba ferowania wyroków. [Paweł Durow - przyp. red.] jest obywatelem francuskim i ma wszystko, co mu potrzebne, do zorganizowania obrony prawnej - mówił Dmitrij Pieskow w dzień po zwolnieniu z aresztu twórcy Telegrama.

Rzecznik Kremla zadeklarował, że Rosja w razie potrzeby, będzie udzielać odpowiedniej pomocy przedsiębiorcy, wobec którego prowadzone jest dochodzenie.

Pieskow podkreślił, że Durow wciąż pozostaje obywatelem Rosji i zasugerował, że może liczyć na wsparcie Moskwy.

Przedstawiciel Władimira Putina wyraził nadzieję, że prowadzone wobec 39-latka czynności nie zamienią się w "prześladowanie polityczne". - Wiemy, że prezydent Francji zaprzecza jakiemukolwiek powiązaniu sprawy z polityką, ale z drugiej strony padają pewne oskarżenia. Będziemy przyglądać się rozwojowi wypadków - ocenił Pieskow.

Paweł Durow po czterech dniach spędzonych w areszcie, został zwolniony za kaucją w wysokości pięciu milionów euro. Biznesmen otrzymał zakaz opuszczania terytorium Francji. Do zakończenia wszczętego w środę dochodzenia został zobowiązany do meldowania się na komisariacie policji dwa razy w tygodniu. Będzie musiał również przebywać w domu w określonych godzinach.

Sędzia, który orzekł o śledztwie w sprawie rosyjskiego przedsiębiorcy wskazał, że 39-latek jest podejrzewany o współudział w prowadzeniu platformy internetowej umożliwiającej: przeprowadzanie nielegalnych transakcji, publikację fotografii przedstawiających wykorzystywanie małoletnich oraz handel zabronionymi substancjami. Postępowanie dotyczy też podejrzenia prania pieniędzy i odmowy współpracy z organami sądowymi.

Francuski prawnik Durowa, David-Olivier Kaminski ocenił, że zarzuty są "absurdalne". Stwierdził, że szef Telegrama nie angażował się w czyny przestępcze, które miały być rzekomo popełniane na łamach portalu. - Telegram w pełni przestrzega europejskich przepisów dotyczących technologii cyfrowych - powiedział.

Wszczęcie dochodzenia wobec Pawła Durowa nie oznacza, że biznesmen usłyszy wyrok. Jak informuje agencja Reutera, postępowanie nie musi nawet doprowadzić do rozpoczęcia procesu karnego. Czynności mogą trwać latami zanim sprawa zostanie formalnie skierowana do sądu lub śledztwo zostanie umorzone.

Paweł Durow oprócz rosyjskiego może poszczycić się obywatelstwem Francji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Opuścił Rosję w 2014 r., po tym jak nie zgodził się współpracować z tamtejszym rządem i zamknąć profile przedstawicieli opozycji na drugiej z prowadzonych wówczas przez siebie platform, VKontakte. Biznesmen przeniósł swoją działalność do Dubaju, gdzie również zamieszkał. - Wolę być wolny niż przyjmować zamówienia od kogokolwiek - stwierdził w kwietniu Durow, cytowany przez agencją Reutera.

"Rosyjski Mark Zuckerberg", jak zwą go niektórzy, założył Telegrama w 2013 r. wraz ze swoim bratem Nikołajem. Pięć lat później rosyjski rząd zablokował możliwość używania komunikatora na terenie kraju. Zakaz został jednak uchylony trzy lata później.

Telegram, którego wartość wyliczana jest przez Bloomberg's Billionaire Index na 9,15 mld dolarów zrzesza ok. 900 mln użytkowników na całym świecie. W wielu krajach stanowi główne narzędzie komunikacji w sieci, od rozmów w formie czatu aż po publikację rządowych oświadczeń.

Krytycy platformy zarzucają jej przedstawicielom prowadzenie polityki sprzyjającej rozprzestrzenianiu się szkodliwych i przestępczych treści w internecie. Chodzi m.in. o dezinformację, treści spiskowe, czy mowę nienawiści.

Platforma jest szczególnie popularna w Rosji, Ukrainie, Iranie, czy Indiach. Zachodnie media wskazują, że jest faworyzowana przez białych suprematystów i grupy terrorystyczne, w tym ISIS. Twierdzą też, że system moderowania treści ekstremistycznych jest na niej znacznie słabszy niż w przypadku innych portali społecznościowych.

Źródło: Reuters

---

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!