Chiny: Znikający decydenci. Takich czystek w partii rządzącej nie było od dekad
Takich czystek w Komunistycznej Partii Chin nie było od 60 lat. Z szeregów komitetu centralnego partii usunięto 14 członków, w tym aż ośmiu wysokich rangą generałów. Oficjalnie chodzi o "poważne naruszenia dyscypliny i prawa". Nieoficjalnie - o coś zupełnie innego.

To największe czystki w najwyższych kręgach chińskich władz od czasów rewolucji kulturalnej z 1966 roku. Nadużycia władzy, korupcja i sprzeniewierzanie funduszy państwowych to główne przewinienia odsuwanych od władzy czy "znikających" chińskich urzędników.
W praktyce chodzi o usunięcie tych wszystkich, którzy nie myślą tak jak "Cesarz". Bo system kontroli społecznej i autorytarnych, nieznoszących żadnego sprzeciwu rządów czasów Xi Jinpinga przekroczył skalę znaną Chińczykom z czarnych kart rewolucji kulturalnej i płynie coraz dalej w stronę Chin Cesarskich.
Pechowa "14"
W chińskiej kulturze 14 uznawana jest za liczbę pechową. Nie ma 14. pięter, ani mieszkań z tym numerem. Cztery to w języku chińskim homonim słowa śmierć. Śmiertelną liczbą naznaczone zostało też zakończone w Pekinie spotkanie najważniejszych i najwyższych rangą urzędników Komunistycznej Partii Chin. Choć coraz bardziej można mówić o tym gremium jako o dworze cesarza Xi.
Z szeregów komitetu centralnego partii usunięto 14 członków, w tym aż ośmiu wysokich rangą generałów.
Najważniejsza zmiana dotyczy Centralnej Komisji Wojskowej, bo cesarz z nawet najbardziej rozbudowanym aparatem kontroli i inwigilacji nie posiądzie pełni kontroli bez pełni kontroli nad armią.
Centralna Komisja Wojskowa jest jednym z najważniejszych chińskich organów władzy. Jest tak ważna, że do czasu Xi Jinpinga, żeby stanąć na jej czele, trzeba było najpierw co najmniej przez kilka miesięcy trzymać ster komunistycznej partii.
Dotychczasowy drugi rangą wiceprzewodniczący CKW, gen. He Weidong, został wydalony z partii za "poważne naruszenia dyscypliny i prawa", co zazwyczaj oznacza po prostu korupcję.
Czy po 13 latach rządów Xi Jinpinga, który wcześniej także za "naruszenia dyscypliny i prawa" potrafił wysłać za kraty tak potężnego urzędnika jak szef ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, gen. He Weidong byłby na tyle nieostrożny? Czy może jednak człowiek numer dwa w strukturach siłowych został uznany przez prezydenta Chin za zagrożenie?
Chiny: Polityk może zniknąć z dnia na dzień. I nigdy nie wrócić
Chińska polityka, szczególnie w tak wysokich kręgach władzy, to obszar niedostępny nie tylko dla mediów czy zwykłych śmiertelników, ale także niezwykle pilnie strzeżony przed obcymi służbami.
Stąd na przykład po dziś dzień, nie wiadomo co stało się z byłym ministrem spraw zagranicznych Chin Qin Gangiem, który został ambasadorem Chin w Stanach Zjednoczonych. Polityk, który miał dobrych znajomych także w sferze polskiej dyplomacji z dnia na dzień zniknął w czerwcu 2023 roku. O pozbawianiu go kolejnych funkcji informowano zdawkowo. Po dziś dzień na jego temat i jego sprawy możemy jedynie spekulować.
Poniższe spekulacje pojawiają się w dokumentach zachodnich wywiadów - że Rosjanie podczas wizyty wysokiego rangą chińskiego urzędnika w ramach "prezentu" przekazali Chińczykom, iż kochanka Qin Ganga pracuje dla brytyjskiego wywiadu, a i on sam był agentem. Przypomnę - mówimy o byłym szefie chińskiej dyplomacji. O którego losie po dziś dzień nie ma żadnych informacji.
- Czystki w armii można bez wróżenia z fusów tłumaczyć chęcią zbudowania nowego aparatu wojskowych, równolatków cyberprzestrzeni, w której Chiny już toczą wojny - mówi Interii prof. Dominik Mierzejewski, kierownik Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego.
- W kwestii armii chodzi o zbudowanie aparatu lojalnych wojskowych, którzy będą podążali za instrukcjami partii, a nie własnymi pomysłami na to, jak Chiny powinny wyglądać - dodaje.
Chiny: Partia kieruje lufą karabinu
Partia zawsze kierowała lufą chińskich karabinów. Zawsze w maksymalny sposób upewniając się, że jej polecenia będą bezwzględnie wykonywane. Do chińskich elit na Tiananmen strzelali młodzi chłopcy z najbiedniejszych prowincji Chin, którym w studentach, dziennikarzach i literatach pokazano wroga.
- Odsuwanie starszej generacji wojskowych, związanych z poprzednimi władzami i wprowadzenie nowej generacji wychowanej już po Tiananmen, mającej już doświadczenie w nowych technologiach, cyberprzestrzeni - to główny element zmian - mówi Interii prof. Mierzejewski.
Prawda w Państwie Środka leży pośrodku
Korupcja i nadużycia władzy w Chinach są prawdziwym problemem, tak jak bezsprzeczne jest nim budowanie autorytarnego aparatu władzy przez Xi Jinpinga.
Z korupcją walczyli wszyscy przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej - to oficjalny tytuł prezydenta Chin. Przed masakrą na Tiananmen studenci też chcieli walki z korupcją, zapowiadał ją też w czerwcu 1989 "Dziennik Ludowy".
Xi - który wszedł w drogę wielu grupom interesu - ma coraz więcej wrogów. Jego marzeniem jest ponoć, aby jego portret zawisł obok Mao Zedonga na Bramie Zakazanego Miasta przy Tiananmen. Choć jak pisał w książce "Nowa gra w Chińczyka" inny wybitny sinolog prof. Bogdan Góralczyk, równie prawdopodobne jest to, że Xi sam zawiśnie na jednym z ostatnich drzew w rządowym kompleksie Zhongnanhai przy Tiananmen.
Tomasz Sajewicz











