W maju ub. roku ministrowie obrony Białorusi i Rosji Wiktar Chrenin i Siergiej Szojgu podpisali dokumenty określające tryb przechowywania rosyjskiej niestrategicznej broni jądrowej na terytorium Białorusi. Podczas programu "Klub Redaktorów" na antenie prołukaszenkowskiej telewizji Biełaruś 1 szef innej państwowej telewizji ANT, Marat Markau, wyraził zadowolenie z podpisanej umowy. - Gdyby nie było tej decyzji, nie byłoby gwarancji, że będziemy żyć w pokoju i nie mielibyśmy perspektywy na takie życie - powiedział, cytowany przez Biełsat. 22 lipca wywiad amerykański ogłosił, że na Białoruś sprowadzono pierwszą partię broni. Szef ANT spodziewa się, że ta decyzja to dopiero "pierwszy krok". - Bardzo chciałbym, żebyśmy poszli dalej, bo bez względu na wszystko, nikt nas nie zostawi w spokoju. Z zagranicy będą próbowali nami wstrząsnąć jak najmocniej. Dobroć powinna mieć pięści - powiedział. Propagandysta przypomniał również słowa Łukaszenki, że na Białorusi zachowały się prawie wszystkie silosy po sowieckich rakietach jądrowych. - Skoro oni (Zachód - red.) tak marzą o zniszczeniu nas wszystkich i mówią o tym bezwstydnie, naprawdę chciałbym, aby efektem tego zniszczenia było to, że my, w otoczeniu wagnerówców i 3214 (jednostka żołnierzy specnazu - red.), będziemy mogli znowu spokojnie napić się kawy gdzieś na Polach Elizejskich (w Paryżu - red.) - oznajmił. Grupa Wagnera na Białorusi Grupa Wagnera trafiła na Białoruś po nieudanym puczu zorganizowanym przez jej szefa Jewgienija Prigożyna. W rosyjskiej przestrzeni informacyjnej notorycznie pojawiają się doniesienia o kolejnych przestępstwach popełnianych przez byłych wagnerowców. Według szacunków USA pod koniec 2022 roku Grupa Wagnera liczyła 50 tys. osób, z których 40 tys. zwerbowano w rosyjskich koloniach karnych. W lutym, kiedy byłym więźniom kończyły się półroczne kontrakty, Władimir Putin zaczął ułaskawiać skazańców. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!