Jak informuje agencja Belta, elektrownia miała zostać oddana do użytku w 2020 roku. Termin był jednak wielokrotnie przesuwany przez wykonawcę. Prace przy drugim bloku energetycznym rozpoczęto dopiero w maju 2023 roku. Docelowo białoruska elektrownia miała składać się z dwóch reaktorów WWER-1200 o łącznej mocy 2400 MW. By ją wybudować białoruski rząd zaciągnął pożyczkę od Kremla w wysokości 10 miliardów dolarów. Według oficjalnych informacji podawanych przez białoruski rząd, w 2022 roku, kiedy to elektrownia powinna pracować w normalnym trybie, była w stanie wyprodukować mniej niż połowę planowanej energii. Alaksandr Łukaszenka chce odszkodowania Ogłaszając zakończenie kolejnego etapu budowy elektrowni Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że w związku z opóźnieniami będzie żądał wypłaty odszkodowania od rosyjskiej, państwowej firmy. Zobacz też: Białoruś oburzona decyzją sąsiada. Człowiek Łukaszenki zagroził interwencją - Terminy wprowadzenia elektrowni jądrowej uległy pewnemu przesunięciu ze względu na stronę rosyjską. Naturalnie, zgodnie z umową poruszyliśmy z nimi kwestię odszkodowań. Nie ma co się z tym ukrywać - stwierdził. Rosja oferuje rekompensatę - Strona rosyjska w odpowiedzi zaoferowała opcje rekompensaty. Zaoferowali nam opcje sprzedaży świeżego paliwa jądrowego, w cenie takiej jak w Rosji (...) oraz pięcioletni okres gwarancji - dodał. Dyktator wezwał przedstawicieli rządu do szybkich negocjacji i wyrażenia opinii, czy taka forma rekompensaty ich usatysfakcjonuje. - Nie powinniśmy oczywiście niepotrzebnie obciążać Rosjan. Prądu mieliśmy i nadal mamy dość, ale umowa, to umowa - podkreślił Łukaszenka. Kontrowersje wokół elektrowni w Ostrowcu Budowana od 2013 r. elektrownia w Ostrowcu (ok. 250 km od polskiej granicy, a 50 km od Wilna) od początku była krytykowana przez władze krajów bałtyckich. Obawy dotyczyły przede wszystkim technologii zastosowanych przez budujących siłownię Rosjan. Eksperci oceniali, że ryzyko awarii w powstającej elektrowni jest "bardzo wysokie". O szczegółach kolejnych wypadków w trakcie budowy pisał portal Polsatnews.pl. We wrześniu 2019 roku Zarząd Komitetu Śledczego w obwodzie grodzieńskim wszczął śledztwo w związku z instalacją urządzeń wentylacyjnych i przeciwpożarowych, które nie przeszły należytej kontroli. Już wówczas stwierdzono, że ich pozostawienie w konsekwencji mogło doprowadzić "do awarii pracy systemu w całości". Kilka miesięcy później litewskie MSZ zażądało od strony białoruskiej wyjaśnień, po doniesieniach o wybuchu transformatorów napięcia w jednym z agregatów. Incydent miał doprowadzić do zatrzymania turbin i wstrzymania produkcji energii w elektrowni. Źródło: Belta *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!