Łukasz Gibała pozwał w trybie wyborczym Aleksandra Miszalskiego. Ten drugi polityk w cyklu Interii "Bitwa o Kraków" powiedział, że Gibała "zapisywał się do Nowoczesnej, ale go nie przyjęli, do Polski 2050, go odrzucili". Te słowa ubodły drugiego z kandydatów, a sprawa znalazła swój finał w sądzie. Pierwotnie krakowski wymiar sprawiedliwości oddalił wniosek Łukasza Gibały z żądaniem przeprosin, jednak po złożeniu zażalenia rozpatrzył go pozytywnie dla niezależnego kandydata na urząd prezydenta Krakowa. "Najpierw sąd okręgowy przyznał nam, że Miszalski mówił nieprawdę, ale oddalił żądanie przeprosin z powodów formalnych. Dziś sąd apelacyjny zmienił ten wyrok i nakazał Miszalskiemu sprostowanie. Myślę, że każdy wyborca powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce, żeby prezydentem Krakowa był ktoś, kto oczernia rywala, żeby wygrać i zdobyć władzę" - przekazał w mediach społecznościowych Łukasz Gibała. Łukasz Gibała: Sąd orzekł, że Aleksander Miszalski mówił nieprawdę Po drugiej decyzji sądu Gibała podkreślił w rozmowie z Interią, że Aleksander Miszalski chciał go "oczernić mówiąc, że aspirowałem do bycia członkiem najpierw Nowoczesnej, a potem Polski 2050". Pozwaliśmy go jeszcze przed pierwszą turą. W piątek był wyrok, w którym sędzina co prawda uznała, że mówił nieprawdę, ale z powodów formalnych odrzuciła nasze żądanie przeprosin - opisał. Jak dodał, "złożyliśmy apelację, a we wtorek zapadł wyrok". - Sąd orzekł, że Miszalski nie tylko mówił nieprawdę, ale musi też zamieścić na stronach Interii banner ze sprostowaniem, który ma wisieć przez sześć godzin. Ma to zrobić w ciągu 48 godzin - wyjaśnił Gibała. Kandydat "bardzo cieszy się" z wyroku sądu. - Potwierdza on, że moi konkurenci posuwają się do takich nieetycznych metod. Pan Miszalski po prostu mnie oczerniał, mówiąc nieprawdę po to, żeby podważyć moją wiarygodność i niezależność. Mam nadzieję, że wyborcy też wezmą to pod uwagę i zastanowią się, czy warto głosować na kogoś, kto posuwa się do mówienia nieprawdy na temat swoich konkurentów po to, by zdobyć władzę - skwitował. Wyniki wyborów samorządowych 2024. Sensacja w Krakowie Losy krakowskiej prezydentury rozstrzygnie druga tura wyborów samorządowych 2024, która odbędzie się 21 kwietnia. Do walki pierwotnie stanęło dziewięciu kandydatów, jednak na kilkadziesiąt godzin przed ciszą wyborczą ta cyfra stopniała do siedmiu. Finalnie - na przekór sondażom - Aleksander Miszalski z Koalicji Obywatelskiej uzyskał 37,21 proc. poparcia, a jego główny rywal Łukasz Gibała 26,79 proc. - Sondaże sondażami, ale na końcu liczy się rozmowa z wyborcami. Spotkania z nimi na ulicy, przedstawienie założeń programowych. Krakowianie są świadomymi wyborcami, głosują rozsądnie i niekoniecznie na tych kandydatów, którzy idą w promocję i marketing - ocenił ten rezultat Aleksander Miszalski w rozmowie z Interią. Niezależnie od rezultatów po 21 kwietnia urząd opuści Jacek Majchrowski - samorządowiec stał u sterów miasta ponad dwie dekady. Po ogłoszeniu wyników pierwszej tury prawnik zabrał głos w sieci. "Chcę wierzyć, że Kraków będzie w dobrych rękach. Wszystko wskazuje na to, że KO będzie miała większość w radzie miasta. To ogromna odpowiedzialność i wyzwanie, bo wszystkie porażki zostaną w kolejnych wyborach dotkliwie wykorzystane i podwójnie policzone przez konkurencję. Do tej pory zawsze można było odpowiedzieć, że "wszystko jest winą Jacka Majchrowskiego" - ocenił dotychczasowy włodarz Krakowa. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!