Była ostra walka, dużo argumentów "za" i "przeciw" każdego z kandydatów, ale ostateczny wynik okazał się bardzo jednoznaczny. W prezydenckich prawyborach Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski pokonał Radosława Sikorskiego, uzyskując 74,75 proc. głosów. Swoje zdanie w wewnętrznym głosowaniu wyraziły ponad 22 tys. członków Koalicji Obywatelskiej. Skala zwycięstwa trzy do jednego zaskoczyła nawet najbliższe otoczenie prezydenta Warszawy. - To bardzo poważne zwycięstwo - ocenia krótko jedna z parlamentarzystek Koalicji Obywatelskiej. - Osobiście spodziewałam się proporcji 70/30, więc moje oczekiwania spełniły się z naddatkiem. Potężne zwycięstwo Rafała - dodaje. Polityk z władz Platformy Obywatelskiej: - Nie spodziewałem się takiej skali zwycięstwa. Obstawiałem 62 do 38 proc. dla Rafała. To bardzo mocny wynik i bardzo mocny mandat od partii. Bardzo fajnie, że po ogłoszeniu wyników Radek wezwał wszystkich swoich zwolenników do bezwarunkowego poparcia Rafała. Prawybory w KO. Druga prędkość kosmiczna Trzaskowskiego Szef MSZ rzeczywiście już podczas swojego krótkiego wystąpienia na Radzie Krajowej PO zaapelował do swoich stronników o bezwarunkowe poparcie Rafała Trzaskowskiego. Później swój apel ponowił także na Twitterze, ponownie gratulując prezydentowi stolicy zwycięstwa. Wspólpracownicy Trzaskowskiego doceniają te gesty, aczkolwiek wypominają ministrowi, czy raczej jego współpracownikom i sztabowcom, zbyt ostre zagrania w czasie kampanii prawyborczej. - To pokazuje też, że nie było tu żadnego udawania, to były prawdziwe prawybory, prawdziwa walka - ocenia jedno z naszych źródeł w rządzie. - Ten brutalny atak szedł głównie ze strony Radka Sikorskiego, a przede wszystkim jego współpracowników i sympatyków. Niepotrzebnie - to już słowa jednej z posłanek sympatyzujących z Trzaskowskim. - Boję się, że te ataki i zarzuty pod adresem Rafała zostaną wykorzystane w kampanii przez PiS - dodaje nasza rozmówczyni. Mówi bliski współpracownik prezydenta Warszawy: - Wybory to konkurencja, rywalizacja. To jest istotą polityki. Tu nic nie dzieje się przypadkiem i nic nie jest podane na srebrnej tacy. Dzisiaj Rafał osiąga drugą prędkość kosmiczną. Pokonał bardzo trudnego rywala, bardzo popularnego w elektoracie Koalicji Obywatelskiej wybitnego szefa MSZ, pokonał go na ubitej ziemi. Rafał Trzaskowski wygrywa. Bezcenny kapitał prawyborczy Otoczenie Rafała Trzaskowskiego w ostatnich tygodniach - delikatnie mówiąc - nie było entuzjastycznie nastawione do pomysłu prawyborów. Oceniano je jako stratę czasu i wewnętrzne gierki ze strony Donalda Tuska. Miażdżąca wygrana w starciu z Radosławem Sikorskim wyraźnie zmieniła jednak nastawienie stronników Trzaskowskiego do prawyborów. - Widziałem zestawienie zasięgów w sieci, jeśli chodzi o to, ile mówiono i pisano o wyborach kandydata w PiS-ie i u nas. To jest 20-krotna różnica na naszą korzyść. Bezcenny kapitał. Choćby z tego powodu można uznać prawybory za bardzo udany projekt - komentuje polityk Platformy z rządu. Jego koleżanka z sejmowych ław docenia natomiast to, że prawybory ucięły w zarodku wszelkie spekulacje i wątpliwości wokół kandydatury Trzaskowskiego. - Gdyby ich nie było, moglibyśmy mieć w partii głosy, że Radek Sikorski byłby lepszy, że nie sprawdziliśmy, że nie było równych szans. Teraz tego nie będzie, Rafał odniósł potężne zwycięstwo i pokazał, że jest najlepszym kandydatem KO w tych wyborach - stwierdza nasza rozmówczyni. - To nie była strata czasu, bo objechanie regionów nigdy nie jest stratą czasu i na pewno byśmy to i tak zrobili, chociaż w wolniejszym tempie - dodaje bliski współpracownik prezydenta Warszawy. - Prawybory zmobilizowały też struktury do działania i zaangażowania w kampanię, która rusza lada moment - podkreśla. Po prawyborczej wygranej Trzaskowski ma w planach dokończenie objazdu wszystkich regionów. Do 23 listopada odwiedził 12 z 16 województw. Na liście zostały jeszcze Opolszczyzna, Lubuskie, Pomorze i Pomorze Zachodnie. Jak słyszymy w obozie Trzaskowskiego, świeżo mianowany kandydat KO na prezydenta będzie chciał się z tym uwinąć przed 7 grudnia, kiedy Koalicja Obywatelska oficjalnie zainauguruje swoją kampanię prezydencką. Prawybory w KO. "Radek nie miał żadnych szans" Nasi rozmówcy wskazują też na przyczyny porażki Sikorskiego w starciu z Trzaskowskim. W pierwszej kolejności wymieniają niezrozumienie specyfiki partyjnych prawyborów (zarzut cokolwiek interesujący, zważywszy, że szef MSZ startował w tej formule po raz drugi). Sikorski nie wychodził w ostatnich tygodniach z mediów, zabierał głos chętnie i często. - Problem w tym, że media to fajna rzecz, jeśli chcesz dotrzeć z przekazem do szerokich mas społeczeństwa, a nie do wąskiego grona członków partii. Radek za późno to skumał - uważa jeden ze sztabowców Trzaskowskiego. Nasz rozmówca podkreśla też, że Sikorski zbyt późno postawił na objazd struktur Platformy, spotkania i rozmowy z działaczami. A kiedy już do nich dochodziło, wypadał na nich nienaturalnie. - Wychodziło, że nie ma osobowości Rafała - jest raczej sztywny, formalny, Rafał jest dużo bardziej do ludzi - słyszymy z otoczenia prezydenta stolicy. - Poza tym, my ten objazd Polski robimy od kilku lat. To jest zupełnie inna więź z członkami partii. Oni teraz widzieli nas już po raz n-ty, poza tym utrzymujemy z nimi regularny kontakt. To nie tak, że przypomnieliśmy sobie o nich, bo były prawybory i zobaczyli nas na oczy pierwszy raz w życiu. Radek był na z góry przegranej pozycji, nie miał żadnych szans - nie ma wątpliwości nasz rozmówca. Politycy z otoczenia Trzaskowskiego wskazują też, że po stronie Sikorskiego za dużo było osób... spoza Platformy. W jego kampanię prawyborczą mocno zaangażowali się poseł Roman Giertych i wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. Z kolei poparcia udzielił Sikorskiemu m.in. były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. - Ludzi w Koalicji Obywatelskiej w pewnym momencie zaczęło wkurzać, ile osób spoza KO angażuje się w nasze prawybory po stronie Radka - zdradza jedno z naszych źródeł. Klątwa Komorowskiego? "Broń Boże!" W obozie Rafała Trzaskowskiego nie mają jednak wątpliwości, że uda się szybko scalić partię tak, żeby nikt nie pamiętał o prawyborach, a wszyscy byli skupieni na zdobyciu Pałacu Prezydenckiego latem 2025 roku. - Scalimy partię, bez obaw. Poza wąskim gronem oszołomów zapatrzonych w Giertycha, którzy jechali po bandzie i nie przebierali w środkach, to wśród członków KO nie ma takiej radykalizacji, a już zwłaszcza niechęci i nienawiści - uważa jeden ze stronników Trzaskowskiego. - Tu nie ma rozłamu w partii. Atakowały poszczególne osoby, które zatraciły się w kampanijnych emocjach, a nie całe frakcje - dodaje jedna z posłanek Koalicji Obywatelskiej. Po zdecydowanym zwycięstwie nad Sikorskim i przy bardzo korzystnych sondażach już na kampanię prezydencką, w Koalicji Obywatelskiej główna obawa brzmi: czy zwycięstwo, które aktualnie wydaje się bardzo bliskie, nie wymknie się z rąk, a sam kandydat nie podzieli losów Bronisława Komorowskiego z 2015 roku. - Nie będziemy jak Komorowski. Broń Boże! - odżegnuje się jeden ze sztabowców Trzaskowskiego, kiedy zadajemy mu to pytanie. - Ciągle rozmawiamy z działaczami, analitykami, specami od kampanii. Czeka nas cholernie ciężka kampania - rozwiewa wątpliwości. I dodaje: - Przekonanie, że już ją wygraliśmy, możemy otwierać winko i czekać na koronację, bo sondaże faworyzują Rafała - tego nie ma i nie będzie. To będzie bardzo nieczysta i spolaryzowana kampania. Polityk z kierownictwa Platformy: - Analogia do Komorowskiego jest z gruntu nieprawdziwa. W 2015 roku Platforma była po ośmiu latach rządów, ludzie byli nami zmęczeni i chcieli zmiany. Dzisiaj ludzie nadal są zmęczeni rządami PiS-u i chcą domknąć proces zmiany władzy. Sondaże dają dużą przewagę Koalicji Obywatelskiej, ale wewnętrznie w partii jesteśmy przekonani, że ostatecznie to będzie 50/50. Każdy głos będzie mieć znaczenie, czeka nas zacięty bój o każdego wyborcę podobnie jak w 2020 roku. Parlamentarzystka Koalicji Obywatelskiej: - Rafał jest kandydatem XXI wieku, jego kampania będzie zupełnie inna niż ta Komorowskiego. Na pewno będzie bardzo ciężko, nie zamierzamy sugerować się sondażami, bo nastroje społeczne potrafią zmienić się błyskawicznie. Wszyscy nasi rozmówcy wskazują na wspólny mianownik nadchodzącej kampanii prezydenckiej: dla PiS-u będzie to walka o życie, o być albo nie być w polityce. Dlatego nie będzie taryfy ulgowej i należy spodziewać się ciosów z każdej strony. Zwłaszcza tych poniżej pasa. - Niezależnie od tego, kogo wybierze ostatecznie PiS, czeka nas jazda bez trzymanki - przewiduje bliski współpracownik Trzaskowskiego. I dodaje: - Jeśli stracą prezydenta, to stracą wszystko: szanse na ułaskawienia, jakąkolwiek kontrolę nad państwem, a wszystko, co zrobili przez osiem lat pójdzie z dymem w kilka miesięcy. Dlatego będą gryźć trawę dużo mocniej niż w wyborach parlamentarnych i zrobią wszystko, żeby zdyskredytować Rafała. Łukasz Rogojsz ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!