Jeśli tylko powstanie nowy rząd, minister edukacji będzie miał znakomitą ścieżkę do sprawnego zarządzania resortem. Deklaratywnie wszystkie ugrupowania nowej większości chcą przejąć resort edukacji i nauki po ministrze Przemysławie Czarnku. Powodów jest przynajmniej kilka, a najważniejszy wydaje się prosty - to miejsce, w którym efekty zmiany będzie widać niemal od początku. A to w polityce sprawa niezwykle ważna. Po pierwsze, nauczyciele z początkiem przyszłego roku dostaną znaczące podwyżki. W zasadzie nie ma co do tego wątpliwości, bo o tej pilnej potrzebie mówili zarówno politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi. Podwyżki na "dzień dobry" załatwią też inną sprawę - uspokoją nieciekawe nastroje w pokojach nauczycielskich i w zarodku stłumią widmo ewentualnego strajku. Po drugie, wszystkie formacje dotąd opozycyjne przekonywały, że potrzebne jest "odpolitycznienie szkoły". W praktyce efekty będą błyskawiczne, bo już na podstawie obowiązujących przepisów w zasadzie z dnia na dzień nowy rząd wymieni kuratorów oświaty. Funkcję straci więc np. małopolska kurator Barbara Nowak. Kwestia odpolitycznienia dotyczy również dwóch innych kwestii - prowadzenia przez organizacje pozaszkolne zajęć w placówce, a także osławionego podręcznika do Historii i Teraźniejszości. To ostatnie wiąże się natomiast z trzecim elementem, którym są zmiany w podstawie programowej. Ale akurat ten proces może trochę potrwać. Kto zostanie nowym ministrem edukacji? Tak czy owak, nowy minister edukacji będzie miał duże pole do popisu. Kto jednak zostanie nowym ministrem edukacji? Tu sprawa nie jest tak oczywista. - Najpierw podzielone muszą zostać najważniejsze stanowiska: marszałków Sejmu i Senatu oraz wicepremierów. Dopiero potem przyjdzie czas na resorty. Wcześniej nikt nie będzie rozmawiał o personaliach - słyszymy zgodnie od przedstawicieli koalicji. Giełda nazwisk jednak ruszyła niemal dzień po wyborach. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy mówiła wprost, że od lat jest zainteresowana tym stanowiskiem. W ostatniej kadencji Sejmu niezwykle aktywne były cztery posłanki Koalicji Obywatelskiej, które niemal codziennie punktowały poczynania ministra Czarnka: Barbara Nowacka, Kinga Gajewska, Katarzyna Lubnauer i Krystyna Szumilas. Według naszych informacji trzy pierwsze są poważnie rozważane do tego stanowiska, czwarta nie, bo pełniła już tę funkcję w przeszłości. Bez szans jest też nauczyciel bez politycznego doświadczenia, który wywołał spore zaskoczenie wynikiem wyborczym - Marcin Józefaciuk. Ministerstwem edukacji zainteresowana jest też Trzecia Droga. Gdyby resort ten trafił pod skrzydła PSL, najpoważniejszym kandydatem byłby Dariusz Klimczak. Jeśli miałaby kierować nim Polska 2050 Szymona Hołowni, w grę wchodziłoby - jak słyszymy w partii - powierzenie tej misji ekspertowi, nie politykowi. Trzy najpilniejsze zadania nowego ministra edukacji Z naszych rozmów wynika jednak, że resort edukacji obejmie najpewniej przedstawiciel KO lub Lewicy. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk nie odebrała od nas telefonu. Zapytaliśmy Barbarę Nowacką i Kingę Gajewską, jakie trzy zadania będą najpilniejsze dla nowego szefa MEiN. - Podwyżka wynagrodzeń nauczycieli, odciążenie programów nauczania i odideologizowanie szkoły - odpowiadają zgodnie. - Dzieci są przemęczone. Nie nadążamy za światem. Potrzebna jest głęboka reforma tego, czego są uczone. Odchudzenie programów jest potrzebne, ale żeby to się wydarzyło, najpierw należy powołać komisję, najlepiej Komisję Edukacji Narodowej. Żeby to metodycy, specjaliści, ale też uczniowie i rodzice mieli wpływ na to, czego uczone są dzieci - przekonuje Nowacka. - Komisja Edukacji Narodowej to nie zwykły projekt, tylko szansa na trwałą zmianę warty w tworzeniu polityki oświatowej państwa. Kreując ją w horyzoncie wykraczającym poza jedną kadencję parlamentu, jesteśmy w stanie włączyć do dyskusji wszystkie środowiska. To będzie dzieło - wtóruje jej Gajewska. Posłanki Koalicji Obywatelskiej przekonują też, że kuratoria oświaty są potrzebne, nie powinno się ich likwidować, ale muszą zostać obsadzone "ekspertami, a nie członkami partii", jak mówi Nowacka. - Należy odpolitycznić kuratoria, ale też zmienić ich zakres działania. Mają wspierać nauczycieli i dyrektorów, a nie być policją szkolną - dodaje Gajewska. Kolejka chętnych do jednego ministerstwa, ale... mogą powstać dwa Tymczasem kłopotem może być sama struktura ministerstwa. Przypomnijmy, że resort edukacji i nauki powstał stosunkowo niedawno z połączenia działów edukacji oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Na jego czele stanął minister Przemysław Czarnek, który na dobrą sprawę pracował na dwa etaty - dzielił też czas i obowiązki między dwoma budynkami. Wśród koalicjantów przeważa postulat rozdzielenia tego resortu - tak, by edukacja znów była odrębnym resortem, a nauka znalazła się pod skrzydłami innego ministra. I tak się zapewne stanie, ale kwestią do dyskusji pozostaje termin. Możliwe, że na początku nowego rządu MEiN się utrzyma (wówczas największe szanse na tę tekę miałaby - według naszych rozmówców - Katarzyna Lubnauer), a zostanie rozdzielone nieco później. Dominują jednak głosy, że wygra pragmatyka i już od pierwszego dnia nowego rządu powstaną dwa resorty. Byłby to efekt m.in. negocjacji między koalicjantami, którzy - jak widać choćby w tym przypadku - mają wielu kandydatów do ministerialnych tek, a stanowisk do rozdzielenia dużo mniej. - O wszystkim zdecydują nasi liderzy. Czekamy na konkrety - uśmiechają się rozmówcy Interii. Jak słyszymy, to Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Czarzasty podejmą najważniejsze decyzje w sprawie kształtu nowego rządu. Szczegóły natomiast będą uzgadniać politycy powołani do tzw. zespołu negocjacyjnego. Są to: Marcin Kierwiński (KO), Michał Kobosko (Polska 2050), Piotr Zgorzelski (PSL), Krzysztof Gawkowski oraz Dariusz Wieczorek (Lewica). Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na lukasz.szpyrka@firma.interia.pl