W sobotę 13 maja, gdy uwaga opinii publicznej skupiała się na dwudniowej konwencji Prawa i Sprawiedliwości, w warszawskim Teatrze Palladium odbywał się kongres programowy "AgroUnia - Żywi i Broni". Głównym bohaterem wydarzenia był lider ruchu Michał Kołodziejczak, który w trakcie ponad godzinnego przemówienia opowiadał o swojej wizji państwa. Podkreślał, że "formuła III RP wyczerpała się", a "zmiany w Polsce muszą być głębokie". Szef AgroUnii uderzał wielokrotnie w PiS - mówił, że w Polsce stworzono system oligarchiczny, a oferty socjalne proponowane przez partię rządzącą "to symbol nieudolności tej władzy". Podczas konwencji program przedstawiał ekonomista Jan Zygmuntowski. Padły obietnice dotyczące m.in. cyfryzacji państwa, znakowania pochodzenia żywności w sklepach, stworzenia systemu państwowej franczyzy dla sklepów spożywczych, ustalenia planów zagospodarowania przestrzennego dla całego kraju, budowy mieszkań na własność i na wynajem, projekty finansowania żłobków i przedszkoli, uspołecznienia spółek skarbu państwa oraz ograniczenia tam zarobków, a także wykup długów osób w spirali zadłużenia, kredyty społeczne oferowane przez NBP, a nawet stworzenie objazdowych bazarów drive-thru, które - według pomysłodawców - mają działać jak model kupowania jedzenia z samochodu w popularnej sieci fastfood. Konwencja "AgroUnia - Żywi i Broni". Porozumienie nieobecne Na politycznym zjeździe AgroUnii zabrakło jednak choć symbolicznej obecności przedstawicieli Porozumienia - partii, która na początku lutego weszła w bliską współpracę z rolniczą formacją, by razem wystartować w jesiennych wyborach. Absencja polityków ugrupowania, które niegdyś wchodziło w skład Zjednoczonej Prawicy, podsyciła pytania o faktyczną jedność koalicji. - Sprawa jest prozaiczna - nie mamy jeszcze dopiętych spraw formalno-rejestrowych - tłumaczy nam nieobecność swoją i swoich kolegów poseł Porozumienia Stanisław Bukowiec. - To była konwencja jednej partii, chcieli uporządkować swoje struktury, powołali swój Zarząd Krajowy - taka była ich decyzja, robili to jako AgroUnia - dodaje. - Dziwię się, że dziennikarze zajmują się plotkami politycznymi, a nie poważnymi sprawami. U nas w organizacji jesteśmy w boju po konwencji - skwitowała rzeczniczka AgroUnii Natalia Żyto. - Dla mnie ten kongres to podsumowanie etapu, który przeszliśmy z AgroUnią, a obok mnie stał wybitny ekonomista młodego pokolenia Jan Zygmuntowski. Każdy zwiera szeregi po swojemu. My w to nie ingerujemy, ponieważ wydarzenie planowaliśmy wcześniej, a program pisaliśmy wiele miesięcy - ocenia z kolei w rozmowie z Interią Michał Kołodziejczak. Ruch Społeczny, czyli wspólny start w wyborach Mariaż między AgroUnią a Porozumieniem stał się faktem 5 lutego, kiedy zarząd partii Magdaleny Sroki przegłosował uchwałę o bliskiej współpracy z Kołodziejczakiem. Decyzji nie zaakceptowali poseł Michał Wypij i rzecznik Jan Strzeżek, którzy na znak protestu opuścili struktury, o czym jako pierwsi informowaliśmy w Interii. W połowie lutego doszło do podpisania deklaracji ideowej, zawierającą siedem punktów, m.in. usprawnienie instytucji publicznych, zwiększenie bezpieczeństwa żywnościowego i wprowadzenie bardziej skutecznej polityki demograficznej. Niedługo później połączone siły uzyskały 7 proc. w sondażu dla Social Changes. 15 marca warszawski sąd zarejestrował Ruch Społeczny - wspólną inicjatywę, jaka miała posłużyć jako platforma partyjna, w celu ominięcia konieczności powoływania komitetu koalicyjnego na październikowe wybory - a co za tym idzie - wymogu przekroczenia ośmioprocentowego progu. Choć politycy Porozumienia i AgroUnii pojawiali się regularnie na wspólnych spotkaniach w całym kraju, to ostatnie wystąpienie Kołodziejczaka i Sroki miało jednak miejsce 27 kwietnia - od tego dnia przedstawiciele obu formacji nie są widoczni razem w mediach. "Obie partie wyobrażały sobie współpracę inaczej" Jeszcze na wczesnym etapie współpracy pojawiały się wątpliwości, co do sensu połączenia. - Wieść jest zaskakująca z punktu widzenia programu Porozumienia. To od zawsze była partia raczej liberalna, może nie ultraliberalna, ale liberalna gospodarczo. AgroUnia z kolei zdecydowanie odwrotnie - komentował w lutym w rozmowie z Interią prof. Antoni Dudek. - Jednoczymy różne środowiska - od wsi po miasto. (...) Dzisiaj wspólnie z Michałem Kołodziejczakiem będę walczyła o polską wieś, a Michał Kołodziejczak będzie wspólnie ze mną walczył o polskich przedsiębiorców i samorządy - tłumaczyła 7 lutego prezes Porozumienia Magdalena Sroka. W kuluarach usłyszeliśmy, że powodem obecnego konfliktu nie są jednak stricte kwestie programowe. Obie strony miały wyobrażać sobie współpracę inaczej. Polityczne ambicje Kołodziejczaka i "lenistwo" Porozumienia Michał Kołodziejczak wszedł do polityki jako przedstawiciel grupy niezadowolonych rolników. Porozumienie miało liczyć na to, że lider AgroUnii nie będzie miał większych ambicji politycznych i pozostanie trybunem, który broni przede wszystkim interesów wsi. - Oni chcieliby z nas zrobić taką partię branżową, a my mamy przecież dużą, szeroką polityczną misję - mówił natomiast Kołodziejczak podczas kongresu w sobotę 13 maja. Wciąż rosnące aspiracje przywódcze mają stanowić problem w oczach partnerów, którzy nieprzychylnie patrzą na budowanie partii przez szefa grupy niezadowolonych rolników. - Jak ktoś chce się podobać wszystkim, to niech zapisze się do orkiestry dętej. Dla mnie ważne jest całe życie społeczne. Czuję się kimś, kto chce załatwić sprawy nie tylko rolników - skwitował sam Kołodziejczak w rozmowie z Interią. Zarzutem działaczy AgroUnii wobec członków partii Magdaleny Sroki są z kolei "lenistwo, brak aktywności i bierność w terenie". Swoje niezadowolenie z tego powodu miał wyrazić także w ostatnim czasie sam lider podczas jednego z zamkniętych spotkań. - Takie pogłoski są na zasadzie "jedna pani, drugiej pani". Proszę przejrzeć profile społecznościowe naszych posłów i działaczy. Jeśli chodzi o współpracę z AgroUnią - byliśmy na protestach, na strajkach, byliśmy na granicy w Hrebennem - odpowiada na zarzuty Bukowiec. Ostatnie, wspólne demonstracje miały jednak miejsce w kwietniu, a więc prawie miesiąc temu. Kołodziejczak: Dla mnie praca jest najważniejsza. Kuchni politycznej nie pokazujemy O stosunki między AgroUnią a Porozumieniem spytaliśmy wprost Michała Kołodziejczaka. - O naszych relacjach, kontaktach, spotkaniach i szczegółach dziś kompletnie nie mówimy. Jestem bardzo zaabsorbowany pracą. Dla mnie praca - a nie podobanie się komuś - jest najważniejsza. Kuchni politycznej nie pokazujemy - stwierdził. Pytanie, dlaczego politycy obu partii nie pojawiają, choć planują startować razem w wyborach, Kołodziejczak pozostawił bez komentarza. O tę samą kwestię próbowaliśmy spytać Magdalenę Srokę, lecz polityk nie odpowiedziała na nasze telefony. Spytaliśmy Kołodziejczaka także o to, czy zapowiadany na wiosnę wspólny kongres Ruchu Społecznego dojdzie do skutku, lecz lider grupy rolników nie wskazał konkretnej daty, choć zaznaczył, że nastąpi to "niedługo". Sondaże nie grają na korzyść AgroUnii i Porozumienia Jedną z opcji, dla których spekulowano o powodach łączenia sił, była próba uzyskania silniejszej pozycji negocjacyjnej w rozmowach o wspólnym starcie wyborczym z Polskim Stronnictwem Ludowym. - Nie prowadzimy rozmów z Ruchem Społecznym, ale szanujemy aktywność AgroUnii w aspekcie strajków rolniczych, podczas których mówili tym samym, krytycznym głosem wobec rządu, co PSL - powiedział nam wiceprezes ludowców Dariusz Klimczak. Pewne jest jednak to, że wieść o sporach między Porozumieniem a AgroUnią wyszła poza środowiska obu partii, a o wzajemnych oskarżeniach słyszymy również od polityków z innych formacji. Jeśli kryzys nie zostanie zażegnany, Michał Kołodziejczak może mieć kłopoty z dostaniem się do parlamentu i realizacją zaprezentowanego w minioną sobotę programu. Tym bardziej, że dotychczasowe sondaże nie grają Ruchowi Społecznemu na korzyść. Sytuacja wydaję się być jednak dynamiczna.