Macron z apelem do sojuszników Ukrainy. "Wojna powróciła na naszą ziemię"
- Powinniśmy sprostać wyzwaniom historii i wykazać się odwagą, jakiej to wymaga - mówił w czeskiej Pradze prezydent Francji Emmanuel Macron. Wskazał przy tym, że "wojna powróciła na naszą ziemię". - Mocarstwa, których nie sposób powstrzymać, codziennie poszerzają swoje groźby - stwierdził, apelując do sojuszników Ukrainy, by "nie byli tchórzami".
Prezydent Francji Emmanuel Macron wezwał we wtorek sojuszników Ukrainy, by "nie byli tchórzami" wobec mocarstw.
- Wojna powróciła na naszą ziemię, mocarstwa, których nie sposób powstrzymać, codziennie poszerzają swoje groźby. W tej sytuacji powinniśmy sprostać wyzwaniom historii i wykazać się odwagą, jakiej to wymaga - apelował Macron na spotkaniu ze społecznością francuską w czeskiej Pradze.
Prezydent Francji zadeklarował pod koniec lutego, po spotkaniu z szefami państw i rządów krajów europejskich, że pokonanie Rosji jest niezbędne dla zagwarantowania bezpieczeństwa w Europie. Dodał, że nie należy wykluczać wysłania zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę w przyszłości, choć jego zdaniem na obecnym etapie "nie ma konsensusu" w tej sprawie.
Słowa Macrona wywołały międzynarodowe poruszenie. Z prezydentem Francji nie zgodziły się m.in. władze Niemiec, Hiszpanii czy Włoch. Reagowały także USA, szef NATO Jens Stoltenberg czy polski prezydent Andrzej Duda.
Głośne słowa Emmanuela Macrona. Politycy reagują
Jednoznacznie wypowiedział się także czeski premier Petr Fiala. - Nikt w Europie nie będzie wysyłał wojsk na Ukrainę - zadeklarował. - Nie sądzę, aby istniała potrzeba dramatyzowania i straszenia ludzi rzeczami, których nikt nie proponował ani nie proponuje w sposób, w jaki są interpretowane - podkreślił.
Słowa Macrona nie umknęły również Rosji. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że "wysłanie zachodnich wojsk na Ukrainę doprowadzi do bezpośredniego starcia militarnego Rosji z NATO".
Wypowiedź Macrona zmuszony tłumaczyć był także sam francuski minister spraw zagranicznych. - Prezydentowi chodziło o personel, który nie będzie realizował misji ofensywnych, a jedynie misje wspierające, np. w zakresie produkcji broni, rozminowywania czy zadań związanych z cyberbezpieczeństwem na terytorium Ukrainy - mówił Stephane Sejourne.
Po kilku dniach również sam Macron skomentował swoja głośną wypowiedź. - Każde moje słowo w tej sprawie jest wyważone, przemyślane i starannie dobrane - stwierdził krótko.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
PAP/INTERIA.PL