Wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej swój postulat ogłosił w środę w mediach społecznościowych. "W imieniu rodzin oficerów BOR, którzy zginęli w Smoleńsku chroniąc Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wystąpię dzisiaj do prokuratury o przesłuchanie, przy użyciu wariografu, Jarosława Kaczyńskiego na okoliczność ostatniej rozmowy braci. Jestem pewien, że on nie ma nic do ukrycia" - napisał w platformie X po godz. 7:00. Godzinę później lider Prawa i Sprawiedliwości wziął udział we mszy ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej. Później udał się na plac Piłsudskiego, gdzie składał wieńce przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego i pomnikiem smoleńskim. Zanim prezes PiS złożył kwiaty, doszło do drobnych przepychanek i utarczek słownych, kiedy grupa osób chciała złożyć wieniec z tabliczką o treści: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach". Złożenie wieńca zablokowali politycy PiS: Marek Suski i Anita Czerwińska. Oburzenie w klubie PiS W dniu 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej ponownie wrócił temat katastrofy i wątpliwości obu stron sceny politycznej, co do wyjaśnienia sprawy. O postulat Romana Giertycha zapytaliśmy Piotra Müllera. - Uważam to za czystą prowokację - podkreślił były rzecznik rządu, mówiąc o terminie sformułowania postulatu. - Roman Giertych jest postacią, która trudni się tym, żeby podpalać społeczeństwo i antagonizować ludzi. Człowiek, który na tym zbudował swoją karierę polityczną. Na trollach, na hejcie w internecie. Dzisiaj - jak rozumiem - to kontynuuje - wskazał Müller. Podobnego zdania jest Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski. - W dzień rocznicy śmierci 96 Polaków na służbie, w tym prezydenta i jego małżonki, kierowanie takich oczekiwań przez Romana Giertycha jest po prostu nikczemne. Roman Giertych jest wstydem dla polskiej polityki - podkreślił. - Jeśli ktoś powinien składać zeznania w prokuraturze to Roman Giertych. I to galopem. Przypominam, że wobec niego prokuratura chciała postawić potężne zarzuty, które niestety dzisiaj są skręcane. Jego wypowiedź należy traktować w kategorii niskiej, nikczemnej zemsty - dodał Roman Giertych: Ból rodzin jest taki sam jak Kaczyńskiego W Sejmie o wniosek ws. przesłuchania wariografem zapytaliśmy Romana Giertycha. - To jest ostatnia czynność dowodowa jaką prokuratura powinna podjąć w tej sprawie. Był Jarosław Kaczyński przesłuchiwany jako świadek, ale bez użycia wariografu. Tymczasem nie mamy żadnej innej możliwości weryfikacji czy jego zeznanie jest prawdziwe, niż wariograf właśnie, bo nie ma świadka rozmowy, a wszyscy tam obecni zginęli - zaznaczył w rozmowie z Interią poseł. Chodzi o zeznanie dotyczące ostatniej rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z bratem. Doszło do niej, kiedy Lech Kaczyński leciał do Smoleńska i zadzwonił do brata przez telefon satelitarny w samolocie prezydenckim Tu-154M. Po katastrofie, w wywiadach Kaczyński wspominał, że rozmowa nie miała związku z lotem czy lądowaniem, a jedynie dotyczyła stanu zdrowia matki braci Kaczyńskich. - Wydaje się, że jest to wniosek zasadny, można go wykonać za zgodą świadka. Apeluję do Jarosława Kaczyńskiego, żeby wyraził na to zgodę - mówi Interii Giertych. Pytamy dlaczego jego zdaniem ostatnia rozmowa z Lechem Kaczyńskim jest kluczowa. - Nie wiem czy jest kluczowa. Może być. Pytanie jest o to, dlaczego generał Błasik był w kokpicie, ingerował w działania pilotów i mówił "zmieścisz się śmiało". Nie możemy odpowiedzieć na to pytanie - uważa Giertych. Odpowiada też posłom klubu PiS, którzy zarzucają mu "nikczemność" ze względu na sformułowanie wniosku w dniu rocznicy. - To jest przeświadczenie polityków PiS, że ich ból jest ważniejszy niż ból innych. Ból rodzin, które ja reprezentuję - dziewczynki, która straciła ojca, żony, która straciła męża - jest taki sam jak ból Jarosława Kaczyńskiego, który stracił brata. A ten wyjazd organizował Lech Kaczyński, w związku z tym mamy prawo taki wniosek sformułować - ocenia Giertych. - To nie jest w żaden sposób naruszające, ja to formułuję bardzo taktownie. W żaden sposób nie chcę obrażać Jarosława Kaczyńskiego. Napisałem, że uważam, że to badanie wariografem potwierdzi, że to, co zeznał jako świadek, jest prawdą. Tak sądzę, nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej - dodaje w rozmowie z Interią. Jakub Krzywiecki *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!