Jurij Felsztinski: Władimir Putin jest nastawiony na konflikt z NATO
Władimir Putin otwarcie przedstawia swój cel: chce nowego porządku na świecie, z Rosją, która może robić co chce w ochronie swoich interesów. A skoro jest to sprzeczne z celami i filozofią Unii Europejskiej, NATO i Stanów Zjednoczonych, polityka Kremla będzie prowadzić do kolejnych napięć – zwraca uwagę w rozmowie z Interią Jurij Felsztinski, rosyjski historyk i publicysta mieszkający w USA.
Z autorem lub współautorem publikacji pt. "Borys Bieriezowski. Zapiski wisielca", "Wysadzić Rosję", "Korporacja zabójców. Rosja, KGB i prezydent Putin", "Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę" rozmawialiśmy m.in. o raporcie dot. zabójstwa Aleksandra Litwinienki, napiętych relacjach Zachodu z Rosją i możliwej zmianie stosunków na linii Warszawa - Moskwa.
Dariusz Jaroń, Interia: Brytyjski raport w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki wpłynie na relacje Londynu z Moskwą?
Jurij Felsztinski: Nie sądzę, żeby stosunki pomiędzy Wielką Brytanią i Rosją, a szerzej Unią Europejską, Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Rosją mogły się pogorszyć. Pamiętajmy, że wciąż wprowadzane są nowe sankcje. Zasadne jest jednak pytanie, czy te sankcje są dla Rosji dotkliwe? I czy Wielka Brytania powinna uważać Rosję za wroga? Na Wyspach powszechna jest opinia - w mojej ocenie niesłuszna - że NATO potrzebuje Rosji do wspólnej walki z międzynarodowym terroryzmem.
Prezydent Rosji przejął się raportem?
- Jestem przekonany, że nie będzie oficjalnej reakcji Władimira Putina na werdykt brytyjskiego sądu najwyższego, ale ten wyrok go dotknął. W ciągu ostatnich dziewięciu lat rosyjski rząd wielokrotnie powtarzał, że nie ma nic wspólnego z zabójstwem Litwinienki w Londynie. Przedstawiano teorie wyjaśniające kto, w jaki sposób i dlaczego za tę śmierć odpowiada. Teraz brytyjski sąd orzekł, że Litwinienko został zabity przez Andrieja Ługowoja i Dmitrija Kowtuna - agentów FSB, a w sprawę zamieszany jest Putin. Prezydent Rosji zostanie zatem zapamiętany jako osoba, która zaplanowała operację w Londynie - perfekcyjne zabójstwo - ale sprawa wyszła na jaw.
Brytyjski raport ws. Litwinienki, informacje z USA o korupcji i fortunie Putina. Co zmieniło się, że Zachód otwarcie formułuje dziś oskarżenia przeciwko prezydentowi Rosji?
- Jest wielka różnica w tym, jak postrzegaliśmy Putina dziesięć lat temu, kiedy Litwinienko został otruty, a tym jak widzimy go obecnie. W 2006 roku niewielka grupa osób twierdziła, że Putin jest politykiem skorumpowanym, byłym oficerem KGB, który został prezydentem Rosji dzięki manipulacji, a po objęciu władzy kontroluje kraj dzięki pracy setek zaufanych agentów. Pamiętam słynne słowa prezydenta George’a W. Busha, który spojrzał w oczy Putina i powiedział, że można mu zaufać.
- Dzisiaj nie ufamy Putinowi. Widzimy człowieka, który napadł na Gruzję w 2008 roku i na Ukrainę w 2014 roku, doprowadzając do śmierci tysięcy osób. Poza tym czym jest życie jednego rosyjskiego szpiega w porównaniu z inwazją na dwa kraje i zestrzeleniem malezyjskiego samolotu nad Ukrainą?
Wspomniał pan o wspólnej walce Zachodu i Rosji z samozwańczym Państwem Islamskim. Ta współpraca może przełożyć się na ocieplenie relacji?
- Nie sądzę. Prezydent Putin jest nastawiony na konflikt z NATO. Niczym nie sprowokowana inwazja na Ukrainę, zbrojenia, gwałtowny wzrost budżetu armii, agresywna propaganda to najlepsze tego dowody. Rosja się nie wycofa.
- Owszem, Rosja walczy w Syrii z ISIS ale to nie jest główny powód jej obecności w kraju. Głównym celem Putina jest wsparcie prezydenta Baszara al-Asada, utrzymanie go przy władzy, umocnienie swojej pozycji w regionie i sprowokowanie poważnego konfliktu na Bliskim Wschodzie z udziałem Turcji i Arabii Saudyjskiej.
Po co Putinowi ta wojna?
- W następstwie konfliktu wzrośnie cena ropy, a to główna składowa rosyjskiego eksportu. Jeżeli w tym celu Rosja będzie musiała doprowadzić do konfrontacji z siłami NATO w Syrii - zrobi to. Jeżeli będzie musiała utworzyć Kurdystan, wbrew opozycji Asada - również to zrobi, tym bardziej, że osłabi to Turcję, członka NATO.
- To dopiero początek agresywnej zagranicznej polityki Putina. Przed paroma tygodniami oświadczył, że walczy o "nowy porządek świata". Świata, w którym decydujący głos należy do Rosji, w którym Rosja może zrobić wszystko, co uważa za stosowne w obronie własnych interesów. Niestety, interesy Rosji nie są interesami Rosjan, tylko niewielkiej grupy byłych i obecnych agentów FSB, którzy przejęli kontrolę nad krajem. Litwinienko był jednym z pierwszych głośnych demaskatorów Putina. Teraz wiemy, że Putin to morderca. Przepraszam, "rzekomy morderca", nawiązując do raportu brytyjskiego sądu najwyższego.
Jak pan ocenia relacje Rosji z Polską? Rzeczniczka rosyjskiego MSZ skomentowała exposé ministra Witolda Waszczykowskiego, stwierdzając, że Warszawa przyjmuje wskazówki z Waszyngtonu i "żyje fobiami".
- Przede wszystkim byłoby lepiej gdyby to Waszyngton słuchał Warszawy ws. polityki wobec Rosji. Polska zawsze miała dobry ogląd sytuacji i zrozumienie zagrożeń płynących z Rosji. To zrozumienie wynika z wieloletniej tragicznej historii relacji Polski z Rosją, począwszy od rozbiorów Polski, wojny, Katyń, po okupację kraju przez Związek Radziecki po drugiej wojnie światowej. Zagraniczne operacje Rosji w latach 2014-2015 pokazały, że jedyną gwarancją niepodległości Polski i krajów bałtyckich jest członkostwo w NATO. Jednakże, chociaż Polska jest członkiem NATO, pod jej adresem padały groźby, chociażby ze strony Władimira Żyrinowskiego. Przywódca Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji mówił publicznie o możliwości użycia broni jądrowej.
- Polska nie może być wrogiem Rosji, ponieważ jej nie zagraża. Natomiast Rosja przestanie być wrogiem Polski, kiedy tylko ukróci swoje agresywne intencje. Militarne kroki Rosji przeciwko "braterskiej" Ukrainie wraz z militarną propagandą rządu pokazują jednak, że Kreml nie cofnie się przed zaatakowaniem spokojnych sąsiadów w ramach ochrony interesów Rosji.
Nowy rząd Polski może zmienić relacje z Rosją?
- Pogorszenie czy poprawa stosunków polsko-rosyjskich nie zależy od polskich władz, niezależnie od tego czy na czele państwa stoi Andrzej Duda czy Bronisław Komorowski. Zmiana relacji z Polską, Ukrainą czy krajami bałtyckimi zależy tylko i wyłącznie od Moskwy. Od tego, czy zadeklaruje pokojowe zamiary względem sąsiadów, wycofa wojska z Ukrainy i odda Krym. Oddanie okupowanych terenów nie leży jednak w interesie Putina. Można nawet założyć, że planuje zdobyć kolejne ziemie.
Wzmocnienie NATO, czyli nowy wyścig zbrojeń, i zaufanie w potęgę Sojuszu to jedyny sposób na pokój na kontynencie?
- Lepiej mieć z Rosją dobre relacje niż złe. To oczywiste. Problem polega na tym, że Putin nie chce mieć dobrych relacji z Zachodem. Ludzie, którzy rządzą dziś Rosją to wysocy rangą oficerowie FSB z wieloletnim stażem w KGB. Tam nie pracowali dobrzy ludzie.
- Ciężko im rządzić w pokoju, dlatego najpierw rozpętali dwie wojny w Czeczenii, potem w Gruzji, a następnie na Ukrainie. Teraz utrudniają sytuację w Syrii. NATO stara się pokazać, że może zbudować wspólną płaszczyznę z Rosją i dobre relacje poprzez walkę z terroryzmem i kalifatem w Syrii, ale - w mojej ocenie - to utopia. Rosja nie jest w Syrii po to, żeby zapanował tam pokój.
- Putin głośno mówi o swoich zamiarach, o stabilizacji reżimu Asada w kontrze do syryjskiej opozycji, NATO i - przede wszystkim - Stanów Zjednoczonych. Konfrontacja z USA determinuje obecną politykę zagraniczną Kremla. Rosja nie może rywalizować z USA pod względem gospodarczym, dlatego sprowadza konflikt do rywalizacji na tle politycznym i militarnym. To fundamentalna różnica w polityce USA i Rosji.
- Stany Zjednoczone popełniają w polityce zagranicznej wiele błędów, ale mimo wszystko dążą do stabilizacji w Afganistanie, Iraku, Libii czy Syrii. W ostatnim czasie zawodzą, ale dążą do pokoju. Natomiast Rosja chce destabilizacji, wojny. W czasach sowieckich agresywna polityka Związku Radzieckiego była przykrywana propagandą o niesieniu pokoju. Putin jest bardziej cyniczny. Nie potrzebuje sloganów o pokoju. Otwarcie przedstawia swój cel: nowy porządek na świecie, z Rosją, która może robić co chce. A skoro jest to sprzeczne z celami i filozofią UE, USA i NATO; polityka Rosji prowadzić będzie do kolejnych napięć.
Trudny rok przed nami?
- Bardzo wymagający i niebezpieczny. Putin będzie chciał zrealizować swoje cele właśnie teraz, zanim poznamy nowego prezydenta USA. Polityka Białego Domu względem Moskwy po wyborach może być bardziej rygorystyczna niż obecnie.
Rozmawiał Dariusz Jaroń