Atak na Kapitol. Witold Waszczykowski: Protesty Black Lives Matter były bardziej szkodliwe
Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Protesty Black Lives Matter były dużo bardziej szkodliwe niż ostatnie rozruchy w Waszyngtonie - ocenił były minister spraw zagranicznych RP Witold Waszczykowski. Dodał, że to nie Donald Trump jest odpowiedzialny za podział amerykańskiego społeczeństwa.
Witold WaszczykowskiAFP
- Wydarzeń wczorajszych nie można rozpatrywać bez kontekstu wieloletniego. Do konfliktu ideologicznego, z jakim mamy obecnie do czynienia, doprowadzono co najmniej za czasów Baracka Obamy. To ten prezydent skręcił bardzo mocno w lewo: z obrony interesów amerykańskich w dziedzinie bezpieczeństwa - na kwestie społeczne, obyczajowe. To on doprowadził do znaczących podziałów w USA - mówi Witold Waszczykowski, komentując rozruchy, które wybuchły w Waszyngtonie w środę.
Szef polskiej dyplomacji w latach 2015-2018, a obecnie europoseł PiS zwraca uwagę, że za rządów Obamy doszło też do konfuzji w konstelacji transatlantyckiej.
- Koncepcja resetu z Rosją skończyła się katastrofą. Kreml po prostu wykorzystał ją do bezkarnego prowadzenia agresywnej polityki - mówi.
- Trump próbował to naprawiać, stawiać na interesy amerykańskie w relacjach z Chinami, Europą i NATO. Odnosił duże sukcesy, bo przez trzy lata gospodarka amerykańska rozwijała się korzystnie. Potem nastąpiły jednak wypadki spowodowane incydentem z Georgem Floydem i wielki ruch protestu Black Lives Matter. Był on daleko bardziej agresywny i szkodliwy niż wczorajsze wypadki. Zamieszki mniejszości rasowych doprowadziły do tego, że płonęły całe dzielnice amerykańskich miast - zauważa były minister i ironizuje: "Wtedy świat nie reagował. To były postępowe zamieszki. Natomiast w środę zamieszki były niepostępowe".
Waszczykowski apeluje też, by nie analizować wydarzeń ze środy w oderwaniu od kampanii wyborczej w USA. Jego zdaniem była ona krańcowo nieuczciwa i sprzyjała przeciwnikom odchodzącego prezydenta: Twitter odcinał Donalda Trumpa od jego profilu, stacje telewizyjne wyłączały go z wizji.
- Zarówno to, jak i środowe rozruchy, będą wykorzystywać propagandyści krajów autorytarnych i niedemokratycznych. Wszystkie satrapie światowe będą mogły mówić: jakie prawo macie ingerować w naszych regionach, jeśli nie radzicie sobie sami ze sobą - przewiduje były szef dyplomacji RP i ocenia, że ewentualny powrót USA do roli promotora wartości demokratycznych będzie zależał od determinacji prezydenta elekta Joe Bidena.
USA: Zdemolowane biura i sale Kongresu
- Wybite okna i wyważone drzwi, zdemolowane biura i sale plenarne - to wstępny bilans zniszczeń po wtargnięciu zwolenników Donalda Trumpa do Kongresu USA. Zniszczenia mogły być znacznie gorsze, bo pod budynkiem znaleziono dwie zaimprowizowane bomby.
Z zamieszczonych w mediach społecznościowych informacji wynika, że szturm zaczął się w środę przed godz. 13 czasu lokalnego (godz. 19 w Polsce), kiedy kilkudziesięciu zwolenników Trumpa starło się z kilkoma policjantami po zachodniej stronie Kapitolu. Pośród nich był - widoczny na zdjęciu - mężczyzna w ubraniu przypominającym strój szamana. Według amerykańskich mediów to Jake Angeli, aktor i zwolennik Donalda Trumpa. JIM LO SCALZOPAP/EPA
Zniszczenia mogły być znacznie gorsze, gdyby eksplodowały dwie znalezione pod Kapitolem improwizowane bomby rurowe. Jak informowała waszyngtońska policja, ładunki były podłożone pod budynkami komitetów krajowych obu partii. Policja skonfiskowała również przenośną lodówkę wypełnioną koktajlami Mołotowa.JIM LO SCALZOPAP/EPA
Do środowych wydarzeń doszło podczas marszu zwolenników Donalda Trumpa pod hasłem "Uratujmy Amerykę". Na około godzinę przed wtargnięciem wandali, Trump przemawiał do tłumu, zachęcając ich, by "nigdy nie poddawali się" w walce przeciwko sfałszowanym jego zdaniem wyborom. Wtargnięcie zwolenników prezydenta przerwało i przedłużyło proces zatwierdzania przez Kongres wyników wyborów. [PAP]JIM LO SCALZOPAP/EPA
Ostatecznie policja przy pomocy oddziałów specjalnych FBI i innych służb usunęła wandali z pomocą m.in. granatów hukowych i gazu łzawiącego.JIM LO SCALZOPAP/EPA
Zdjęcia wskazują też na to, że uczestnicy zamieszek mieli dostęp do wciąż włączonych komputerów w biurach kongresmenów. JIM LO SCALZOPAP/EPA
Po przejściu demonstrujących na podłogach biur i korytarzy pozostały poprzewracane meble i dokumenty oraz rozbite okna i lustra.JIM LO SCALZOPAP/EPA
Być może najwięcej zniszczeń uczestnicy zamieszek dokonali wewnątrz biur należących do szefowej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i jej asystentów. Jeden z wandali sfotografował się siedząc za biurkiem Pelosi, inni wymachiwali ułamanym kawałkiem szyldu z jej drzwi i chwalili się zabranymi z jej biura dokumentami i listami. JIM LO SCALZOPAP/EPA
Szef stołecznej policji poinformował w nocy, że zatrzymano dotąd 52 osoby w związku z wtargnięciem na teren Kapitolu oraz nielegalnego posiadania broni.JIM LO SCALZOPAP/EPA
Wcześniej zniszczeń dokonano w salach plenarnych obu izb Kongresu. Jeden z uczestników zamieszek został sfotografowany jak wynosi pulpit z senackiej sali obrad, jednak nie wiadomo, co stało się z meblem. Na innej z fotografii z sali obrad Senatu widać zamaskowanego mężczyznę z bronią i opaskami zaciskowymi, używanymi jako zaimprowizowane kajdanki. Inni plądrowali biurka senatorów i kongresmenów. OLIVIER DOULIERY AFP
Później kolejne grupy wandali kilkukrotnie przełamywały słabe policyjne kordony, aż wdarły się do gmachu Kongresu. OLIVIER DOULIERY AFP
W środku część wandali użyła gaśnic wobec policjantów, w wielu miejscach forsowane były też ustawione przez służby barykady. Jedno z nagrań wideo pokazuje, jak podczas próby sforsowania jednej z nich blokującej korytarz postrzelona została uczestniczka zamieszek Ashli Babitt, która później zmarła na skutek ran. Policja oddała też strzały zza barykad blokujących wejście na salę obrad Izby Reprezentantów. OLIVIER DOULIERY AFP
Dwa scenariusze dalszego rozwoju wypadków
- Biden wywodzi się z mainstreamowego nurtu Partii Demokratycznej. Jeśli będzie rzeczywiście decydował o składzie administracji, to nie widzę zagrożeń. Jest to racjonalny polityk, który będzie brał pod uwagę interesy amerykańskie. W przypadku Polski są one obliczane na wiele miliardów dolarów, bo dotyczą m.in. współpracy wojskowej i energetycznej - mówi Witold Waszczykowski, prezentując jeden ze scenariuszy dalszego rozwoju wypadków.
Inny zakłada jednak, że administracja USA będzie miała przechył ideologiczny i zostanie dobrana nie na zasadzie kompetencji, lecz "suwaków genderowych, kwot rasowych i obyczajowych".
- Oznaczałoby to, że o polityce Stanów Zjednoczonych decydowaliby neomarksiści. I to jest problem przede wszystkim dla samych Amerykanów, bo będzie to polityka niespójna, nierealizująca ich własnych interesów. Wtedy my też będziemy napotykali na problemy we współpracy z USA. Ze słabości amerykańskich skorzysta natomiast świat niedemokratyczny - konkluduje były szef polskiego MSZ.
- Nigdy się nie poddamy i nigdy nie ustąpimy - oświadczył tuż przed dopełnieniem formalności uznania wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich Donald Trump. W Waszyngtonie odbył się wiec poparcia odchodzącego prezydenta. Mimo zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa w stolicy USA zebrał się tłum Amerykanów.
Prezydent USA mówił o "słabych republikanach" i słabnącym poparciu Joe Bidena. Zebranych na wiecu nazwał ludźmi, którzy zbudowali Amerykę.MICHAEL REYNOLDS PAP
Prezydent oznajmił także, że "nie jest zadowolony" z Sądu Najwyższego, który po wyborach podejmował niekorzystne dla niego decyzje.Tasos Katopodis Getty Images
- Mam nadzieję, że Mike postąpi słusznie. Jeśli Mike Pence postąpi właściwie, wygramy wybory - dodał. Tasos Katopodis Getty Images
- Nie damy się zastraszyć kłamstwom mediów. Wybory zakończyły się wieczorem, kiedy prowadziliśmy w Pensylwanii, Michigan i Georgii setkami tysięcy głosów... a potem bum! - przekonywał.Tasos Katopodis Getty Images
W trakcie przemówienia do swoich sympatyków w centrum Waszyngtonu Trump kilkakrotnie wzywał swojego zastępcę do zdecydowanego opowiedzenia się po jego stronie w Kongresie. Samuel Corum Getty Images
Trump ponownie mówił o wyborczych oszustwach w głosowaniu 3 listopada. - Wiecie, co teraz mówi o nas świat? Mówią, że nie mamy wolnych i sprawiedliwych wyborów i wiecie czego jeszcze - wolnej i sprawiedliwej prasy - przekazał.Samuel Corum Getty Images
W Waszyngtonie, mimo zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa, zebrał się tłum zwolenników Trumpa.Samuel Corum Getty Images