Ukraina: Zamiast kwiatów i wiwatów, kule i bomby Spodziewali się kwiatów i wiwatów, przywitały ich kule oraz bomby. Tak można streścić wypowiedzi rosyjskich jeńców wojennych, których nagrania udostępnia strona ukraińska, a które w swoim raporcie opisuje "The Guardian". Wyłania się z nich obraz pełen zaskoczenia oraz gniewu, bo jak żołnierze sami przyznają, zostali oszukani. Na jednym z takich filmów widać pięciu rosyjskich żołnierzy. Wszyscy mają zawiązane oczy. Do głosu dochodzi jeden z zatrzymanych oficerów. Ten, odnosząc się do swoich przełożonych - wojskowych siedzących w Moskwie - mówi, że jego żołnierze zostali wprowadzeni w błąd. Swoim żołnierzom i Rosjanom w kraju wysyła przekaz, by zostali w domach: Powyższy cytat pochodzi z nagrania, które powstało w trakcie ósmego dnia najazdu Rosji na Ukrainę. I choć widać, że powstało w warunkach przymusu (ukraińscy żołnierze mają przy sobie karabiny), a żołnierze rosyjscy są przerażeni, to Internet oraz media społecznościowe zapełnia się podobnymi nagraniami. Stały, powtarzający się w nich motyw jest jeden - żołnierze zostali oszukani i żaden z nich nie był gotowy na to, co spotyka ich na Ukrainie. Tragiczny obraz rosyjskiej armii Z udostępnianych nagrań wojennych jeńców wyłania się obraz nieświadomego żołnierza, który na Ukrainie miał być witany jako bohater, a traktowany jest jako najeźdźca. Już kilka dni po inwazji świat obiegły zdjęcia zdemoralizowanych Rosjan, którzy są niechętni do walki, a część filmów sugerowała, że niektórzy żołnierze porzucili swoje pojazdy i wyruszyli pieszo w kierunku rosyjskiej granicy. Niskie morale wojsk agresora mają być jednym z powodów, dla których rosyjski plan blitzkriegu, by zdominować Ukrainę, nie posuwa się w tempie, jakiego chciałby Putin. W Moskwie założono, że operacja będzie szybka i skuteczna. Potwierdzają to także filmy, które sugerują, że żołnierze otrzymywali zapasy żywności i paliwa tylko na dwa lub trzy dni. "The Guardian" przytacza rozmowę z 31-letnim nauczycielem angielskiego z Charkowa. Artem Mazhulin twierdzi, że to efekt "prania mózgu" rosyjskiej propagandy, która trwa od 2014 roku. Ta robi wszystko, by Rosja uwierzyła, że Ukraina nie jest prawdziwym krajem i że rządzą nim faszystowskie potwory. Nauczyciel przytacza historię, gdy rosyjscy żołnierze pytali okolicznych mieszkańców o banderowców, których dostali zadanie schwytać. Nigdzie ich nie znaleźli. Kremlowska narracja dotycząca Ukrainy brutalnie zderza się z rzeczywistością. Skoro Ukraina to normalne państwo, historie o faszystach i nazistach się nie potwierdziły, a w konflikcie giną nawet dzieci, to czy warto brać udział w tym konflikcie? Niestety odwrotu już nie ma, bo jak donoszą ukraińskie służby, pod Kijowem stacjonują kadyrowcy, którzy nie pozwalają na odwrót rosyjskim żołnierzom. Trudno nie mieć skojarzeń z praktykami, które stosowali Stalin oraz Hitler. Ukraina: Schwytani żołnierze częścią propagandy Schwytani rosyjscy żołnierze są wykorzystywani do prowadzenia ukraińskiej narracji, która pokazuje, jak bezsensowna jest ta wojna. Kilka filmów przedstawia młodych żołnierzy, którzy dzwonią do swoich matek w Rosji, a które nie mają pojęcia, że ich synowie biorą udział w prawdziwej wojnie. To jeden z wielu przejmujących obrazów, na których słychać łamiący się głos matek, które pierwszy raz mogą dowiedzieć się, co naprawdę dzieje się na Ukrainie. Takie nagrania mają jasny cel - zmusić mieszkańców Rosji do reakcji i podjęcia działań, które wpłyną na decyzję Putina o odwrocie. Emocje schwytanych rosyjskich żołnierzy wydają się być autentyczne, a jeden z nich mówi wprost, że są "mięsem armatnim" i nigdy nie powinni brać udziału w tej wojnie. Przyjechali wyzwalać Ukraińców więzionych przez nazistów, a stali się głównymi bohaterami brutalnej inwazji. Ukraina wykorzystuje schwytanych żołnierzy. Stoi jednak w opozycji do najeźdźcy, zapewniając o bezpieczeństwie jeńców. Jak bardzo różnią się narracje obu krajów niech świadczą także dane o zabitych i rannych. Na dzień 11 marca Ukraina mówi o ponad 12 tys. zabitych żołnierzy. Dane z Rosji mówią o kilkuset zabitych. Według wielu analityków dane Ukrainy mogą być lekką przesadą, natomiast wysoka liczba zabitych rosyjskich żołnierzy, w "pokojowej przecież misji na Ukrainie", na pewno jest dla pozostałych druzgocąca i demoralizująca.