Rozstrzygnięcie wyborów w USA może mieć znaczący wpływ także na polską politykę, zwłaszcza w kontekście wyborów prezydenckich w 2025 roku. Politycy obu największych partii nie kryją, że patrzą uważnie na to, co się wydarzy za oceanem, bo może mieć to wpływ także na przebieg kampanii wyborczej w Polsce. Niektórzy idą nawet krok dalej, twierdząc, że może zaważyć na tym, kto w ogóle stanie do prezydenckiego wyścigu w Polsce. Wybory USA 2024. Beata Szydło wywołała poruszenie w Polsce We wtorek dużo emocji i komentarzy wywołał wpis byłej premier Beaty Szydło, która w mediach społecznościowych postawiła pytania: "Czy kobieta może być prezydentem USA? A czy kobieta może być prezydentem Polski? Zobaczymy". Jej wpis wywołał w PiS niemałą konsternację, bo dotąd nikt nie brał pod uwagę kandydatury Beaty Szydło jako, że na starcie wykluczył ją sam prezes Jarosław Kaczyński. Czy deklaracja byłej premier może oznaczać, że w razie wygranej Kamali Harris, PiS zwróci się także w stronę kandydatury kobiecej? Był o to pytany na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. - Głęboko nie wierzę, by pani premier, jako osoba z naszego środowiska politycznego, chciała, by pani Harris wygrała wybory w USA - tak prezes PiS skomentował wpis Beaty Szydło, choć nie wykluczył, że kiedyś w przyszłości kobieta może zostać prezydentem Polski. Czy może się to wydarzyć w najbliższych wyborach? Zdaniem prezesa PiS raczej nie. Jarosław Kaczyński podtrzymał swoją wcześniejszą opinię, że dziś w Polsce kobieta nie miałaby szans, by wygrać wybory. - To nie ja stwierdziłem, że kobieta, jeśli chodzi o najbliższe wybory, raczej nie wchodzi w grę, lecz badania na to wskazywały. Zwłaszcza te prowadzone na prowincji w Polsce i z tego to wynikało - stwierdził Jarosław Kaczyński. Kaczyński przyznał też, że PiS wciąż nie wybrał swojego kandydata na prezydenta, ale że zrobi to niebawem. Czy na wybór partii będzie miało wpływ to, kto wygra w USA? W PiS jest spora grupa polityków, którzy przekonują, że jeśli wygra Donald Trump, wzrosną szanse Przemysława Czarnka jako polskiego odpowiednika ekscentrycznego polityka ze Stanów Zjednoczonych. - To ten sam typ polityka, podobny temperament, charyzma, ostrość wypowiedzi. Skoro Trump mimo swojego radykalizmu wygra w Stanach, to nic nie stoi na przeszkodzie, by u nas mógł wygrać Czarnek - przekonują zwolennicy Czarnka. Więcej informacji na temat wyborów w naszym raporcie specjalnym - WYBORY PREZYDENCKIE W USA 2024 Wybory w USA. Znaczenie dla kampanii PiS Jednak ewentualna wygrana Trumpa ma dla PiS inne, być może głębsze znaczenie. Na to wskazuje w rozmowie z Interią Marcin Przydacz, poseł PiS, były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta. - Gdyby to Donald Trump wygrał wybory, to dla prawicy w Europie, także w Polsce, byłby to jasny sygnał, że jest w stanie się odradzać, wygrywać i ponownie obejmować władzę. Na pewno byłby to wiatr w żagle na czas kampanii - przyznaje. Choć zastrzega, że prawica w USA i prawica w Polsce różnią się od siebie zasadniczo. - Prawica w USA jest dziś prawicą mocno strumpizowaną, przesuwająca się w kierunku alt prawicy, tymczasem w Polsce wciąż większe szanse ma centroprawica, bardziej przewidywalna niż radykalna. Nie sądzę więc, by wygrana Trumpa przekładała się na radykalizację prawicy czy jej przekazu w Polsce - ocenia rozmówca Interii. Co w wypadku wygranej Kamali Harris? Jaki to może mieć wpływ na wybór kandydata PiS w wyborach prezydenckich i całą strategię kampanijną, skoro prezes PiS wyklucza start kobiety? Nasi rozmówcy przyznają, że w sumie niewielki, bo zwycięstwo kandydatki demokratów będzie działać na korzyść kandydata koalicji rządzącej, na co żadne działania czy decyzje PiS nie będą miały wpływu. - Wiadomo, że Kamali Harris bliżej do lewicy niż prawicy i to pomimo dobrej w sumie współpracy z rządem PiS przy okazji pomocy dla Ukrainy. Nie mamy więc złudzeń, że Amerykanie, nawet jeśli są sceptyczni wobec samego Tuska, będą nam jakkolwiek sprzyjać - uważa jeden z naszych rozmówców. Marcin Przydacz zwraca z kolei uwagę, że wybory w USA, bez względu na to, kto je wygra, mogą mieć znaczący wpływ na tematy, które będą dominować w kampanii prezydenckiej. I w tym upatruje szans PiS. - Myślę, że w dużo większym stopniu niż dotąd najbliższą kampanię zdominują sprawy bezpieczeństwa i sprawy międzynarodowe. W tym sensie PiS jest w dobrej pozycji, bo jeśli wygra Trump, to wiadomo, że relacje PiS z republikanami zawsze były bardzo dobre. Jednak także w przypadku wygranej demokratów, warto pamiętać, że współpraca rządu PiS i prezydenta Andrzeja Dudy z ekipą Joe Bidena i Kamali Harris układała się również bardzo dobrze. Dowodem na to są choćby dwie wizyty Bidena w Polsce, a także osobna wizyta Kamali Harris - wylicza Przydacz. Wybory w USA 2024. "Tusk chce mieć możliwość wyboru" Także w obozie Platformy Obywatelskiej można usłyszeć, że obecny rząd jest przygotowany na każdą ewentualność. Nie jest jednak tajemnicą, że obóz Donalda Tuska wolałby współpracować z kandydatką demokratów, Kamalą Harris. Wygrana Donalda Trumpa to potencjalne problemy i inne potrzeby polityczne. - Wszystko wskazuje na zwycięstwo Kamali Harris, trzymamy kciuki. To niezwykle ważne dla Europy, w tym Polski - uważa Marta Wcisło, lubelska europosłanka PO. - Mówimy bowiem o określonym kierunku politycznym, utrzymaniu dotychczasowego wsparcia dla Ukrainy i całego kontynentu. Harris to stabilność, przewidywalność, demokracja - przekonuje. Tylko co w razie zwycięstwa Donalda Trumpa? Takie pytanie zadaliśmy szefowi sejmowej komisji spraw zagranicznych. - Obecny rząd jest kompetentny i przyszykowany na wszystkie rozwiązania - zapewnia Interię Paweł Kowal. - Poradzi sobie w każdych warunkach. W mojej opinii wybór kandydata na polskiego prezydenta nie ma związku z wyborami w Stanach Zjednoczonych - stwierdził. Tyle oficjalnie. Z daleka od błysku fleszy, mikrofonów i kamer politykom rozwiązują się języki. Jak usłyszeliśmy, wybory w USA w oczywisty sposób mogą przełożyć się na łaskę i niełaskę Donalda Tuska. Tym bardziej, że premier lubi sprawdzać swoich ludzi. Zresztą, już teraz to robi: formalnie Platforma nie ogłosiła swojego kandydata, ale w trybie kampanii wyborczej pracują zarówno Rafał Trzaskowski jak i Radosław Sikorski. - Donald Tusk woli mieć dwóch kandydatów, możliwość wyboru. Lepsze to niż jeden, pewny. Naturalna kolej rzeczy w polityce. Ostatecznie uważam, że wystartuje Rafał Trzaskowski, ale jeszcze nie było zarządu w tej sprawie - mówi jedno ze źródeł Interii, należące do ścisłych władz PO. - Zwycięstwo Kamali Harris będzie z pewnością na korzyść prezydenta Warszawy - dodaje. Więcej informacji na temat wyborów w naszym raporcie specjalnym - WYBORY PREZYDENCKIE W USA 2024 Wybory USA 2024. Trump zwiększa szanse Sikorskiego? W kuluarach słychać, że jeśli chodzi o trudne czasy, również w kontekście potencjalnej prezydentury Donalda Trumpa, o wiele lepszym kandydatem na prezydenta byłby Radosław Sikorski. - Przede wszystkim chodzi o znajomość polityki zagranicznej, nawet pod kątem Stanów Zjednoczonych - tłumaczy jeden ze znanych działaczy Donalda Tuska. To właśnie rozbudowane kontakty międzynarodowe i znajomości w świecie polityki mają być atutami Radosława Sikorskiego w kontekście kampanii prezydenckiej w Polsce. Jak mówią nasze źródła, nie bez przyczyny szef MSZ pokazuje się ostatnio w mediach. Na antenie "Faktów po Faktach" polityk opowiadał m.in., że w badaniach idzie łeb w łeb z Rafałem Trzaskowskim. Jak zapewniał, może łączyć wszystkie środowiska tworzące koalicję. - Lewica popiera moją europejskość. Dla PSL to, że jestem chłopakiem z bydgoskiego podwórka i mieszkam na wsi, jest jakąś rękojmią - wyznał. Co prawda partyjni koledzy z pobłażaniem patrzą na te deklaracje, ale nikt nie wierzy w polityczną samowolkę. - Radosław Sikorski z całą pewnością ma akceptację premiera, żeby wystartować i uczestniczyć w przedwyborczym wyścigu. Stąd te wypowiedzi - mówi nam jeden z dobrze poinformowanych polityków PO. - To, co robi, przebija się przez najtwardszą ścianę. Jako polityk waży więcej niż Rafał Trzaskowski, ale wewnątrzpartyjnie to ten drugi ma większe szanse - diagnozuje rozmówca Interii. Kamila Baranowska, Jakub Szczepański ---- Zobacz raport Wybory prezydenckie 2025 a także raport Wybory prezydenckie USA 2024.