Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski, konserwatywny "The Spectator", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1828 r., co czyni go najstarszym tygodnikiem na świecie. Sugestia, że wirus SARS-CoV-2, który sprowokował pandemię COVID-19, wymknął się z laboratorium w chińskim mieście Wuhan zawsze była niezwykle intrygująca. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii Fakt, że wśród pierwszych osób, które w początkach pandemii poważnie się rozchorowały, mając objawy podobne do koronawirusa, było trzech naukowców z Instytutu Wirusologii w Wuhan, był wysoce podejrzany. Teraz, gdy niedawno poznaliśmy ich nazwiska, dowiadujemy się, że jeden z nich w czasie poprzedzającym pandemię pracował nad wirusami, które okazały się bliskimi kuzynami SARS-CoV-2. Inny przeprowadzał eksperymenty, które mogły przyczynić się do stworzenia wirusa. Rewelacje te sprawiają, że hipoteza o wycieku koronawirusa z laboratorium w Wuhan wydaje się być niemal przesądzona. Czytaj także: W Chinach szaleje COVID, ale decyzje Pekinu mogą uchronić świat przed recesją Koronawirus z Chin: Naukowcy z Wuhan a początki pandemii COVID-19 10 czerwca Amerykanin Michael Shellenberger (autor m.in. wydanej po polsku książki "Apokalipsy nie będzie!" - red.) opublikował w serwisie Substack informację, że trzej chińscy naukowcy z Wuhan to Ben Hu, Yu Ping i Yan Zhu. Shellenberger przekazał, że informację potwierdziło wiele osób z amerykańskiego wywiadu, rzekomo sfrustrowanych odmową administracji Joe Bidena ujawnienia tego kluczowego faktu. "The Wall Street Journal" ogłosił, że niezależnie potwierdził te doniesienia w swoich źródłach wywiadowczych. Kim jest dr Ben Hu? W Instytucie Wirusologii w Wuhan pracują setki naukowców. W jednym z zespołów - w Centrum Chorób Zakaźnych - koncentrują się oni wyłącznie na koronawirusach przenoszonych przez nietoperze. Pracami zespołu kieruje wirusolożka Shi Zhengli. Jej prawą ręką jest właśnie Ben Hu, który przeprowadza eksperymenty laboratoryjne. Był on autorem najbardziej niezwykłego osiągnięcia Instytutu w Wuhan, opublikowanego w 2017 r. Polegało na wyhodowaniu trzech wirusów nietoperzy w laboratorium, a następnie stworzeniu ośmiu nowych wirusów hybrydowych z genami kolców z wirusów dzikich nietoperzy. Połączono je ze szkieletem genetycznym jednego wirusów wyhodowanych w laboratorium. Czytaj także: Kryzys w aptekach pogłębia się. Leków brakuje już w niemal całej Europie Łowca wirusów z Wuhan Drugi z naukowców, Yu Ping jest studentem, który pracował jako jeden z "łowców wirusów" w laboratorium. Jego praca polegała na eksplorowaniu wapiennych jaskiń na południu Chin. Jego (lub jej - w Chinach imię Yu mogą nosić zarówno kobiety i mężczyźni) praca magisterska napisana w czerwcu 2019 r. została odkryta przez genialnego młodego internetowego "detektywa" Jeeta Raya, znanego przez długi czas tylko pod pseudonimem "Poszukiwacz". Wyszczególniono w niej 170 wirusów podobnych do SARS zebranych głównie w prowincji Junnan. Wśród nich była grupa dziewięciu, które w momencie rozpoczęcia pandemii były najbliższymi kuzynami wirusa wywołującego chorobę COVID-19. Ich istnienie było ściśle strzeżoną tajemnicą do listopada 2020 r. Gdy wyniki badań Yu Ping ukazały się w formie artykułu naukowego, całą dziewiątkę wirusów pominięto. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Najbliżsi kuzyni SARS-CoV-2 z prowincji Junnan Trzecia z zakażonych, Yan Zhu, pojawia się jako współautorka wielu prac dotyczących wirusów, w tym badań z maja 2021 r., w której w końcu ujawniono genomy dziewięciu wirusów odkrytych przez Yu Ping. Wniosek? Osoby te nie są przypadkowymi pracownikami Instytutu w Wuhan i o ile mi wiadomo - cała trójka wciąż żyje. Nietoperze podkowcowate zamieszkujące prowincję Junnan, gdzie intensywnie "polowano" na wirusy, są prawie na pewno dzikim rezerwuarem najbliższych kuzynów wirusów, które wywołały pandemię COVID-19. Naukowcy odkryli nowy typ koronawirusa u nietoperzy w szybie kopalnianym w Mojiang w prowincji Junnan. Z kolei trzy koronawirusy znalezione w Laosie w 2021 r. były bardziej podobne - w aż 96,2 proc. - do SARS-CoV-2 niż jakiekolwiek wcześniej znane wirusy. Prowincja Junnan znajduje się dość daleko od Wuhan, mniej więcej tak daleko jak wynosi odległość z Londynu do Rzymu. To nieprawdopodobnie daleko dla zakażonego szopa pracza lub szczura bambusowego na targ w Wuhan, zwłaszcza bez wywołania epidemii po drodze. Jedynym zwierzęciem, o którym wiemy, że regularnie pokonywało tę drogę i odwiedzało jaskinie nietoperzy, był Homo scientificus. Czytaj także: Nowa, rewolucyjna technologia. Niemcy zacierają ręce Łuskowce gospodarzem koronawirusa? Jest jeszcze jedno nazwisko, które w tym kontekście może okazać się interesujące. W wywiadzie z 2017 r. Ben Hu podziękował naukowcowi Libiao Zhang za pomoc w zbieraniu wirusów w Junnan. W 2019 r. Zhang ogłosił odkrycie nowego dla tego obszaru gatunku nietoperza podkowca (Rhinolophus malayanus) i to właśnie u tego gatunku pojawił się wirus Mengla o bliskim podobieństwie do SARS-CoV-2. Dr Zhang nie pracuje w Wuhan, ale w Instytucie Entomologicznym w Guangdong, który w 2020 r. ogłosił, że znalazł ślady podobnego wirusa w przemyconym z Wietnamu łuskowcu, dzikim ssaku nielegalnie sprzedawanym ze względu na swoje łuski i mięso, skonfiskowanym przed rozpoczęciem pandemii w 2019 r. Doprowadziło to do wielu publikacji na początku 2020 r., jakoby łuskowce mogły być pośrednimi gospodarzami koronawirusa, od których bezpośrednio zakaził się człowiek. Jednak brak łuskowców na targu w Wuhan oraz genetyczna odległość wirusów przenoszonych przez łuskowce od SARS-CoV-2 dość szybko przekreśliły tę teorię. Czytaj także: O czym myślą zwierzęta? Przełomowe ustalenia naukowców Koronawirus z Wuhan? Tak może wyglądać rozwiązanie zagadki? Nadal jednak zagadką pozostaje odpowiedź na pytanie, w jaki sposób koronawirus od nietoperza z odległej prowincji Junnan przeskoczył na łuskowca z Guangdong. Rosyjsko-kanadyjski ekspert w dziedzinie biotechnologii, Yuri Deigin, uważa, że rozwiązanie zagadki nie jest trudne. Prześledźmy jego tok rozumowania. Wiemy, że laboratorium, które sekwencjonowało genom wirusa pochodzący od łuskowca w 2019 r., sekwencjonowało w tym samym czasie próbki wirusa od nietoperza, odkrytego przez dr Zhanga. Wniosek? Być może łuskowiec nigdy nie miał koronawirusa - był za to gospodarzem wirusa Sendai - jednak nie można wykluczyć, że maszyna do sekwencjonowania w laboratorium została zanieczyszczona próbkami wirusa od podkowca. To się często zdarza i trudno temu zapobiec. Czytaj także: Dziki świat rzadkich roślin. Ceny zwalają z nóg Tajemniczy wniosek o badania do Departamentu Obrony USA Nazwisko dr. Hu pojawia się w jeszcze innym kluczowym dokumencie, wniosku o dotację do Departamentu Obrony USA z 2018 r., złożonym przez dr. Petera Daszaka z amerykańskiej organizacji charytatywnej EcoHealth Alliance. We wniosku zaproponowano umieszczenie części koronawirusa zwanej miejscem rozszczepienia furyny (części białka kolca, która pomaga wirusowi wnikać do komórek i sprawia, że jest tak zakaźny dla ludzi) w nowo odkrytych koronawirusach nietoperzy podobnych do SARS. Badacze chcieli w ten sposób umożliwić im infekowanie ludzkich komórek i "humanizowanych" myszy, których genom zastąpiono jego ludzkim odpowiednikiem. SARS-CoV-2 jest jedynym wirusem podobnym do SARS, jaki kiedykolwiek odkryto z miejscem rozszczepienia furyny, co skłoniło kilku zachodnich wirusologów do podejrzeń, że koronawirus wyciekł z laboratorium. Wirusolożka Shi Zhengli dokonała już rozszczepienia furyny w innych rodzajach koronawirusów. Nawiasem mówiąc, celem tego wysoce ryzykownego eksperymentu było sprawdzenie, jak niebezpieczne są nowo odkryte wirusy u ludzi. Upraszczając, to taki wirusologiczny odpowiednik szukania wycieku gazu przy użyciu zapalonej zapałki. Czytaj także: Młodzi unikają rozmów telefonicznych. Naukowcy ostrzegają Wiemy, że nad jednym z dziewięciu wirusów z badań Yu Ping pracowano szczególnie intensywnie w 2018 r., ponieważ data ta pojawia się na niektórych sekwencjach w bazie danych. Ale genom tego wirusa, oznaczonego jako RaTG13, jest zagadką, a indyjska naukowiec Monali Rahalkar nie wierzy, że jest to w ogóle prawdziwa sekwencja, lecz kompozycja kilku genomów wirusów stworzona, by ukryć fakt, że SARS-CoV-2 istniał już w laboratorium w 2019 r. Jak dotąd opierałem się przed takimi spekulacjami, ale coraz trudniej jest zaufać komukolwiek w tej dziwnej historii. --- Tekst przetłumaczony z "The Spectator". Autor: Matt Ridley Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji --- CZYTAJ TAKŻE: Media ujawniły film z imprezy torysów podczas lockdownu. "Nie do obrony" Tajemnicza mutacja COVID-19 w ściekach. "Chory jest supernosicielem"