W ostatnich dniach analitycy z banku Goldman Sachs czy firmy Capital Economics podwyższyli prognozy dotyczące wzrostu chińskiej gospodarki, powołując się na oznaki, że epidemia koronawirusa kończy się wcześniej niż oczekiwano. Chiny kończą z polityką "zero COVID". Gospodarka ma zyskać Tempo ponownego otwarcia Chin, po zniesieniu w zeszłym miesiącu drakońskiej polityki "zero COVID", będzie kształtować globalne perspektywy wzrostu i inflacji. Ceny akcji amerykańskich firm obsługujących chiński rynek, takich jak operator kasyn Wynn Resorts, skorzystałyby na łagodnym odbiciu, podobnie jak amerykańska turystyka, przyciągająca podróżnych z Chin. Od początku grudnia, gdy chiński rząd zniósł restrykcje covidowe, wariant Omikron szerzy się w Chinach na dużą skalę. Na COVID-19 zachorowały dziesiątki milionów ludzi, a szpitale są pełne chorych. Tylko w prowincji Henan, gdzie mieszka więcej ludzi niż w Niemczech - 88 mln - 90 proc. mieszkańców jest zakażonych koronawirusem. Kluczowe mogą okazać się najbliższe tygodnie, gdy Chińczycy 22 stycznia rozpoczną świętowanie Księżycowego Nowego Roku. Wówczas wiele osób wróci do swoich rodzinnych domów, co może zapoczątkować kolejną falę infekcji koronawirusem, zwłaszcza na obszarach, gdzie system medyczny jest słabiej rozwinięty. Pomimo zagrożeń nie brakuje sygnałów, że gospodarka kraju rozkręca się. Ruch w dużych miastach szybko wraca do normy. Eksperci przewidują, że mieszkańcy, którzy z konieczności ograniczyli konsumpcję przez ostatnie miesiące, będą chcieli odreagować wielomiesięczne zamknięcie w domach. A rząd wprowadza politykę wspierającą odbicie gospodarcze. Gospodarka Chin ważna dla całego świata "Zdolność Chin do wyjścia z prawie trzyletniej izolacji jest prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem dla globalnego wzrostu w 2023 r." - powiedziała w ubiegłym tygodniu Kristalina Georgijewa, dyrektor zarządzająca w Międzynarodowym Funduszu Walutowym (MFW). Rzeczywiście, inne główne silniki globalnej gospodarki są dalekie od pracy na najwyższych obrotach. Gospodarka amerykańska, pomimo dobrej końcówki 2022 r., będzie miała w tym roku problemy z powodu wyższych stóp procentowych - wynika z najnowszej prognozy Banku Światowego. Europa jest w recesji, a Japonia ma osiągnąć zaledwie jednoprocentowy wzrost. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" W przypadku Chin Bank Światowy przewiduje wzrost o 4,4 proc. w 2023 roku, a niektóre szacunki są jeszcze wyższe. Goldman Sachs przewiduje wzrost o 5,2 proc. Według banku kluczowe będzie szybkie otwarcie gospodarki po zerwaniu z polityką "zero COVID". Wciąż jednak potrzeba czasu, aby Chiny wróciły do sytuacji sprzed pandemii, włącznie z odbudowaniem połączeń ze światem zewnętrznym, otwarciem własnych granic dla cudzoziemców, zablokowanych przez długi czas w nadziei na ograniczenie rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2. Według analityków efekty zmiany polityki powinny być widoczne na wiosnę. Jednak nawet przy odbiciu gospodarczym w Chinach, Bank Światowy i MFW ostrzegają przed ryzykiem recesji globalnej gospodarki. "Ożywienie gospodarcze w Chinach może zapewnić duży impuls, ale nie oczekujemy, że Chiny w pojedynkę rzucą się na ratunek reszcie świata" - stwierdził w niedawnej analizie Ben May, dyrektor ds. globalnych analiz makroekonomicznych w Oxford Economics. Ożywienie w turystyce. Chińczycy ruszyli w świat Tymczasem chińscy decydenci robią co mogą. Przy niskiej inflacji krajowej Bank Ludowy Chin - w przeciwieństwie do innych banków centralnych - obniżył stopy procentowe w zeszłym roku i może powtórzyć ten manewr. Rząd wznowił również udzielanie pożyczek niektórym deweloperom, porzucając na razie wysiłki zmierzające do zmniejszenia ogólnego zadłużenia branży. Oznaki przebudzenia gospodarczego Chin są już widoczne, np. w branży turystycznej. Turyści z tego kraju w poprzednich trzech latach z powodu restrykcyjnej polityki władz mogli co najwyżej zwiedzać lokalne atrakcje. Po odejściu od “zero COVID" Chińczycy ruszyli w świat. Widać to w statystykach rezerwacji lotów zwłaszcza do krajów Azji Południowo-Wschodniej. Na turystów z Chin liczą także państwa z innych kontynentów, w tym USA. "W pierwszych dniach po zmianie polityki nastąpił tysiąckrotny wzrost liczby zapytań w wyszukiwarkach internetowych w Chinach" - powiedział Adam Burke, prezes Tourism and Convention Board w Los Angeles, jednej z najpopularniejszych destynacji dla chińskich turystów. Jako dowód Burke podał, że dwie chińskie linie lotnicze - Air China i Hainan Airlines - planują w tym miesiącu wznowić codzienne połączenia między Pekinem a Los Angeles. Chińczycy na konsumpcję mają do wydania więcej niż PKB Wielkiej Brytanii W tym roku w Stanach Zjednoczonych spodziewanych jest prawie 1 mln turystów z Chin, co oznacza wzrost z 359 tys. w roku ubiegłym - informuje U.S. Travel Association (USTA). To imponujące statystyki. Ale tegoroczne szacunki wciąż są tylko częścią z ponad 3 mln osób, które przyjeżdżały rocznie z Chin do USA w latach przed pandemią. A branża nie spodziewa się powrotu do tego poziomu aż do 2026 r., jak twierdzi Geoff Freeman, prezes USTA. Powody? Wizy i wymaganie testu na obecność koronawirusa. Podróże międzynarodowe inaczej niż krajowe nie wrócą tak szybko do poziomu sprzed pandemii. Przed wybuchem COVID-19 Chiny ustępowały tylko Wielkiej Brytanii i Japonii pod względem liczby międzynarodowych turystów podróżujących do USA. Ale typowy chiński turysta pozostawał 14 dni - w porównaniu do dziesięciodniowej średniej - i wydawał więcej niż osoby z innych państw. Szacuje się, że w 2019 r. Chiny były warte ponad 33 mld dolarów dla amerykańskich linii lotniczych, hoteli, miejsc rozrywki i uniwersytetów. "Chińczycy są absolutnie krytyczni dla turystyki w Stanach Zjednoczonych" - podkreślił Freeman. To, jak szybko chińscy konsumenci powrócą do swoich nawyków wydawania pieniędzy, określi zmiany w gospodarce. W ubiegłym roku zaufanie konsumentów w Chinach spadło do rekordowo niskiego poziomu w związku z drastyczną polityką władz spowodowaną kolejnymi odmianami wariantu Omikron. Eksperci zwracają uwagę na liczby. Budżety gospodarstw domowych w Chinach urosły od początku 2020 r. o 42 proc., tj. 4,8 tryliarda dolarów, ocenia Andy Rothman, strateg inwestycyjny w funduszu Matthews Asia z San Francisco. Oznacza to, że konsumenci w Chinach mogą po otwarciu gospodarki wydać na konsumpcję kwotę, która przekracza PKB Wielkiej Brytanii. Chiny: Odbicie gospodarcze może zwiększyć inflację Ożywienie gospodarcze w Chinach wzbudza także pewne obawy. Eksperci zwracają uwagę, że może ono wiązać się z zużyciem większej ilości ropy, co spowoduje wzrost cen na świecie, zwiększenie inflacji i zmusi Rezerwę Federalną oraz inne banki centralne do ciągłego podnoszenia stóp procentowych. Bank of America, jeden z największych na świecie, szacuje, że baryłka ropy typu Brent, osiągnie 110 dolarów w trzecim kwartale, w porównaniu do około 80 dolarów obecnie. Jednak nawet w sytuacji wzrostu popytu na ropę w Chinach, oczekuje się, że Pekin wznowi eksport produktów rafinowanych, jak olej napędowy, do 1,5 mln baryłek dziennie, co powinno zmniejszyć presję na ceny detaliczne, wynika z analiz Citigroup. Chiny wstrzymały ten eksport pod koniec 2021 r., aby rozwiązać problem krajowej podaży. Niektórzy analitycy dodatkowo studzą nastroje, wskazując że duża część wzrostu konsumpcji w Chinach będzie przeznaczona na krajowe wydatki: usługi, konsumpcję i inne - niedostępne z uwagi na restrykcyjną politykę "zero COVID", a nie na produkty z innych krajów. Pomimo tego amerykańskie marki, jak Starbucks czy Yum! Brands, właściciel restauracji typu fast-food, mogą skorzystać na gospodarczym odbiciu w Chinach. Na większe zyski z powodu wyższej sprzedaży w Państwie Środka liczą także luksusowi detaliści. Akcje właściciela Louis Vuitton, koncernu LVMH Moet Hennessy Louis Vuitton, zyskały prawie 13 proc. od czasu, gdy Pekin zniósł w grudniu ograniczenia w przemieszczaniu się osób wewnątrz kraju. Dlaczego Chiny nie uratują światowej gospodarki? W 2023 r. wzrost gospodarczy Chin ma powrócić do normalnego tempa. PKB tego kraju powiększył się w 2022 r. o 3 proc. Pomijając dane za 2020 r. (2,2 proc.), było to najsłabsze tempo wzrostu od pół wieku. Na wyniki osiągane przez gospodarkę Państwa Środka silnie wpłynęła drakońska polityka pandemicznych lockdownów. Doprowadziły one pod koniec 2022 r. do bezprecedensowych protestów antyrządowych w Pekinie oraz wielu innych dużych miastach. "Rok 2022 był naprawdę fatalny" - podkreśla Mary Lovely, ekonomistka w waszyngtońskim Peterson Institute for International Economics. Opinie ekspertów znajdują odzwierciedlenie w statystykach. Spowolnienie w fabrykach w grudniu było kolejnym takim zjawiskiem w ostatnich miesiącach, wynika z danych Narodowego Biura Statystycznego. Bezrobocie wśród młodzieży sięga rekordowych 19,9 proc. A problemy nadmiernie zadłużonego rynku nieruchomości działają jako czynnik hamujący inwestycje. Tymczasem do problemów gospodarczych należy dodać niepokojące dane demograficzne. Populacja Chin, najludniejszego kraju na świecie, zmniejszyła się w 2022 r., po raz pierwszy od wczesnych lat 60. - poinformowało we wtorek Narodowe Biuro Statystyczne. Przez to kurczy się liczba osób w wieku produkcyjnym. A sektor nieruchomości, który odpowiada za około 15 proc. gospodarki, pozostaje podatny na spadek cen, który mógłby zapoczątkować głębsze turbulencje ekonomiczne - ocenia BNP Paribas. I chociaż oczekuje się, że wzrost gospodarczy Chin w tym roku przewyższy wzrost w Stanach Zjednoczonych, Europie i Japonii, to jednak wyniki Państwa Środka nie będą odpowiadały ich wkładowi w globalne odbicie gospodarcze po kryzysie finansowym z 2008 r. Dzięki ogromnym wydatkom rządowym na program infrastrukturalny, chińska gospodarka urosła w 2010 r. o ponad 10 proc., czyli około dwa razy więcej niż tempo, które uważa się za prawdopodobne w tym roku. "Ożywienie gospodarcze w Chinach powinno mieć pozytywny wpływ na światową gospodarkę, ale z pewnością nie będzie ono tak intensywne, jak w poprzednich latach" - analizuje Nathan Sheets, główny ekonomista Citigroup. Tekst przetłumaczony z "The Washington Post". Autor: David J. LynchTłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji. Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji.