Dziennik zauważa, że przynajmniej jak na razie zarówno w sporze, jaki powstał wokół Trybunału Konstytucyjnego, jak i w sprawie reformy mediów publicznych Kościół głosu nie zabiera. Co prawda, pojawiają się sporadyczne wypowiedzi, ale mają one raczej charakter indywidualny. Do tych zaliczyć należy między innymi komentarz byłego sekretarza generalnego episkopatu, biskupa Tadeusza Pieronka. "Wiele poglądów PiS ugruntowanych w przekonaniach chrześcijańskich uważam za pożądane, ale nie można dokonywać zmian metodami niedopuszczalnymi. Dobrej zmiany nie przeprowadza się na siłę i wbrew woli innych" - wyjaśniał na łamach "Rzeczpospolitej" hierarcha. Wcześniej - jak odnotowuje gazeta - inny dostojnik kościelny, a konkretnie abp Michalik doradzał sprawującym władzę umiarkowanie we wprowadzaniu zmian. "Nie można przeciąć wszystkich wrzodów, nie można zrobić wszystkich operacji naraz, bo albo pacjent nie przeżyje, albo pobije chirurga" - argumentował. Gazeta odnotowuje, że sporym echem odbił się również list wystosowany przez arcybiskupa Wiesława Meringa, który hierarcha skierował do przewodniczącego PE Martina Schulza. Okazuje się jednak - jak wskazuje sondaż przeprowadzony przez IBRiS dla "Rzeczpospolitej, że Polacy wcale nie chcą, żeby Kościół angażował się w spór polityczny. Takie zdanie podziela aż 81 procent ankietowanych. Przeciwną opinię podziela jedynie 11,5 proc. badanych. Ci ostatni też jednak widzą rolę Kościoła jako co najwyżej bezstronnego mediatora. 15 procent badanych stoi na stanowisku, że Kościół powinien stanąć po stronie PiS. Z kolei 7 procent twierdzi, że powinien wspierać opozycję. Więcej we wtorkowej "Rzeczpospolitej"