Paweł Kukiz i fala krytyki: Zaskakujące słowa Błaszczaka. Wspomina Donalda Tuska
Kolejna fala przemysłu pogardy nadeszła razem z powrotem do Polski Donalda Tuska - powiedział szef MON Mariusz Błaszczak odnosząc się do komentarzy związanych z liderem Kukiz-15 Pawłem Kukizem. Polityk spotkał się z falą krytyki za głosowanie razem z PiS za nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji.

W środę w Sejmie czterej posłowie Kukiz'15 najpierw zagłosowali za odroczeniem obrad Sejmu, a potem gdy odbyła się reasumpcja tego głosowania trzech z nich, w tym Paweł Kukiz, opowiedziało się przeciwko odroczeniu.
Paweł Kukiz i fala krytyki
Po reasumpcji głosowania Sejm uchwalił na kontynuowanym posiedzeniu nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, m.in. głosami: Pawła Kukiza, Jarosława Sachajki i Stanisława Żuka (wszyscy z Kukiz'15), 5 posłów Porozumienia: Marcina Ociepy, Grzegorza Piechowiaka, Wojciecha Murdzka, Anny Dąbrowskiej-Banaszek i Mieczysława Baszki. Za nowelą głosowali też posłowie niezrzeszeni: Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza.
Takie głosowanie Pawła Kukiza i jego posłów wywołało falę krytycznych komentarzy polityków opozycji i części mediów. Sugerowano, że zostali skuszeni jakąś formą korupcji politycznej.
Mariusz Błaszczak: Przemysł pogardy wrócił z Donaldem Tuskiem
Do tych wypowiedzi odniósł się w Programie 1 Polskiego Radia Mariusz Błaszczak.
- Z przemysłem pogardy mieliśmy do czynienia dużo wcześniej. Ten przemysł pogardy był skoncentrowany na świętej pamięci panu prezydencie Lechu Kaczyńskim - mówił.
- To była metoda, która została zastosowana w polityce przez opozycję i widać, że kolejna fala nadeszła razem z powrotem do Polski Donalda Tuska - dodał.
Paweł Kukiz odniósł się do krytyki
Sam Paweł Kukiz też odniósł się już do fali krytyki.
- Przebili kilkakrotnie to, co się stało z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem, a to są ci sami, którzy po jego śmierci płakali i sprzeciwiali się mowie nienawiści. To te same media, tzw. wolne, które kontestowały język debaty publicznej, podgrzewają ten hejt - powiedział Kukiz.
Odniósł się także do insynuacji, że poparcie dla zmian w tzw. ustawie medialnej było poprzedzone negocjacjami o miejsce na listach wyborczych czy w sprawie funkcji wicemarszałka dla jego ugrupowania. - Jestem ostatnią osobą w tym Sejmie, której zależałoby na kolejnej kadencji, na jakichś miejscach - powiedział.