Komisja Nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach zajęła się nowelizacją 11 stycznia - tego samego dnia, gdy została ona skierowana tam przed Sejm. Przewodnicząca Komisji Barbara Bartuś z PiS zdeklarowała, że grupa sejmowa zaopiniowała pozytywnie propozycję zmian i zaapelowała o przyjęcie ich przez izbę niższą. - Dla posłów opozycji zawsze jest niewłaściwy czas na wprowadzanie zmian, dlatego dziś jest dla nich czas prawdy - czy chcą realnego prawa wyborczego wszystkich obywateli czy też nie - powiedziała Bartuś. - Te zmiany są techniczne - zapewniają transparentność wyborów i zwiększenie dostępu do lokali - dodała. W opinii posłanki PiS zakres zmian proponowanych przez partię rządzącą nie opóźnią publikowania wyników wyborów, ograniczą możliwość ewentualnych fałszerstw i umożliwią zwiększenie frekwencji. Przedstawicielka Prawa i Sprawiedliwości zapowiedziała także 21 poprawek do projektu. Prawo i Sprawiedliwość zgłasza 21 poprawek do zmian w Kodeksie wyborczym - To tak świetny projekt, że PiS zapowiada 21 poprawek, o których nawet nie usłyszeliśmy ani jednego słowa - powiedział poseł KO Robert Kropiwnicki. Stwierdził także, że PiS "łamie reguły gry" i ciszę legislacyjną, zgodnie z którą nie powinno wprowadzać się zmian w ordynacji co najmniej pół roku przed pierwszym aktem w cyklu wyborczym. Poseł Koalicji Obywatelskiej podkreślił, że w nowelizacji wprowadzane są zmiany dotyczące finansowania partii w trakcie wyborów, co w jego opinii ułatwi wsparcie PiS przez spółki skarbu państwa. - Mówicie o działaniach profrekwencyjnych, a wyrzucacie art. 37d, na podstawie którego należy informować wyborców kiedy i gdzie odbywa się głosowanie - powiedział polityk. Zdaniem Kropiwnickiego proponowane przez PiS zapisy utrudnią głosowanie Polakom za granicą. - W ostatnich wyborach z formuły korespondencyjnej skorzystało 600 tys. osób, w tym 400 tys. osób za granicą. (...) Wy chcecie to wyrzucić - dodał i złożył wniosek o odrzucenie zmian. W nawiązaniu do słów Kropiwnickiego głos zabrał inny przedstawiciel KO Sławomir Nitras. Stwierdził, że Prawo i Sprawiedliwość ma obecnie "miażdżącą przewagę" w dostępie do mediów, ponieważ partia rządząca "wzięła na to pieniądze publiczne". - Dzisiaj chcecie poszerzyć ten mechanizm. (...) Obiecuję wam, jeśli te przepisy wejdą w życie to stracicie dotację. Zrobimy wszystko, żeby po wyborach odebrać PiS całą dotację na cztery lata, bo w sposób nielegalny finansuje kampanię wyborczą - oświadczył. Zdanie Lewicy przedstawił przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. - PiS przygotowało takie zmiany, które służą jednej partii, i które mogą zwiększyć wzajemne oskarżenia o fałszerstwa po wyborach - powiedział. W opinii Gawkowskiego nowego prawa nie powinno wprowadzać się w roku wyborczym, dlatego zapowiedział poprawkę, wydłużającą procedowanie ich w parlamencie. - Zmiany wydłużą prace komisji (...), co może spowodować, że wyniki wyborów zostaną ogłoszone kilka dni później, a PKW będzie ogłaszać przez długi czas wyniki cząstkowe. (...) To chaos i komplikacja - podkreślił i złożył poprawki w imieniu Lewicy. - Nie zmieniamy naszego stanowisko - projekt PiS został złożony zbyt późno - zdeklarował poseł KP-PSL Ireneusz Raś oraz złożył w imieniu ludowców poprawki umożliwiające głosowanie przez internet oraz wprowadzające ustawę od 1 stycznia 2024 roku. Barbara Bartuś tłumaczy poprawki PiS. "Są wynikiem dyskusji" W opinii posła Konfederacji Krystiana Kamińskiego Prawo i Sprawiedliwość złożyło 21 poprawek, które nie zostały przez partię rządzącą zaprezentowane. - Może zaraz się okaże, że wywróciliście wszystko do góry nogami, a my dziś mamy nad tym głosować. (...) To oszukiwanie wyborców - powiedział przedstawiciel Konfederacji. - Wnoszę o odrzucenie tego projektu, ponieważ wprowadza ogromny chaos i nie daje nikomu żadnych korzyści - zakończył. Po wypowiedzi Kamińskiego posłanka PiS Barbara Bartuś zaczęła tłumaczyć poprawki PiS. - Poprawki są wynikiem dyskusji i mam nadzieję, że będę mogła dziś podczas prac Komisji je dokładnie przedstawić - stwierdziła. - Zmiany dotkną przede wszystkim Polonię. Za granicą będzie trudniej dopisać się do spisu wyborców, (...) a podczas ostatnich wyborów prezydenckich prawie pół miliona Polaków poza krajem głosowało korespondencyjnie, głównie na opozycję. Te głosy znikną - powiedział poseł Polski 2050 Michał Gramatyka. Janusz Kowalski: Trzeba znieść nieuprawniony przywilej dla Mniejszości Niemieckiej Głos zabrał również przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej Ryszard Galla, który odniósł się do propozycji zniesienia przywileju dla komitetów mniejszości narodowych i etnicznych, na podstawie której nie muszą one przekraczać pięcioprocentowego progu wyborczego. - Chciałbym podkreślić, że nie ma żadnego przywileju w Kodeksie wyborczym dla mniejszości niemieckiej, a jest to przywilej dla wszystkich mniejszości - powiedział Galla, którego wypowiedź była przerwana przez posła Konfederacji Grzegorza Brauna. Do słów posła MN odniósł się poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, który zgłosił poprawkę znoszącą "nieuprawniony przywilej" dla mniejszości niemieckiej, ponieważ zdaniem posła jest on niekonstytucyjny, a w Niemczech Polacy nie mają takich udogodnień. - Przywracamy polsko-niemiecką symetrię - stwierdził poseł partii Zbigniewa Ziobry. - Pan Kowalski nie ma wiedzy na ten temat - zripostował Ryszard Galla. PiS tłumaczy złożone poprawki. "Wycofujemy się z tych zmian" Po serii wypowiedzi posłów opozycji na mównicę wyszła posłanka sprawodawczyni Barbara Bartuś. - Dlaczego opozycja tak bardzo boi się ułatwień dla Polaków? Gdzie w tym poselskim projekcie jest mowa o PiS? Cały czas atakujecie moją partię, rzucacie oszczerstwa. Dlaczego tak bardzo boicie się Prawa i Sprawiedliwości - odniosła się do przedstawicieli opozycji. - Oskarżacie PiS o zmianę zasady finansowania kampanii wyborczych, a podczas prac Komisji uzgadnialiśmy, że jedna z poprawek zgłoszonych przez PiS usuwa zmiany z art. 106 o agitacji wyborczej - powiedział minister Janusz Cieszyński, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa. Minister stwierdził, że posłowie opozycji byli na spotkaniu Komisji, a teraz "kompromitują się" twierdząc, że nie znają treści poprawek Prawa i Sprawiedliwości. Podczas prac Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach udział brało jednak tylko ośmiu posłów, będących jej członkami, nie zaś wszyscy parlamentarzyści, którzy będą głosować nad projektem. - Złożyłam 21 poprawek, które wynikają z dyskusji w ramach Komisji - tłumaczyła posłanka PiS Barbara Bartuś. Jak powiedziała, jedna ze zmian zaproponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość usuwa obowiązek wysyłania do wyborców zawiadomienia o zarządzeniu wyborów, ponieważ przyczyni się do ograniczenia kosztów, a informacja o wyborach pojawia się w mediach. - Pojawiły się zarzuty, że nie przedstawiłam tych poprawek. (...) Te poprawki zostały wprowadzone po dyskusji w ramach Komisji i tam też zostaną przedstawione - zakończyła posłanka i zaapelowała o poparcie projektu zmian. Głosowanie nad projektem nowelizacji Kodeksu wyborczego zaplanowane jest w bloku głosowań, rozpoczynającym się o godz. 19:30. Zmiany w Kodeksie wyborczym. Drugie czytanie nowelizacji Złożony do Sejmu tuż przed świętami Bożego Narodzenia projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego zakłada między innymi zapewnienie transportu do lokali osób z niepełnosprawnością i osób powyżej 60. roku życia czy możliwość tworzenia nowych komisji wyborczych dla minimum 200 - a nie 500 wyborców, jak odbywało się to dotychczas, zwiększając tym samym ogólną liczbę lokali wyborczych. Projekt zmian zaproponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość zakłada również, by podczas liczenia głosów - zgodnie z treścią nowelizacji - "każda z kart do głosowania była okazywana wszystkim obecnym członkom komisji". Oznaczałoby to, że podczas liczenia głosów nie byłoby więcej możliwe dzielenie się członków komisji na grupy, co przyspieszało proces przekazania wyników z danego lokalu. Ponadto zwiększeniu miałaby ulec rola mężów zaufania i obserwatorów z poszczególnych komitetów wyborczych, którzy mogliby brać udział w czynnościach komisji "od momentu otworzenia urny do podpisania protokołu". Bez wsparcia opozycji PiS nie uzyskałby większości Pierwsze czytanie projektu nowelizacji Kodeksu w Sejmie odbyło się 11 stycznia. Podczas debaty nad zmianami sala plenarna była niemal pusta. Po debacie odbyło się głosowanie nad oddaniem projektu nowelizacji pod prace sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach - za poparciem odrzucenia zmian w pierwszym czytaniu opowiedziało się 163 posłów - 124 z KO, 11 z Konfederacji, siedmiu z Polski 2050, sześciu z Lewicy, trzech posłów PPS oraz poseł niezależny Paweł Szramka. Za odrzuceniem projektu było także ośmiu posłów z PiS i przede wszystkim politycy związani z Solidarną Polską: Tadeusz Cymański, Norbert Kaczmarczyk, Sebastian Kaleta, Janusz Kowalski, Marcin Warchoł, Tadeusz Woźniak i Michał Wójcik, a także posłanka PiS Teresa Hałas. 212 posłów PiS głosowało przeciw wnioskowi, a jeden się wstrzymał. Przeciw byli także: Marek Sawicki i Zbigniew Ziejewski z KP/PSL, Stanisław Żuk z Kukiz'15, posłowie koła Polskie Sprawy Zbigniew Girzyński i Agnieszka Ścigaj oraz poseł niezależny Zbigniew Ajchler. 63 posłów wstrzymało się - wśród nich 38 posłów Lewicy, 16 posłów KP-PSL, pięciu posłów Porozumienia, Jarosław Sachajko z Kukiz'15 oraz dwóch posłów niezależnych - Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej oraz Wojciech Maksymowicz; wstrzymał się także jeden poseł PiS Jan Duda. W głosowaniu nie wzięło udziału 16 posłów. Oznacza to, że bez głosów wstrzymujących się części posłów opozycji - które na tym etapie procesu legislacyjnego oznaczały w tym przypadku wsparcie Prawa i Sprawiedliwości - partia rządząca nie uzyskałaby większości, a projekt zmian upadłby na poziomie pierwszego czytania.