W poniedziałek politycy PiS, w tym Krzysztof Szczucki, Mariusz Błaszczak i Anna Zalewska oceniali pracę i zapowiedzi rządu - wywiązywania się z obiecywanych podwyżek dla nauczycieli i wprowadzenie braku prac domowych. Anna Zalewska: To pokazuje, jak lekceważąco podchodzi się do zawodu nauczyciela Szefowa resortu edukacji w latach 2015-2019, a obecnie europoseł PiS Anna Zalewska zwracała uwagę, że przed laty to PO "zablokowała" pensje nauczycieli. - Przypominam, że Platforma Obywatelska w 2012 r. zamroziła pensje nauczycieli. W 2016 roku uszczelnialiśmy VAT, żeby znaleźć pieniądze dla nauczycieli. Zaczynaliśmy z ogromną przepaścią, którą trzeba było cały czas zasypywać - mówiła. - Jeżeli do tego jeszcze dodamy, że dziś zabrano wolność nauczycielom, bo powiedziano im czego nie mogą robić w swojej pracy, tzn. nie zadawać zadań domowych, chociaż mówimy o tym, że nie ma nakazu zadań domowych, a jest system oceniania, który pokazuje, że można nad tym absolutnie zapanować. To pokazuje, jak lekceważąco podchodzi się do zawodu nauczyciela - zaznaczyła. Zalewska wyraziła nadzieję, że minister edukacji Barbara Nowacka "nie uzna, że za zadanie pracy domowej będzie grozić dyscyplinarka, czy też areszt". - To rzeczywiście rząd koalicji ośmiu gwiazdek, który oszukuje - oceniała polityk PiS. Mariusz Błaszczak: Mamy do czynienia z cynizmem, hipokryzją, oszustwem Była minister edukacji dopytywana o informacje przekazywane przez nauczycieli o tym, że ich pensje zbliżają się do minimalnej krajowej w ostatnich latach rządów PiS - dokładnie w 2023 roku - powtórzyła, że to PO "zablokowała podwyżki". - W budżecie na 2024 rok zaplanowaliśmy kolejne podwyżki. Nie było roku bez podwyżek dla nauczycieli, oni po prostu na to zasługują - dodawała. W trakcie konferencji poseł PiS Mariusz Błaszczak oceniał, że "nauczyciele to jedna z grup zawodowych, która została wykorzystana przez koalicję 13 grudnia w kampanii wyborczej". - Nauczyciele zaufali koalicji 13 grudnia i tak zostali potraktowani. Mamy do czynienia z cynizmem, hipokryzją, oszustwem. Domagamy się tego, żeby postulaty były spełniane - mówił. Podwyżki dla nauczycieli i brak prac domowych. Barbara Nowacka wyjaśnia W trakcie kampanii wyborczej premier Donald Tusk zapowiadał, że po wyborach nowy rząd podwyższy wynagrodzenia zasadnicze dla nauczycieli o minimum 30 proc. Zgodnie z aktualnymi zapowiedziami pensje zostaną podniesione o 1500 zł od wysokości średniej pensji. Minister edukacji Barbara Nowacka w poniedziałek w programie Polsat News "Graffiti" informowała, że w marcu "nauczyciele zobaczą podwyżki z wyrównaniem". - Podnosimy o 30 i 33 proc. dla nauczycieli, którzy zaczynają pracę w zawodzie, nie mniej niż 1500 złotych (...) To początek, pierwszy krok po latach upokorzeń - mówiła, zaznaczając, że w planach jest również waloryzacja wynagrodzeń nauczycieli. W programie odniosła się również do potwierdzanych przez Donalda Tuska obietnic, zgodnie z którymi uczniowie klas 1-3 szkół podstawowych zostaną zwolnieni z prac domowych. - W klasach od 4 do 8 prace domowe nie będą oceniane, ani nie będą obowiązkowe. Nauczyciel może zadać pracę, ale nie ma prawa jej ocenić, ani wstawić "jedynki" za brak pracy - mówiła. Barbara Nowacka zapowiedziała również, że od września wejdą "odchudzone podstawy programowe". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!