Jeśli reforma edukacji będzie prostym przestawieniem wajchy z prawego skraju na lewy, a zmiany zostaną wymuszone ideologicznym wzmożeniem - na przykład religijny konserwatyzm promowany przez Przemysława Czarnka zostanie mechanicznie zastąpiony galopującym postępem, poprawnością polityczną i ahistoryczną weryfikacją kanonu lektur szkolnych - czeka nas seria kulturowych wojenek, dezorientacja uczniów i nauczycieli oraz kolejne lata niestabilności instytucjonalnej polskiej szkoły. Pierwszy taki ukłon od lat Niewątpliwie można pochwalić rząd za realizację obietnicy podwyżek dla nauczycieli, zwłaszcza że potrzeby tego środowiska były przez poprzednią władzę - prowadzącą wojnę z "wykształciuchami" - ignorowane. Teraz, jak podaje Ministerstwo Edukacji Narodowej, wynagrodzenia nauczycieli, w zależności od stopnia zawodowego, wzrosną o 30 lub 33 procent. To pierwszy od wielu lat ukłon w stronę środowiska zawodowego, które w Polsce czuło się jak skrajnie sfrustrowany Adaś Miauczyński ze sławnego "Dnia świra" Marka Koterskiego, który porównywał swoje staranne wykształcenie i wieloletnie poświęcenie nauczycielskie do marnych groszy odbieranych co miesiąc z kasy szkoły. "Jakby ktoś dał mi w mordę" - mówił bohater tego filmu i wcale nie była to fantazja twórcy, lecz twarda rzeczywistość. Likwidacja prac domowych Minister edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała właśnie likwidację prac domowych w szkołach podstawowych od kwietnia, co wcale nie spotkało się z powszechnym entuzjazmem. Pomysł ma wprawdzie wielu zwolenników, ale przeciwnicy także dysponują poważnymi argumentami. To zresztą bardzo ryzykowny ruch, biorąc pod uwagę uniwersalną zasadę, że gwałtowne zmiany wprowadzane wyłącznie na fali politycznych konieczności nie będą miały zadowalającej legitymizacji. Prace domowe powinny uczyć odpowiedzialności, obowiązkowości, sumienności czy poświęcenia, czyli tych cech, które są współcześnie w zaniku, więc lepiej zmienić charakter "odrabiania lekcji" na mniej obciążający i bardziej twórczy, niż wylewać dziecko z kąpielą. Bo nawet jeśli taki obyczaj sprawdza się już na Zachodzie, w Polsce najpierw warto zająć się rozchwianym systemem. Oczywiście fantazja o szkole jako oazie lekkiego, łatwego i przyjemnego zdobywania wiedzy z różnych dziedzin to uwodząca utopia, jednak nawet najbardziej nowoczesny reformator musi liczyć się z tym, że strukturalnie proces wychowywania i edukowania nie przebiega bezstresowo. Szkoła jest instytucją opresyjną w tym sensie, że zajmuje się kształtowaniem charakterów, czyli przyzwyczajaniem młodego pokolenia do radzenia sobie z wyzwaniami coraz bardziej skomplikowanego i nieprzewidywalnego świata. Promując równość i dbając o dobrostan psychiczny, musi jednocześnie uwzględniać realne różnice emocjonalne i intelektualne uczniów. Więcej czasu poświęcać tym, którzy mają trudności, w inny sposób inspirować tych, którym przyswajanie wiedzy przychodzi łatwiej. Uczniowie powinni zostać odciążeni Wyobrażenie, że wystarczy odjąć zadania domowe, by młodzież zaczęła rozwijać swoje pasje poza szkołą, ma swoje ograniczenia. A co z tymi, którzy bez kontroli rodziców utoną w wirtualnej rzeczywistości smartfonów? Albo których nie stać na zajęcia pozalekcyjne lub korepetycje? Rację ma minister Nowacka, gdy mówi o redukcji podstawy programowej, bo uczniowie powinni zostać odciążeni, system nauczania musi uwzględniać ich możliwości percepcyjne, a nauczycielom należy dać szansę, by mogli swobodniej kształtować własny styl. Ale czy jest pomysł na to, jak zagospodarować czas uczniom, których lekcje skończą się wcześniej, ale ich rodzice pracują do późna? Czy zawsze będą mieli szansę na rozwój poza szkołą? Przedstawiciele środowisk nauczycielskich podkreślają twardo, że brakuje im konsultacji, także w sprawie szczegółów likwidacji zadań domowych, choć paradoksalnie nie są one wcale zapisane w prawie oświatowym, więc zapewne nie każdy uzna szykowane ministerialne rozporządzenie. System edukacji jest tak skomplikowanym mechanizmem, że włączenie pracowników oświaty, wychowawców i rodziców w proces decyzyjny byłoby oczekiwaną zmianą. I w jakimś sensie hołdem dla wspomnianego już przesłania, które dziś trzeba traktować jak memento: "Zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie". Przemysław Szubartowicz ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!