Marcin Kierwiński przedstawił wyniki kontroli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie incydentu z udziałem policyjnego helikoptera Black Hawk, do którego doszło podczas jednego z pikników w Sarnowej Górze w sierpniu 2023 roku. - To drogi incydent dla polskiego podatnika, ponieważ na wiele miesięcy wyłączył z użycia policyjny śmigłowiec - podkreślił Kierwiński i zapowiedział złożenie dwóch zawiadomień do prokuratury - jedno w stosunku do byłego wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika, a drugie wobec jednego z pracowników ministerstwa, który był odpowiedzialny za wyjaśnianie zdarzenia w rządzie Mateusza Morawieckiego. Marcin Kierwiński skierował zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o incydent z Black Hawkiem Minister przekazał, że pierwotnie udział helikoptera służb w imprezie na Mazowszu był wykluczony, jednak decyzja w tej sprawie uległa zmianie na cztery dni przed wydarzeniem. Zdaniem Kierwińskiego fakt ten był motywowany politycznie i był skutkiem bezpośredniej interwencji Wąsika, któremu zależało na obecności Black Hawka ze względów kampanii wyborczej. - Nie mogą być tolerowane takie zachowania najwyższych przedstawicieli państwa polskiego. Oni używali ten sprzęt do własnych korzyści wyborczych i stworzyli zagrożenie dla życia i zdrowia obywateli, dlatego uważamy ten wniosek do prokuratury za zasadny - ocenił wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek. Kierwiński dodał, że Wąsik miał nakłaniać ówczesnego szefa policji - gen. Jarosława Szymczyka - do wykorzystania Black Hawka na kampanijnej imprezie, podczas której obecny był sam Maciej Wąsik. - Głęboka patologia i podejmowanie decyzji na podstawie zleceń politycznych nigdy więcej nie może się powtórzyć. Policja ma bronić bezpieczeństwa, śmigłowce polityczne mają latać po to, by bronić bezpieczeństwa, a nie robić kampanię ważnym politykom PiS - podsumował szef MSWiA. Incydent z policyjnym śmigłowcem. Black Hawk zahaczył o linię energetyczną Do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem śmigłowca doszło dokładnie 20 sierpnia krótko przed godziną 14. Sytuacja miała miejsce, gdy Black Hawk odlatywał już z terenu pikniku. W pewnym momencie wirnik maszyny uderzył w linię energetyczną - ta z kolei spadła na zaparkowane poniżej auta. W pobliżu stali też dorośli z dziećmi, jednak na szczęście nikomu nic się nie stało. Na filmach pojawiających się w sieci można było usłyszeć rozemocjonowanych uczestników, którzy obawiali się o swoje zdrowie i życie. Wtedy nie było wiadomo, że zerwana linia nie przewodziła prądu. W wydarzeniu uczestniczył m.in. ówczesny, pierwszy zastępca ministra spraw wewnętrznych Maciej Wąsik. Według polityków ówczesnej opozycji przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości wykorzystywali tego typu imprezy do promocji partyjnej i własnej w czasie trwającej kampanii wyborczej. Polityk PiS przyznał dzień później w "Gościu Wydarzeń" na antenie Polsat News, że osobiście pomagał w sprowadzeniu Black Hawka na piknik. - Ja pomogłem ściągnąć śmigłowiec, bo mnie o to poproszono - mówił. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!