Strajk Kobiet w Dzień Kobiet wyszedł na ulice Warszawy, aby domagać się legalnej aborcji a także darmowej antykoncepcji. - Pan jest ojcem kobiety, ja sobie nie wyobrażam sobie robić czegoś wobec własnego dziecka. Pańskie weto uderzy w pańskie dziecko, moje, całego społeczeństwa - mówiła na proteście jedna z organizatorek. Następnie zgromadzone demonstrantki zaczęły krzyczeć "weź nie wetuj". Agnieszka Czerederecka z Warszawskiego Strajku Kobiet zwróciła się bezpośrednio do głowy państwa. - Andrzeju Dudo, jeśli zawetujesz ustawę o dostępie do antykoncepcji awaryjnej nie zapomnimy ci tego. Będziesz siedział - zagroziła. Uczestniczki przyznawały, że nie spodziewały się, że jeszcze będą musiały wychodzić na ulice po zmianie władzy. Strajk Kobiet pojawi się przed biurem partii Szymona Hołowni Strajk Kobiet po godzinie 18:45 ruszył w stronę biura Polski 2050 Szymona Hołowni, dotarł na miejsce kilkanaście minut później. Demonstrantki zarzuciły marszałkowi Sejmu hipokryzję, gdy tuż po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. zaostrzenia przepisów aborcyjnych dołączył do jednej z manifestacji. - Jak jakaś kobieta umrze w szpitalu to będzie to twoja wina marszałku - powiedziała jedna z organizatorek. Tłum zaczął skandować "twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina". Inna z kobiet krytykowała pomysł lidera Polski 2050 związany z ogólnopolskim referendum na temat aborcji. - Szymonie Hołownio, jeśli nasze protesty nie były dla ciebie wystarczającym referendum, to spójrz na sondaże! 70 procent społeczeństwa, które chce legalnej aborcji. To za mało? Referendum to nie mydło! Skończ nim mydlić nam oczy! Referendum nie jest wetoodporne! Jesteś nie fair - powiedziała Magdalena Śliwka. Protest zakończył się kilkanaście minut przed godziną 20. Strajk Kobiet w Warszawie. Czego domagają się manifestantki? Podczas manifestacji doszło także do spięcia - grupka osób puszczała z głośników dźwięk płaczących dzieci. - To odgłosy maluchów, których matki zmarły w szpitalu na sepsę - replikowały uczestniczki strajku. Kobiety przypomniały, że tuż po wybuchu wojny "ci sami katolscy fundamentaliści" stali z głośnikami przed Dworcem Centralnym. - Tym samym kwikiem witali uciekające przed wojną Ukrainki - dodały. Następnie zaczęły skandować znane z poprzednich edycji demonstracji niecenzuralne słowo na "w". "Żądamy dostępnej antykoncepcji awaryjnej bez recepty dla każdej i każdego, od 15. roku życia! Żądamy procedowania projektów ustaw aborcyjnych! To kwestia naszych elementarnych praw, naszego życia i śmierci!" - domagał się w manifeście Strajk Kobiet. Kłótnia na konferencji marszałka Sejmu. "Projekty do komisji" Piątkowe protesty to pokłosie decyzji prezydium Sejmu które zdecydowało, że wszystkie zgłoszone w tej sprawie cztery projekty zostaną rozpatrzone w pierwszym czytaniu dopiero 11 kwietnia, po I turze wyborów samorządowych. Podczas głosowania był remis, a decydujący głos w tej sprawie miał właśnie lider Polski 2050. - Ten 11 kwietnia, który zaproponowałem jako datę rozpatrzenia wszystkich czterech wniesionych do izby projektów ws. zmiany prawa aborcyjnego, ma szansę zapisać się jako pierwszy od 30 lat dzień, w którym jakieś projekty dotyczące prawa aborcyjnego przeszły do drugiego czytania, a nie zostały od razu odrzucone - ogłosił w piątek Hołownia. Jego konferencję prasową zakłóciły przedstawicielki Strajku Kobiet. "Projekty do komisji!" - skandowały aktywistki domagając się przyspieszenia procedowania czterech projektów ustaw. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!