PiS niemal w całości zrealizował swoje porozumienie o współpracy z Pawłem Kukizem, które podpisano na przełomie maja i czerwca 2021 r. Zostały jeszcze dwa punkty: wprowadzenie instytucji sędziów pokoju oraz zniesienie wymogu frekwencyjnego w referendum lokalnym. Obecnie oczkiem w głowie Kukiza są sędziowie pokoju. Sprawa jest na ostrzu noża, bo polityk zadeklarował, że przestanie głosować razem z PiS, jeśli jego postulat nie zostanie zrealizowany. Przeciwko jest Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. - Gdyby wprowadzić dzisiaj sędziów pokoju, powstałoby dodatkowe zamieszanie w sądownictwie. Chcemy spłaszczyć strukturę sędziowską z trzech do dwóch szczebli - na początku września, w rozmowie z Interią tłumaczył Janusz Kowalski. - Nie można mówić o sędziach pokoju, zanim tego nie zrobimy - deklarował ziobrysta. Kukizowcy ripostowali, że projekt jest już gotowy, był wielokrotnie konsultowany, a jego wstrzymywanie jest wyłącznie kwestią złej woli i polityki. Jak się jednak okazuje, w kuluarach Sejmu toczą się prace nad wprowadzeniem instytucji, której od lat chce Paweł Kukiz. - Zakładam, że referenda w sprawie odwołania samorządowców i sądy pokoju dojdą do skutku. Ostatnio pani marszałek wysłała do mnie pisma. Dotyczyły braków w ustawach, które w jej opinii zaistniały - tłumaczy Interii Jarosław Sachajko. - Odczytuję to jako pozytywny znak: doszukała się czegoś, co trzeba uzupełnić, a projekt nie trafił do sejmowej zamrażarki. Wierzę, że Zbigniew Ziobro odpuści ze swoją absurdalną blokadą - powiedział nam poseł Kukiz'15. Zmiana ordynacji najwcześniej za rok W poniedziałek zakończył prace parlamentarny zespół ds. zmiany ordynacji wyborczej. Jego powołanie także było jednym z elementów umowy pomiędzy Pawłem Kukizem a Jarosławem Kaczyńskim. Podczas ostatniego posiedzenia posłowie dyskutowali o ekspertyzie prof. Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Propozycja zakłada, że połowa z 460 posłów będzie wybierana w ramach 41 okręgów proporcjonalną metodą podziału mandatów d'Hondta. Druga połowa ma być wybierana metodą większościową. - Prezes PiS powiedział w Radomiu o potrzebie zmiany ordynacji. Jak mówił, jednym z powodu jest prymat rywalizacji między kandydatami z tej samej listy nad rywalizacją między kandydatami z innych list. Obecnie największym wrogiem kandydata jest jego kolega z tej samej listy. Nasza propozycja likwiduje ten problem, wprost wymuszą współpracę takich osób - tłumaczy Sachajko. Po wprowadzeniu zmian mają zniknąć m.in. problem "spadochroniarzy" czy baronów, którzy nie chcą innych silnych kandydatów na własnych listach. - Będziemy mieli mądrych kandydatów, którzy będą odpowiadać przed swoimi wyborcami - obiecuje poseł Kukiz'15. Co o pomyśle mają do powiedzenia posłowie PiS? - Prace zespołu trwają od dłuższego czasu. Wciąż mówimy o teoretycznych rozważaniach dotyczących możliwości czy kierunku przyszłych zmian ordynacji wyborczej. Propozycji jest wiele, ale nic się jeszcze nie wykrystalizowało - przekazał Interii Kazimierz Smoliński, wiceprzewodniczący Zespołu ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną. Radosław Fogiel, rzecznik PiS: - W tej kadencji na pewno zmian nie będzie. Różne pracę trwają, ale jeżeli ma dojść do realizacji, to w kolejnym Sejmie. "Ujadaliby w UE" Zmiana ordynacji wyborczej jest o tyle wątpliwa, że nie wiadomo, kto będzie rządził za rok. Partie zasiadające dziś w opozycji raczej nie są zainteresowane reformą. Tak wynika z nieoficjalnych informacji Interii. Pozostaje też pytanie dotyczące startu Kukiza w kolejnych wyborach. Jeśli polityk nie dogada się z Jarosławem Kaczyńskim, najpewniej zrezygnuje z kariery politycznej albo zrobi wszystko, żeby utrudnić zwycięstwo PiS. To może okazać się sporym problemem dla partii z ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Bo nawet jeśli Kukiz'15 dysponuje poparciem na poziomie 2-3 proc., jego ugrupowanie może odebrać głosy PiS. Dlaczego kukizowcy nie chcą zmian ordynacji już dzisiaj, a dopiero w przyszłej kadencji? Teoretycznie można ich dokonać, bo do głosowania jest jeszcze ponad pół roku. - Jeśli wojna nie zapuka do naszych bram, mamy rok do wyborów. Obecnie robienie rewolucji (związanej z ordynacją - red.) jest niemożliwe - uważa Sachajko. - Chociażby dlatego, że politycy (opozycji - red.) ujadaliby w Unii Europejskiej. Oskarżono by PiS o wprowadzanie zmian ze względu na wybory. Skutkowałoby to kolejnym konfliktem z unią, którego nie chcemy - argumentuje. O ile zmiana ordynacji to melodia przyszłości, o tyle wprowadzenie sędziów pokoju i zniesienie limitu lokalnego referendum są projektami, które leżą na stole. Jeśli PiS zdecyduje się przeforsować pomysły Pawła Kukiza, jeszcze wiele może się wydarzyć. Jakub Szczepański