Napięta atmosfera w koalicji
Żaden scenariusz nie jest wykluczony - powiedział rzecznik rządu, Jan Dziedziczak, pytany, czy możliwe są wcześniejsze wybory.
Zastrzegł równocześnie , że wszystko zależy od zachowania się koalicjantów, a PiS liczy na ich odpowiedzialność.
Dziedziczak zaznaczył, że spotkanie w sprawie sytuacji w koalicji premiera Jarosława Kaczyńskiego z wicepremierami Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem odbędzie się w najbliższych dniach.
Spotkanie - jak powiedział rzecznik - służyć ma wyjaśnieniu "pewnych niejasności, które powstały i by wspólnie zastanowić się nad przyszłością koalicji, nad tym, jak unikać konfliktów".
Rzecznik zaznaczył, że atmosfera w ostatnich dniach w koalicji była bardzo niedobra.
Andrzej Lepper ocenia sytuację w koalicji rządowej jako "bardzo poważną". Zapowiedział, że o jej przyszłości będzie w najbliższym czasie rozmawiał z premierem Jarosławem Kaczyńskim i szefem LPR Romanem Giertychem. Szef Samoobrony uważa, że w koalicji jest wola "dogadania się".
Podczas konferencji prasowej w Sejmie Lepper mówił, że do rozmowy mogłoby dojść jeszcze we wtorek wieczorem lub w środę. Jednak rzecznik rządu Jan Dziedziczak powiedział dziennikarzom, że na wtorkowy wieczór spotkanie nie jest planowane, a dojdzie do niego w najbliższych dniach.
Wcześniej Lepper zapewniał, że jeszcze dziś zapadnie decyzja, czy koalicja będzie trwała dalej, czy się rozpadnie. - Nie będziemy czekać kilka dni, tylko kilka godzin. Dzisiaj decyzje powinny zapaść, czy koalicja trwa nadal, czy nie trwa - powiedział Lepper we wtorek dziennikarzom. Jak dodał, jeśli koalicja ma dalej trwać, to PiS musi "dokładnie" przestrzegać umowy koalicyjnej.
Szef Samoobrony powiedział, że takie stanowisko przekazał szefowi LPR Romanowi Giertychowi podczas ich porannego spotkania we wtorek. Lepper podkreślił też, że "tak dalej rządzić się z PiS nie da". Jak dodał, nie może być tak, że dowiaduje się o działaniach rządu (np. o wysłaniu wojsk do Afganistanu) ze środków masowego przekazu. O tym, że tak dalej rządzić się nie da i że koalicja ma kłopoty mówił także premier Jarosław Kaczyński.
Wicepremier Roman Giertych ocenia, że mimo wypowiedzi Leppera koalicja nie jest zagrożona i nie dojdzie do przyśpieszonych wyborów parlamentarnych. - Mam wrażenie, że Samoobrona mówiąc o wyborach 26 listopada chce zachęcić opozycję, żeby nie wydawała pieniędzy na wybory samorządowe, jak na razie to się udaje - dodał Giertych.
Giertych i Lepper rozmawiali z dziennikarzami jeszcze przed spotkaniem z szefem rządu, które odbyło się w Kancelarii Premiera. W spotkaniu uczestniczył także Ludwik Dorn. Choć było to spotkanie prezydium rządu, które zawsze ma miejsce przed posiedzeniem Rady Ministrów, to pojawiły się zapewne tematy ostatnich napięć w koalicji.
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak powiedział rano, że rozmowy mają dotyczyć "spraw spornych" m.in. spotkania Andrzeja Leppera z Donaldem Tuskiem (o którym informowały media, a czemu zaprzeczył zarówno lider Samoobrony, jak i szef Platformy Obywatelskiej) oraz udziału polskich wojsk w Afganistanie (zwiększenie polskiego kontyngentu krytykuje zarówno Samoobrona, jak i Liga Polskich Rodzin).
Wcześniej w Sejmie spotkali się szefowie koalicyjnych klubów parlamentarnych PiS - Marek Kuchciński, Samoobrony - Krzysztof Filipek i LPR - Janusz Dobrosz.
Rozmawiano na temat rozpoczynającego się w środę posiedzenia Sejmu, pracy sejmowej Komisji Finansów Publicznych, a także o sprawach, które wywołują "różnego rodzaju nieporozumienia wewnątrzkoalicyjne".
Filipek powiedział, że otrzymał zapewnienie od Kuchcińskiego, że klub PiS nie złoży wniosku o samorozwiązanie Sejmu. - Sytuacja jest w miarę zadowalająca - ocenił polityk Samoobrony. Podkreślił, że z pewnością w rozmowie będą wyjaśniane kwestie sporne, chodzi tu o projekty uchwał złożone przez klub Samoobrony dotyczące wycofania polskich żołnierzy z Iraku i debaty w sprawie zwiększenia polskiego kontyngentu w Afganistanie. Zastrzegł jednak, że projekty uchwał nie zostaną wycofane.
Jak nieoficjalnie dowiedziała w PAP w źródłach zbliżonych do kierownictwa PiS, Kuchciński udał się po rozmowie z koalicjantami na spotkanie z premierem Jarosławem Kaczyńskim.
Sytuacja w koalicji coraz bardziej przypomina pakt stabilizacyjny - powiedział J. Kaczyński wtorkowemu "Życiu Warszawy". Ostre słowa premiera to efekt medialnych doniesień o tajnym piątkowym spotkaniu Donalda Tuska i Andrzeja Leppera.
- To pokaz niebywałej hipokryzji i cynizmu, zarówno PO, jak i Samoobrony. Widocznie Lepper chce przyspieszonych wyborów, a po nich chce rządzić z Tuskiem. Powodzenia! - mówi premier.
Kaczyński denerwuje się też przygotowaną przez Samoobronę uchwałą potępiającą szefa MON Radka Sikorskiego za deklarację o wysłaniu do Afganistanu tysiąca polskich żołnierzy. - To godzi nie tylko w koalicję, ale w interes narodowy Polski - tłumaczy premier.
Jednak już dzisiaj premier nieco złagodził swoje wypowiedzi. - Zamieszanie wokół koalicji powinno się skończyć "bardzo szybko"; jest to kwestia "co najwyżej niewielkiej ilości tygodni, może nawet dni" - mówił J. Kaczyński w radiu.
- Pan Andrzej Lepper musi podjąć decyzję, czy chce rządzić, zmieniać Polskę, służyć swemu elektoratowi (...), czy też chce to wszystko rozbić. Bo jedno jest oczywiste, tak rządzić dalej się nie da. Nie da się rządzić od awantury do awantury, bo to jest nieskuteczne, ośmiesza rząd, nie pozwala mu normalnie rządzić, ośmiesza demokrację - powiedział premier we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia".
Jarosław Kaczyński powiedział także, że nie wierzy w zapewnienia Leppera i Tuska, iż się nie spotkali. - Wiem, że (takie spotkanie - red.) było - powiedział.
INTERIA.PL/PAP