W Polsce, według różnych szacunków, brakuje od 600 tys. (GUS) do nawet trzech milionów mieszkań (HRE). Jednocześnie ceny nieruchomości są rekordowe wysokie. Do niedawna alternatywą był wynajem, jednak po wybuchu wojny w Ukrainie i fali uchodźców, którzy przybyli do Polski, rynek skurczył się, a ceny wystrzeliły w górę. Ceny mieszkań na wynajem mocno w górę W dużych miastach, takich jak Wrocław, Zielona Góra czy Kraków, liczba ofert mieszkań na wynajem skurczyła się o 60 proc. - podawali 21 marca analitycy PKO BP. Ceny najmu wzrosły w niektórych miastach nawet o ponad jedną czwartą od wybuchu wojny (Wrocław - 33 proc., Kraków 26 proc.). Zmiany na rynku mieszkań wywołały w mediach społecznościowych burzliwą dyskusję. "Mieszkanie prawem, nie towarem"? Falę komentarzy wywołał wpis działacza młodzieżówki Lewicy. Dawid Dobrogowski stwierdził, że: "Mieszkanie prawem, a nie towarem". "To buduj młody i rozdawaj, masz takie prawo" - odpowiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. "Panie Prezydencie, po pierwsze w Polsce brakuje 2-3 mln mieszkań, a jest to zaniedbany, konstytucyjny obowiązek rządu i samorządu. Tak jak budowa szkół i przedszkoli. Po drugie, mówienie tym tonem zarówno do młodej osoby, jak i do kogokolwiek nie jest ok. Warto być przyzwoitym" - ripostował poseł klubu KO Franciszek Sterczewski. Śpiewak: Każdy musi gdzieś mieszkać - Mieszkanie to nie towar, to dobro podstawowe, każdy musi gdzieś mieszkać - przekonuje w rozmowie z Interią Jan Śpiewak, miejski aktywista. Jak mówi, "aktualnie nie mamy żadnej alternatywy wobec rynku deweloperskiego". - Budują jedynie deweloperzy - to sytuacja bezprecedensowa, jeśli chodzi o historię Polski i świata Zachodniego. Nigdzie w Europie, poza może Ukrainą, Bułgarią, nie ma tak, że samorządy nic nie budują. W każdym cywilizowanym kraju są przepisy ograniczające spekulacje na mieszkaniach, a jednocześnie jest alternatywa w postaci mieszkań budowanych przez samorządy czy spółdzielnie. Chodzi o to, żeby nie traktować mieszkań, jako przedmiotów inwestycji, a w Polsce są one najlepszym źródłem zysków z inwestycji - zamiast inwestować w spółki, w innowacje, bogaci inwestują w nieruchomości - przekonuje. "Budują mniej niż Gierek" Śpiewak zwraca uwagę, że brak mieszkań generuje ogromne problemy - młodzi nie mają gdzie mieszkać, dlatego nie mają dzieci, nie chcą żyć w Polsce i emigrują. - Deweloperzy budują znacznie mniej, niż budował Gierek. Jeśli bogata III RP nie jest w stanie wybudować tyle mieszkań, ile biedne, zrujnowane po wojnie państwo, to znaczy, że z tym modelem deweloperskim jest bardzo źle - ocenia. Jego zdaniem, deweloperzy "rządzą" krajem. - Z drugiej strony są banki - właśnie trwa gigantyczny skok na pieniądze podatników - sytuacja, w której kredyty hipoteczne są oparte o zmienną stawkę oprocentowania WIBOR, jest nieznana w świecie zachodnim - przekonuje i dodaje: Państwo powinno zamrozić WIBOR. - Banki mają zarobić 20 mld zł na wyższych stopach procentowych. To gigantyczny skandal. Poza tym powinien zostać wprowadzony progresywny podatek katastralny, a także od pustostanów. Należy opodatkować flipping, żeby wyrzucić z rynku spekulantów - podsumowuje. Również zdaniem posła Lewicy Adriana Zandberga, państwo powinno interweniować i pomóc kredytobiorcom. "Stopa 10 proc. oznacza, że tysiące rodzin nie będą w stanie spłacić swoich rat za mieszkanie. Jeżeli rząd nie ograniczy wzrostu rat dla ludzi, którzy spłacają swoje jedyne mieszkanie, czeka nas poważny problem społeczny" - napisał na Twitterze, przywołując przy tym najnowszą prognozę analityków banku ING. Ekonomista: W Polsce nie ma gdzie budować mieszkań Zdaniem ekonomisty Marka Zubera, hasło "Mieszkanie prawem, a nie towarem" jest "socjalistyczne, a nawet komunistyczne". - Absolutnie się z nim nie zgadzam - przyznaje w rozmowie z Interią. - Rynek niech pozostanie rynkiem, a własność - własnością - apeluje. - Natomiast trzeba stwarzać realia, żeby mieszkań budowało się więcej. Polscy deweloperzy mają takie możliwości, ale problemem są przepisy dotyczące miejsc, gdzie można budować. Polskie prawo jest pod tym względem słabe. Procedura przekształcania terenów pod zabudowę trwa długo - tutaj jest problem - nie ma gdzie budować. Wzrost cen w zeszłym roku wynikał z ogromnego popytu, ale taka "górka" trwałaby może rok, dwa lata - uważa. - Jestem za tym, by państwo pomagało w zakupie mieszkania np. młodym ludziom - deklaruje i przyznaje, że można dyskutować np. na temat podatku katastralnego, który funkcjonuje na Zachodzie. Zuber sceptycznie podchodzi do pomysłu czasowego zamrożenia stóp procentowych. - Kto zapłaci różnicę realnego kosztu pieniądza i kosztu pieniądze wynikającego z zamrożenia? - zastanawia się. Najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się 6 kwietnia. Eksperci są przekonani, że Rada kolejny raz podniesie stopy procentowe, co przełoży się m.in. na wyższe raty kredytów hipotecznych.