Centrum Pomocy Humanitarnej PTAK to największy w Europie punkt pomocy uchodźcom z Ukrainy. Powstał w Centrum Targowo-Kongresowym Ptak Warsaw Expo w Nadarzynie. Każdego dnia przebywa w nim 6-7 tys. uciekających przed wojną Ukraińców. Na 150 tys. metrów kwadratowych jednorazowo przyjąć może 20 tys. uchodźców. Działa przy wsparciu i koordynacji polskiego rządu i wojewody mazowieckiego. Na internetowej stronie jego twórcy piszą: "Centrum Pomocy Humanitarnej PTAK to ogromne przedsięwzięcie w szczytnym celu". Dziennikarze ujawniają: Ptak EXPO w Nadarzynie dostaje 95 zł dziennie za każdego przyjętego uchodźcę Radio TOK FM dotarło do informacji, jaką stawkę otrzymuje Centrum Pomocy w Nadarzynie w związku z zawartą z wojewodą mazowieckim umową na świadczenie usług w zakresie zapewnienia zakwaterowania i wyżywienia uchodźcom. Za każdą przyjętą osobę Ptak Warsaw Expo dostaje 95 zł. Dziennikarze podkreślają, że jeszcze kilkanaście dni temu Konstanty Radziwiłł nie chciał ujawnić, jakie koszty niesie ze sobą utrzymanie punktu dla uchodźców w Nadarzynie. TOK FM zapytało więc o te dane drogą oficjalną, w trybie dostępu do informacji publicznej. Tymczasem, zgodnie z przyjętą specustawą, osobom które przyjęły pod swój dach uchodźców przysługuje 40 złotych dziennie, maksymalnie przez dwa miesiące. Warunkiem koniecznym jest złożenie oświadczenia, że przyjętym osobom zapewniono zarówno zakwaterowanie, jak i wyżywienie, a także, że nie zostało pobrane dodatkowe wynagrodzenie za wynajem, ani inne świadczenia z tego tytułu. Burza w sieci. "Kto karmi uchodźców?" W internecie rozpętała się burza. Komentujący wdali się w dyskusję, dlaczego przy takiej stawce to wolontariusze i anonimowi darczyńcy żywią przebywających w Centrum Pomocy uchodźców. Wczoraj na facebookowej grupie zrzeszającej wolontariuszy działających w Centrum Pomocy w Nadarzynie, pojawił się post, w którym wśród najpilniejszych potrzeb dla przebywających w Ptak Warsaw Expo uchodźców, jedna z wolontariuszek apelowała między innymi o "żywność z długim terminem przydatności, pasztety w puszkach, konserwy typu mielonka, żółty ser plastrowany w dużych opakowaniach i wszystko na kanapki". Co więc dostają od Centrum Pomocy Humanitarnej PTAK uchodźcy za owe 95 zł dziennie? Pytamy o to w biurze prasowym w Nadarzynie. Dopytujemy także jak wyliczono właśnie taką stawkę? Odpowiedzi nie otrzymujemy. "Wojewoda musiał podjąć niezwłoczne działania, a hale w Nadarzynie są największe" Do sprawy odniósł się Mazowiecki Urząd Wojewódzki. W przysłanym przez rzeczniczkę oświadczeniu czytamy, że "wojewoda musiał podjąć niezwłocznie działania, aby w szybkim czasie zapewnić schronienie uchodźcom, a największym obiektem zakwaterowania w Polsce są hale w Nadarzynie - Ptak Warsaw Expo, których potencjał zabezpieczenia bazy noclegowej dla uchodźców to ok. 20 tys. miejsc". - W związku z masowym napływem uchodźców w pierwszych dniach wojny, istniała pilna potrzeba zabezpieczenia większej liczby miejsc w szybszym tempie niż początkowo zakładano. Mając na uwadze powagę sytuacji - zaledwie w trzy godziny od podjęcia decyzji o przystosowaniu hal do miejsc noclegowych, obiekt Ptak Warsaw Expo został w pełni przygotowany i dostosowany do potrzeb zakwaterowania. Tym samym firma Ptak Warsaw Expo udostępniając przestrzeń dla uchodźców z Ukrainy musiała zmienić przeznaczenie obiektów, np. poprzez konieczność ogrzania hal i zawiesiła ich dotychczasową formę działalności - z której pozyskuje dochody" - wyjaśnia w swym oświadczeniu zespół prasowy Wojewody Mazowieckiego. Dopytujemy zatem czy stawka 95 zł za dobę to rekompensata za utracone zyski przedsiębiorcy, który oddał swe hale, czy wynik wyliczeń faktycznych kosztów dziennego utrzymania uchodźcy? Odpowiedzi brak. Biuro prasowe wojewody mazowieckiego zapewnia jednak, że umowa została podpisana zgodnie z ustawą prawo zamówień publicznych i ustawą o wojewodzie i administracji rządowej w województwie. A konieczność podpisania jej z wolnej ręki "wynika z konieczności udzielenia nagłej i nieprzewidzianej sytuacji związanej z wybuchem konfliktu zbrojnego na terenie Ukrainy, który spowodował niekontrolowany napływ uchodźców z tego kraju". Umowa została zawarta na miesiąc, z możliwością dalszego przedłużenia. Z informacji zawartych w oświadczeniu wynika, że obecnie w Ptak Warsaw EXPO z noclegu korzysta dobowo około 6 tys. osób. Od początku utworzenia miejsc zakwaterowania schronienie znalazło tam ponad 50 tys. uchodźców. Piotrków Trybunalski. Humanitarne Centrum dla Uchodźców PTAK w byłym markecie budowlanym Okazuje się, że Centrum Pomocy Humanitarnej w Nadarzynie nie jest jedynym miejscem, w którym holding PTAK zapewnia nocleg dla uchodźców. W Piotrkowie Trybunalskim spółka AP Property S.A. zaadaptowała na ten cel hale po zlikwidowanych kilka lat wcześniej sklepach Inter i Brico Marche. Hala, z której w 2016 roku wynieśli się Trzej Muszkieterowie ma około 5 tys. metrów kwadratowych. Docelowo przyjąć może 500 osób. Przebywa w niej dziennie 200-300 uchodźców. Umowę na pomoc dla uchodźców zawarł w tym wypadku wojewoda łódzki. Piotrkowskie Centrum Pomocy Humanitarnej budzi jednak także pewne kontrowersje. Kilka dni temu wolontariusze z Piotrkowa Trybunalskiego informowali Interię o "skandalicznych warunkach panujących w centrum pomocy". Kontrowersje wokół piotrkowskiego centrum pomocy. Wolontariusze alarmują, wojewoda uspokaja Do naszej redakcji trafiły wykonane przez piotrkowskich wolontariuszy zdjęcia. Na nich przykryte pościelą palety, sfatygowane "kanadyjki" czy rząd toi toiów. "Do budynku po sklepie wstawiono prycze wojskowe o różnym stanie zużycia, dano koce. Brak zaplecza gastronomicznego, pralek, aby normalnie funkcjonować. Gumowa mata i grzejnik elektryczny na podłodze w "łazience". Mieszkańcy miasta i okolic, jak dowiedzieli się w jakich warunkach zakwaterowano tam ludzi , na własny koszt kupują materace i pościel aby chociaż trochę poprawić byt tym ludziom. Ktoś bierze pieniądze, by zapewnić miejsce uchodźcom, ale ważne jest chyba, by dać tym ludziom namiastkę normalności" - alarmowali wolontariusze w wiadomościach do redakcji. W rozmowie z Interią podkreślali: - Pięć pryszniców na około 200 osób, ludzie śpią na paletach, albo rozpadających się "kanadyjkach", nie było pralek, dowieźliśmy dwie i jedną lodówkę. Jak zaczęliśmy głośno mówić, że to są warunki urągające człowieczeństwu, to nam podziękowano. Zostaliśmy skreśleni z listy wolontariuszy i powiedziano nam, żebyśmy już nie przychodzili. Oficjalnie: za dużo wolontariuszy. Ale jak byłam z paczkami, to widziałam, że mają kocioł i się nie wyrabiają - opowiada Interii jedna z wolontariuszek z Piotrkowa Trybunalskiego. Kolejna podkreśla, że w Piotrkowie są bursy, z dużo lepszymi warunkami. - Ale wojewoda wszystko blokuje, bo otworzyli "Ptaka" i tam płyną grube tysiące złotych - zarzucała wolontariuszka. Doniesienia o fatalnych warunkach stanowczo dementowała rzeczniczka wojewody łódzkiego Dagmara Zalewska. - Nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Uchodźcy nie śpią na paletach, ale na łóżkach. Palety z materacami stoją w części rekreacyjnej, żeby można było na nich usiąść w ciągu dnia. Są dostawione prysznice kontenerowe, w zeszłym tygodniu było ich 12. Razem ze zwiększającą się liczbą osób, dostawiamy kolejne sanitariaty. Bursy, owszem są, ale nie na taką ilość uchodźców - uspokajała Dagmara Zalewska. I dodawała: - Ja wiem, że nie są to warunki hotelowe, ale to jest miejsce zbiorowego zakwaterowania. Reagujemy na bieżąco. Ostatnio dojechało kilkaset łóżek, zakupionych przez zarządcę. To jest miejsce stworzone z sercem i nie rozumiemy tych zarzutów, które się pojawiają. Próbujemy tym ludziom stworzyć bezpieczne schronienie ponad podziałami politycznymi, takie sianie zamętu jest niepotrzebne - zapewniała w rozmowie z Interią. Dziś chcieliśmy zapytać rzeczniczkę ile wynosi stawka, na jaką wojewoda łódzki podpisał umowę z Centrum Humanitarnym w Piotrkowie i czy jest na tym samym poziomie, jak ta, którą otrzymuje Centrum Pomocy w Nadarzynie. Pani rzecznik telefonu nie odbiera. Na maila, ani sms-a nie odpisuje.