Ludzie związani z PiS krytykują słowa prezesa Kaczyńskiego. "Jakim agentem?"
- Jakim agentem? Reprezentującym obce służby specjalne? To poważne oskarżenie, takie rzeczy trzeba udowadniać w sądzie i mieć twarde dowody - tak słowa prezesa Kaczyńskiego o "niemieckim agencie Tusku" skomentował poseł klubu parlamentarnego PiS Marcin Ociepa. Jednocześnie próbował szukać dla swojego lidera wytłumaczenia. Krytycznie wtargnięcie na mównicę i rzucanie oskarżeń w stronę premiera ocenił również szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy. - Nie zamierzam tych słów bronić, bo albo ktoś ma dowody i je pokaże, albo nie - mówił Marcin Mastalerek.

Donald Tusk został w poniedziałek desygnowany przez Sejm na stanowisko premiera, po głosowaniu nad jego kandydaturą zabrał głos. Chwilę później zszedł z mównicy, a posłowie odśpiewali wspólnie państwowy hymn. Nagle na mównicę wszedł, bez żadnego trybu, prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Jest taki tryb, gdy ktoś kogoś obraża - powiedział podniesionym tonem, a następnie zwrócił się bezpośrednio do Donalda Tuska.
- Nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno. Pan jest niemieckim agentem. Po prostu niemieckim agentem - powiedział. Słowa te były szeroko komentowane, a wśród polityków nowej większości wywołały oburzenie. Posłowie PiS w komentowaniu zachowania prezesa zachowywali większą powściągliwość, albo bronili swojego lidera.
Marcin Ociepa krytycznie o słowach Jarosława Kaczyńskiego. "Jakim agentem?"
- Uważam, że to jest sformułowanie niewłaściwe wtedy, gdy nie jest oparte na faktach. Gdy jest oparte na faktach, niestety jest to smutna prawda. Donald Tusk prowadził politykę w interesie Niemiec, która była sprzeczna z interesem Polski - mówił w RMF FM Paweł Jabłoński. Z kolei sam Kaczyński stwierdził we wtorek w Sejmie, że "niczego nie żałuje".
Jak się jednak okazuje, nie wszystkim politykom Zjednoczonej Prawicy zachowanie Jarosława Kaczyńskiego się spodobało. Poseł i wiceprzewodniczący klubu Marcin Ociepa w rozmowie z dziennikarzem TOK FM przyznał, że krytycznie ocenia zachowanie prezesa PiS.
- Jakim agentem? Reprezentującym obce służby specjalne? To poważne oskarżenie, takie rzeczy trzeba udowadniać w sądzie i mieć twarde dowody - stwierdził stanowczo. Na koniec podkreślił, że w Sejmie nie powinno dochodzić do takich zachowań. - Uważam, że nie to miejsce, nie ten czas. Nie po hymnie narodowym - wskazał.
Wcześniej jednak próbował mimo wszystko szukać dla Jarosława Kaczyńskiego pewnego rodzaju usprawiedliwienia. Chyba że (Donald Tusk - red.) jest agentem wpływów niemieckich. Tu jestem w stanie się zgodzić - tłumaczył. Dodał, że "cała kariera polityczna Donalda Tuska pokazuje, że tak jest".
Zobacz również:
- Dzisiaj nie trzeba dostawać pieniędzy za służbę na rzecz obcego mocarstwa, tylko poprzez silne związki towarzysko-polityczne i UE, można po prostu realizować czyjeś interesy, będąc zarazem szczerym polskim patriotą - argumentował Marcin Ociepa.
Marcin Mastalerek: Nie zamierzam tych słów bronić
Do słów o "niemieckim agencie" odniósł się również szef gabinetu prezydenta Dudy Marcin Mastalerek. Na antenie Polsat News jasno podkreślił, że słów prezesa PiS nie zamierza bronić.
- Nie znam żadnych dowodów, które pozwalałyby, żeby coś takiego powiedzieć. Nie jestem już rzecznikiem PiS, nie jestem rzecznikiem pana prezesa Kaczyńskiego, więc niech inni podejmują się obrony tych słów - oświadczył.
- Ja bym tak nigdy nie powiedział i nie zamierzam tych słów bronić, bo albo ktoś ma dowody i je pokaże, albo nie - skwitował Mastalerek.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!