"Kto za to zapłaci?". Przedsiębiorcy alarmują po zamknięciu granicy
O północy z czwartku na piątek polskie władze zamknęły jedyne drogowe przejście graniczne z Białorusią, jakie jeszcze było aktywne. Oficjalnie - chodzi o białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe Zapad 2025, które trwają do 16 września. Ale szef MSWiA mówi wprost - Zamykamy granicę do odwołania. Do kiedy? Aż uznamy, że jest bezpiecznie. - To paranoja, przecież nam popadają firmy - alarmują przedsiębiorcy z Terespola, prosząc o pomoc.

W skrócie
- Polskie władze zamknęły przejścia graniczne z Białorusią w związku z ćwiczeniami wojskowymi Zapad 2025.
- Branża transportowa i lokalny biznes ostrzegają przed dużymi stratami oraz niewiadomą, jak długo potrwa zamknięcie.
- MSWiA uspokaja przedsiębiorców i zapowiada wsparcie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Przejście graniczne w Terespolu - tu na co dzień odprawiane są samochody osobowe. Oddalony od tego miejsca o kilka kilometrów Koroszczyn przeznaczony jest dla pojazdów ciężarowych. Małaszewicze z kolei to kolejowy terminal przeładunkowy. Wszystkie te trzy miejsca łączy jedno - od północy świecą pustkami.
- Armia rosyjska i białoruska trenuje scenariusze o charakterze agresywnym wobec naszego kraju. Ruch wznowimy, kiedy będziemy pewni, że bezpieczeństwo Polaków jest zagwarantowane - tłumaczył decyzję minister Marcin Kierwiński.
Szef MSWiA decyzję motywuje wprost - za naszą granicą odbywają się agresywne ćwiczenia wojskowe Zapad 2025 i do czasu ich zakończenia granica pozostanie zamknięta. Nieoficjalnie - z rządu płynie jeszcze jedna argumentacja - wzrost napięcia w regionie po wielokrotnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Nie ma pewności, jak długo potrwa blokada. Rząd ma konsultować tę sprawę na poziomie ministerialnym z innymi krajami ościennymi, oraz państwami bałtyckimi.
"Jak dzikusy". Mińsk reaguje na decyzję w sprawie granicy
Ostatnie wydarzenia postanowił skomentować białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka. Przypomnijmy, że Mińsk od lat utrzymuje wysoką presję migracyjną na polsko-białoruskiej granicy.
- Zestrzeliliśmy wszystkie drony, które mogliśmy. Kilka zostało. Z jak największym wyprzedzeniem poinformowaliśmy Polskę i co? Słuchajcie, jak dzikusy. Zaostrzyli sytuację - mówił Łukaszenka.
Władze Białorusi przekazały polskiemu chargé d'affaires protest ws. zamknięcia granicy.
- Nie chcemy, żeby granice były zamknięte. Jeśli zostaniemy postawieni przed faktem dokonanym, będziemy musieli zareagować - dodał samozwańczy prezydent.
Prowokacje Mińska. "Wiadomo, kto jest winien"
Normalnie zatłoczone przejście graniczne w Terespolu obecnie świeci pustkami. Pod jednym z okolicznych hoteli rozmawiamy z Białorusinem, który imię woli pozostawić dla siebie
- Ja to nawet rozumiem. Jest akcja i jest reakcja. Trzeba przecierpieć, ale niektórych inaczej się nie nauczy. Wiadomo kto jest winien - tłumaczy Interii mężczyzna. Jego głos nie jest odosobniony, ale pojawiają się także inne. W Terespolu udaje nam się spotkać z właścicielką niewielkiej restauracji.
- Od wczoraj ruch spadł może o połowę. Nasze miasto to jest pierwszy kontakt Białorusinów z Polską. Są ciekawi, chętnie wydają pieniądze. Z samego klienta "krajowego" nie będziemy w stanie się utrzymać. Oby to trwało jak najkrócej, bo ja już czuję po kieszeni - mówi Interii pani Anna.
"Będzie trzeba zamykać". Przedsiębiorcy o polsko-białoruskiej granicy
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w branży transportowej. Tysiące tirów mają czekać w tej chwili na otwarcie przejścia granicznego. Część na bazach, część przy magazynach, jeszcze inne na parkingach rozlokowanych na drodze w stronę przejścia granicznego.
- Ale Polacy tak samo czekają po tamtej stronie. Przecież można przekroczyć granicę tylko tamtędy, którędy się wjechało - przypomina Interii Aleksiej, kierowca spotkany na jednym z parkingów.
- Ja mam w tej chwili trzydzieści ciężarówek, które czekają z towarem na przejazd przez granicę. Trzydzieści! Z Białorusią odbywa się normalna wymiana handlowa. I kto zapłaci za opóźnienie? - pyta retorycznie pan Krzysztof, prowadzący firmę transportową.
- Jeśli potrwa to dłużej niż trzy, cztery dni, to przecież będą z nami zrywali kontrakty, ja będę płacił ogromne kary, nie wspomnę już o tym, że taki kontrahent następnym razem może wybrać kogoś innego. Miałem dobrą współpracę, a będzie trzeba zamykać - żali się w rozmowie z Interią przedsiębiorca.
MSWiA o uwagach przedsiębiorców. "Analizujemy"
Wątpliwości przedsiębiorców z terenów przygranicznych dotarły do MSWiA.
- Ze względu na kwestie gospodarcze, zrobimy wszystko, aby ten okres zamknięcia był jak najkrótszy. Wszystkie resorty mają przygotowane zestawienie potencjalnych strat i na tej podstawie, w połączeniu z okresem zamknięcia ruchu granicznego, będziemy podejmować decyzje o ewentualnym wsparciu dla poszczególnych branż przemysłu. To przed nami - tłumaczy szef MSWiA.
To nie zadowala przedsiębiorców, bo komunikat nie zawiera żadnych konkretów.
- Każda godzina dłużej to jest dla mnie już strata. A takie gadanie ministerstwa to jest zwykłe pustosłowie. Potem zostaniemy "z ręką w nocniku" - obawia się pan Krzysztof.
Nieoficjalnie wiadomo, że choć to Marcin Kierwiński podpisywał decyzję dotyczącą zamknięcia przejść granicznych z Białorusią, to nie od niego zależeć będzie, jak długo ten stan potrwa.













