- Krzysztof Bosak we wtorek ma przedstawić nam swoją argumentację. Powiedział, że pomyśli nad możliwymi rozwiązaniami tej sytuacji - mówi Interii Dorota Niedziela, wicemarszałkini Sejmu, kiedy pytamy ją o przyszłość przedstawiciela Konfederacji w tym gremium. - Jeśli zadowalających rozwiązań nie wymyślił, to odbędzie się głosowanie nad obecnością przedstawiciela Konfederacji w Prezydium Sejmu i najpewniej jego wykluczenie - zaznacza. Echa zachowania Grzegorza Brauna w Sejmie. Ultimatum pozostaje w mocy Skąd ta ostatnia szansa dla Konfederacji, chociaż wydawało się, że klamka w sprawie przyszłości wicemarszałka Bosaka już zapadła? Jak dowiaduje się Interia, podczas rozmów w gronie członków prezydium współprzewodniczący Konfederacji "wydawał się być mocno zszokowany sytuacją z udziałem pana Brauna" i "bardzo zależało mu, żeby pozostać wicemarszałkiem". Właśnie stąd wzięła się decyzja członków prezydium, żeby z ostatecznym rozstrzygnięciem kwestii miejsca Konfederacji w tym gremium poczekać do godzin około południowych 19 grudnia. To wtedy zbierze się Prezydium Sejmu i m.in. zdecyduje o tym, jakie konsekwencje poniesie Konfederacja z powodu chuligańskiego wybryku swojego posła z 12 grudnia. Jak słyszymy, Krzysztof Bosak ma czas najpóźniej do godz. 14, bo wtedy rozpoczyna się kolejny dzien pierwszego posiedzenia Sejmu. Nie oznacza to jednak, że Konfederacja może już świętować ocalenie miejsca w Prezydium Sejmu i zachowanie swoich wpływów w izbie niższej parlamentu. Nic bardziej mylnego. Z informacji Interii wynika, że ultimatum członków i członkiń Prezydium Sejmu pozostaje w mocy. Parlamentarna większość oczekuje wykluczenia posła Brauna z klubu Konfederacji. - Z naszej strony zostało zakomunikowane jasno, czego oczekujemy. O żadnych zmianach w naszym stanowisku mi nie wiadomo - potwierdza nam jeden z członków Prezydium. I dodaje: - Grzegorz Braun musi zostać przykładnie ukarany, chcemy wreszcie zakończyć jego wybryki w Sejmie, bo przez ostatnie cztery lata nie było na niego mocnych. Czas powiedzieć panu Braunowi: Dość. Sam Krzysztof Bosak w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że "my w klubie zawiesiliśmy posła Brauna i przed nami jest decyzja, co dalej". - Na pewno nie będziemy tutaj podejmować żadnych decyzji pod naciskiem czy szantażem innych partii czy mediów, gdzie straszy się teraz Konfederację, że ja stracę funkcję i że mamy coś zrobić, żebym tę funkcję zachował. To stawianie sprawy, które w oczywisty sposób jest nie do zaakceptowania przez nas - podkreślił. Ewentualne odwołanie Krzysztofa Bosaka z funkcji wicemarszałka Sejmu - taki wniosek złożyła 12 grudnia Lewica - nastąpi już na kolejnym, styczniowym posiedzeniu Sejmu. "Nie negocjujemy z Konfederacją" Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że w gronie Prezydium Sejmu zdania, co do tego, jak należy postąpić w przypadku marszałka Bosaka i Konfederacji są podzielone. O ile Koalicja Obywatelska, Polska 2050 i PSL jako warunek brzegowy pozostania polityka we wspomnianym gremium uznają wykluczenie posła Brauna z szeregów klubu Konfederacji, o tyle Lewica ma w tej sprawie jasno sprecyzowane stanowisko. - Amerykanie nie negocjują z terrorystami, a Lewica nie negocjuje z Konfederacją - mówi Interii Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy. Wicemarszałek Sejmu odnosi się też do opisanej wyżej ostatniej szansy, którą dostał Krzysztof Bosak. - Co mnie obchodzi, co obieca prezydium marszałek Bosak? Jeśli ktoś myślał, że uda się ucywilizować Konfederację, to jego marzenia zostały zgaszone gaśnicą przez pana Brauna - ocenia polityk Lewicy. Przypomina też, że Lewica jako jedyna partia głosowała przeciwko powołaniu współprzewodniczącego Konfederacji na funkcję wicemarszałka Sejmu. - Pamiętaliśmy, co robił wcześniej pan Braun i co mówił wcześniej pan Mentzen. Pamiętaliśmy też o tzw. piątce Konfederacji - wylicza Czarzasty. Jak dodaje, "Konfederacja ma twarz i poglądy pana Brauna" i nie można tego dłużej akceptować. - Kiedy powiemy: Dość? Kiedy w lutym albo marcu pan Braun walnie kogoś gaśnicą w głowę - ostrzega nasz rozmówca. I dodaje: - Ci, którzy obronią Bosaka w prezydium wezmą na siebie odpowiedzialność za Brauna i Konfederację. Jeśli w lutym albo marcu pan Braun walnie kogoś gaśnicą w głowę, ci ludzie przyjdą i powiedzą: No, niestety, nie chcieliśmy, żeby tak wyszło. Jednak nie tylko Lewica jest mocno sceptyczna wobec pozostawienia Krzysztofa Bosaka w Prezydium Sejmu. Podobny, choć nieco łagodniejszy, pogląd wyraził w TVN24 Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z ramienia PSL. - Partie demokratyczne w tej kwestii zachowają się, moim zdaniem, jednoznacznie, czyli zagłosują przeciwko kandydaturze pana marszałka Bosaka w Prezydium Sejmu - ocenił polityk. Podkreślił jednak, że absolutnym minimum, żeby można było w ogóle rozważać pozostawienie Krzysztofa Bosaka w Prezydium Sejmu jest to, że "jego środowisko polityczne kategorycznie odetnie się od Grzegorza Brauna i wykluczy go ze swojego klubu". Konfederacja na skraju rozłamu Przypomnijmy: 14 grudnia klub Konfederacji podjął decyzję o zawieszeniu Grzegorza Brauna w prawach członka i nałożeniu na niego zakazu wystąpień z sejmowej mównicy na czas nieokreślony. To kara za zgaszenie gaśnicą proszkową w sejmowym holu chanukowych świec późnym popołudniem 12 grudnia. Skandal z udziałem posła Konfederacji odnotowały największe światowe media, opisując go m.in. jako antysemicki i prorosyjski, czym skutecznie "przykrył" informację o powołaniu nowego rządu Donalda Tuska. Konfederacja z reakcją na wybryk swojego posła czekała niemal dwie doby. Ostatecznie nie zdecydowała się na najwyższy wymiar kary, czyli wykluczenie z klubu, za co została mocno skrytykowana. Wykluczenia natomiast domagała się i domaga większość parlamentarna, która raz na zawsze chce ukrócić wyskoki budzącego wielkie emocje Grzegorza Brauna. Bardzo zachowawcza reakcja władz klubu Konfederacji wobec posła Brauna nie jest dziełem przypadku. Jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu, na łamach Interii, za parlamentarzystą stoją jego koledzy z Konfederacji Korony Polskiej, która w klubie Konfederacji ma, włącznie z Braunem, czterech posłów. Władze klubu i samej Konfederacji obawiają się, że mocniejsze naciśnięcie Brauna mogłoby zakończyć się rozłamem i odłączeniem braunowców, wskutek czego Konfederacja zostałaby zredukowana do roli koła poselskiego, a to wiązałoby się ze znaczącym utrudnieniem codziennego funkcjonowania w Sejmie (m.in. brak możliwości samodzielnego składania projektów ustaw, brak przedstawiciela w Prezydium Sejmu czy krótszy czas wystąpień podczas sejmowych debat). Pikanterii napięciom w Konfederacji dodaje fakt, że nową partię buduje właśnie jeden z byłych liderów tej formacji - Janusz Korwin-Mikke. W sejmowych kuluarach spekuluje się, że chętnie połączyłby siły z Braunem i Konfederacją Korony Polskiej, żeby odbić wyborców Konfederacji, a docelowo zająć jej miejsce na scenie politycznej. Presja z zewnątrz dodatkowo nie ułatwia podjęcia stanowczej decyzji w sprawie skandalu wywołanego przez posła Brauna.