"Kompromitacja bez precedensu". Zarzuty wobec słów szefa BBN
"Sławomir Cenckiewicz rozpowszechnia kłamstwo dotyczące ataku rosyjskich służb pod Życzynem" - oznajmił szef KPRM Jan Grabiec. Działanie Cenckiewicza określił jako "kompromitację bez precedensu". Szef BBN udostępnił w sieci nieprawdziwe informacje o jednym z podejrzanych o akty dywersji na kolei. Po kilku godzinach zamieścił sprostowanie.

W skrócie
- Szef BBN Sławomir Cenckiewicz udostępnił w sieci nieprawdziwe informacje dotyczące aktów dywersji na kolei. Po kilku godzinach zamieścił sprostowanie.
- Do sytuacji odnieśli się szef KPRM Jan Grabiec i rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
- Dwóm obywatelom Ukrainy postawiono zarzuty dotyczące aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz rosyjskiego wywiadu.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
"W dobie wzmożonej rosyjskiej dywersji i dezinformacji Sławomir Cenckiewicz, szef BBN, uderza i atakuje polskie służby i polskich funkcjonariuszy" - skomentował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
"Podłość, głupota, kompletny brak profesjonalizmu i kompetencji czy celowe działanie? Pytam się" - dodał.
"Rozpowszechnia kłamstwo". Wrze po wpisie szefa BBN Sławomira Cenckiewicza
Do sprawy odniósł się również szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec.
"Kompromitacja bez precedensu: Szef BBN Sławomir Cenckiewicz rozpowszechnia kłamstwo dotyczące ataku terrorystycznego rosyjskich służb pod Życzynem. Zarzuca polskiemu premierowi kłamstwo, a służbom brak profesjonalizmu w sprawie skazania jednego ze sprawców przez ukraiński sąd" - podkreślił polityk.
W niedzielę rano maszynista pociągu zgłosił nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie Życzyna w pow. garwolińskim (woj. mazowieckie) w pobliżu stacji PKP Mika. Mazowiecka policja podała, że wstępne oględziny torowiska wykazały uszkodzenie jego fragmentu, które spowodowało zatrzymanie pociągu.
Grabiec zarzucił Cenckiewiczowi, że "mimo, iż od publikacji upłynęło kilkadziesiąt godzin, kłamliwy wpis nadal jest przez niego rozpowszechniany na X". "Wstyd" - ocenił szef KPRM.
"Czas się zdecydować, panie Cenckiewicz, czy chce być pan polskim urzędnikiem czy trollem rosyjskiej propagandy" - zwrócił się do szefa BBN.
Na temat wpisu szefa BBN wypowiedział się także minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
"Cenckiewicz wykorzystuje fake newsy, żeby uderzyć w rząd w sprawie ruskiej dywersji. To jakby nie było, szef BBN a celowo używa dezinformacji dla politycznej korzyści. Podobnie jak Błaszczak, Jabłoński i cała ta PiSowska maszynka fakenewsow. Co to jest za towarzystwo..?" - napisał w mediach społecznościowych szef MSWiA.
Szef BBN rozpowszechnił fałszywe informacje. Później zamieścił sprostowanie
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego udostępnił w czwartek na swoim profilu w serwisie X wpis Jarosława Jakimczyka. Dziennikarz pytał w nim: "Czy ktoś wprowadził w błąd premiera Donalda Tuska mówiąc mu, że współsprawca ataku dywersyjnego na kolei Jewhenij Iwanow 'został skazany w maju przez sąd we Lwowie za akty dywersji na terenie Ukrainy'?".
Jakimczyk stwierdził, że "skazano wówczas tylko jego oficera prowadzącego, Rosjanina z GRU, zaocznie na 15 lat pozbawienia wolności".
Autor wpisu powoływał się przy tym na wyroki ukraińskich sądów. "Z przeanalizowanych przez nas dokumentów i publikacji wynika, że wbrew temu, co przekazano premierowi Donaldowi Tuskowi w związku z odkryciem aktów dywersji na kolei, Jewhenij Iwanow nie został w maju br. skazany na karę pozbawienia wolności przez sąd we Lwowie" - napisał Jakimczyk.
Sławomir Cenckiewicz, udostępniając jego wpis, opatrzył go swoim komentarzem: "Rząd i jego służby to jednak 'profeska'!".
Około półtorej godziny później Jakimczyk zamieścił kolejny wpis: "Współsprawca aktów dywersji na kolei Jewhenij Iwanow został jednak skazany na 15 lat więzienia przez Halicki Sąd Rejonowy m. Lwowa. Wyrok z 29 maja br. uprawomocnił się 30 czerwca br. Dotyczy próby zamachu bombowego na fabrykę dronów NVP Athlon Avia we Lwowie w lutym 2024 r., która została przeprowadzona przy jego pomocy na zlecenie rosyjskiego GRU".
"Zatem z satysfakcją prostuję: nikt nie wprowadził w błąd Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska" - dodał dziennikarz.
Po kilku godzinach wpis ze sprostowaniem udostępnił na swoim profilu Cenckiewicz, jednak nie usunął poprzedniego.
"Jarosław Jakimczyk sprostował, więc wstawiam, ciesząc się, że mamy jednak dobre i b. sprawne służby" - napisał szef BBN.
Akty dywersji na kolei. Podejrzani to dwaj Ukraińcy
Do dwóch aktów dywersji doszło w ostatnich dniach na trasie kolejowej Warszawa - Dorohusk. W miejscowości Mika na Mazowszu (pow. garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, w niedzielę, niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (pow. puławski) pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
Prokuratura stawia w tej sprawie zarzuty dwóm obywatelom Ukrainy: Ołeksandrowi K. (39 lat) oraz Jewhenijowi I. (41 lat). Dotyczą one dokonania aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Chodzi o zarzut kwalifikowany z trzech artykułów - dotyczący odmiany szpiegostwa w postaci aktów sabotażu na rzecz obcego wywiadu, spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym oraz używania materiałów wybuchowych. Jest to zagrożone karą dożywotniego więzienia.
Interia ustaliła nieoficjalnie, potwierdzając medialne doniesienia, że podejrzani to Jewhienij Iwanow i Ołeksandr Kononow.
Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak informował, że mężczyźni mają zarzuty działania wspólnie i w porozumieniu ze sobą, ale również z innymi nieustalonymi osobami.
- Natomiast nie ma możliwości wykonania z nimi czynności procesowych, albowiem jeszcze w nocy z soboty na niedzielę uciekli z Polski, wyjechali na Białoruś - powiedział prok. Nowak.
Prokurator krajowy Dariusz Korneluk informował z kolei, że do sądu trafiły wnioski o tymczasowe aresztowanie Ukraińców. To pierwszy krok do wydania listu gończego, a dalej międzynarodowego listu gończego i być może czerwonej noty Interpolu.
Prokuratura poinformowała, że w sprawie dywersji na torach zatrzymano inne osoby, ale one nie usłyszały jeszcze zarzutów.














