W piątek w Sejmie odbywa się drugie czytanie projektu nowelizacji ustawy o powołaniu komisji ds. badania rosyjskich wpływów, którą opozycja określa jako "lex Tusk". Komisja zarekomendowała przyjęcie ustawy przez Sejm wraz z poprawką, która zniosła konieczność opublikowania raportu z prac grupy do dnia 17 września. Drugie czytanie "lex Tusk" w Sejmie. "To wyciągnięcie ręki do opozycji" - Treść przedłożonego projektu ustawy, budzi wśród posłów opozycji przerażenie - stwierdził poseł PiS Piotr Kaleta. Dodał, że dziwi go postawa Konfederacji, która jest przeciw zapisom proponowanym przez prezydenta. Kaleta ocenił, że zmiany proponowane w nowelizacji to "wyciągnięcie ręki do opozycji". - Chodzi o to, żeby oczyścić Polskę ze złogów agentów, zdrajców i tych, którzy byli dla naszej państwowości nieprzyjaźni - powiedział. Zapewnił, że "komisja będzie pracowała rzetelnie i uczciwie" i złożył kolejną poprawkę dotyczącą odwoławczej drogi sądowej. Bartłomiej Sienkiewicz, KO: To przekreślenie całego systemu prawnego - Lwia część środowiska prawniczego skrytykowała ten projekt do dna. To przekreślenie całego systemu prawnego Rzeczypospolitej - stwierdził z kolei poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz. Dodał, że nowelizacja to zaproponowanie "pałki zamiast siekiery". W opinii parlamentarzysty komisja "być może ma na celu ukrycie związków rządów z Federacją Rosyjską", lecz bezpośrednim powodem determinacji obozu władzy do powołania komisji jest Donald Tusk. - Cała ta konstrukcja służy temu, że gdy wygra opozycja, a na czele rządu stanie Tusk, prezydent mógł nie zgodzić się na kierowanie przez niego radą ministrów - oświadczył Sienkiewicz. "Ten projekt jest po prostu beznadziejny" Zdaniem posła Nowej Lewicy Wiesława Szczepańskiego, celem powołania komisji jest eliminacja przeciwników politycznych z życia publicznego. - Chcemy wyjaśnienia sprawy rosyjskich wpływów, ale przez komisję śledczą, a nie przez sąd kapturowy - powiedział. - Ten projekt jest po prostu beznadziejny i niezgodny z filozofią prawa demokratycznego. Poprawki prezydenta nie zmieniły nic - ocenił z kolei poseł PSL-Koalicji Polskiej Marek Biernacki. W jego opinii werdykt komisji będzie oznaczał "cywilną śmierć" każdej osoby, która zostanie posądzona o rosyjskie wpływy. - Ta komisja tak skompromituje badanie rosyjskich wpływów, że nikt nie będzie chciał do tego w przyszłości ponownie siadać. Rząd chce uciec przed rozliczeniem, ale nie ucieknie - dodał. W imieniu Konfederacji głos zabrał poseł Michał Urbaniak. - PiS doprowadził do śmieszności urząd prezydenta. Pod płaszczykiem ochrony Polski przed rosyjskimi wpływami, chcą uciszać wszystkich na opozycji od prawa do lewa - powiedział. - Osoby, które są podejrzewane o działanie na szkodę kraju należy stawiać przed sądami i Trybunałami, a nie poddawać politycznej zemście - ocenił poseł Polski 2050 Tomasz Zimoch. - Poseł PiS złożył poprawkę, a nawet nie wyjaśnił, o co w niej chodzi - dodał. Ryszard Terlecki: Żebyś choć jeden poseł opozycji miał coś do powiedzenia - Dochodzą do nas informacje, że komisja jeszcze nie zaczęła działać, ale już w tej chwili trwają pracę nad raportem. Czy jest to prawdą, czy prezydent o tym wie? - zapytał poseł KO Michał Szczerba. Następnie głos zabrał poseł Jakub Rutnicki, któremu wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wyłączył mikrofon przed upływem czasu. Następnie prowadzący obrady sam powiedział: - Żeby choć jeden poseł opozycji miał coś do powiedzenia, nie byłoby tak nudno. Na koniec debaty głos zabrała prezydencka minister Małgorzata Paprocka. - Najważniejsze zmiany, które wprowadza inicjatywa prezydenta to usunięcie środków zaradczych, zniesienie przepisów dotyczących rękojmi, sądowa droga odwoławcza oraz ograniczenie pełnienia funkcji członka komisji przez czynnych posłów i senatorów - powiedziała. - Jeżeli to jest niedostateczna gwarancja procesowa, to trudno wyobrazić sobie jeszcze wyższe możliwości. Proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd o jakichś sądach kapturowych, ponieważ te regulacje absolutnie i w pełni są zgodne z Konstytucją oraz służą polskiej racji stanu - zakończyła. Nowelizacja ustawy o powołaniu komisji ds. badania rosyjskich wpływów W poniedziałek 29 maja prezydent Andrzej Duda podpisał przegłosowaną przez Sejm ustawę o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, zwanej przez opozycję jako "lex Tusk". Prezydent stwierdził wówczas, że podpisuje zapisy, ponieważ "uważa, że powinny one wejść w życie i zacząć funkcjonować". Jak zapewniał, ustawa nie przewiduje eliminowania kogokolwiek z życia publicznego i ma "bardzo silną gwarancję konstytucyjną". W piątek 2 czerwca Andrzej Duda wygłosił specjalne oświadczenie, w ramach którego zapowiedział nowelizację podpisanej wcześniej przez siebie ustawy. Propozycje zakładają likwidację tzw. środków zaradczych, zmianę drogi odwoławczej na sądy powszechne zamiast administracyjnych oraz uniemożliwienie posłom i senatorom zasiadania w komisji. Burzliwa debata w Sejmie. Marszałek Terlecki wyłączał mikrofon opozycji We wtorek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie prezydenckiej nowelizacji. - Oczekiwania Polaków, żeby ta komisja powstała są duże, ale oczekiwania ze strony opozycji nie, co jest zrozumiałe. Dlaczego z taką zajadłością i bezczelnością opozycja krytykuje tę ustawę? Ponieważ to ogromny strach przed dojściem do prawdy - powiedział Piotr Kaleta z PiS. - My się nie boimy - odpowiadał z kolei poseł KO Dariusz Rosati. - Gdybyście cokolwiek na nas mieli, to byście już to wykorzystali. To wy się boicie, to jest paniczny strach. Straciliście rozum, straciliście rozsądek i dlatego posunęliście się do takiego rozwiązania - mówił parlamentarzysta, lecz prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki z PiS wyłączył mu mikrofon przed upływem czasu. Terlecki postępował podobnie również wobec innych posłów Koalicji Obywatelskiej, w tym m.in. w stosunku do Sławomira Nitrasa, Tomasza Szymańskiego czy Henryki Krzywonos-Strycharskiej.