W środę przed południem w Parlamencie Europejskim rozpoczęła się debata nad tzw. lex Tusk i praworządnością w Polsce. Debata nad praworządnością w Polsce - Nadal rozmawiam z polskim rządem. Otrzymałem informację, że pojawiły się poprawki do ustawy. Widzimy zatem, że są pewne ustępstwa ze strony Polski. Zobaczmy, co będzie dalej - rozpoczął komisarz sprawiedliwości UE Didier Reynders. Komisarz stwierdził jednak, że "póki co władze polskie nie podjęły żadnych działań, by odnieść się do poważnych obaw o niezależność Krajowej Rady Sądownictwa, a jeśli chodzi o Sąd Najwyższy - są wątpliwości czy szereg sędziów, w tym pierwszy przewodniczy, spełniają wymogi niezawisłości". - W październiku mamy wybory parlamentarne, bardzo byśmy chcieli, by były uczciwe, ale będzie o to trudno. Mamy doświadczenia z poprzednich wyborów, podczas których wykorzystywano system inwigilacyjny Pegasus. W Polsce podczas najbliższych wyborów powinna działać pełna misja obserwacyjna OBWE, jak sugerował komisarz Reynders. Wszyscy powinniśmy obserwować, czy te wybory będą wolne, tajne i równe - mówiła z kolei Róża Thun. Szydło proponuje opozycji "reset" Głos zabrała także Beata Szydło. - W Polsce praworządność nie jest łamana. Nie ma takiego problemu. W Polsce problem sama ze sobą ma opozycja, która nie może się pogodzić z demokratycznym wyborem Polaków, którzy w 2015 roku powierzyli władze PiS, a w 2019 roku przedłużyli ten mandat - i cały czas atakuje i wszczyna awantury, wykorzystując instytucje europejskie. Nie ma sensu ta dyskusja - powiedziała Szydło. Dodała, by "porozmawiać o praworządności w UE, czy tutaj nie dochodzi do łamania traktatów i omijania ich". - KE potrzebuje zasłony dymnej żeby rozmawiać o rzekomym łamaniu praworządności niż tłumaczyć się, dlaczego omija traktaty europejskie - stwierdziła była premier. - Chcę jasno Komisji powiedzieć, że Polska nie jest i nie będzie chłopcem do bicia. Polska nie da się sterroryzować przez wasze ataki i kary. Stoimy na straży traktatów europejskich, a polskiej opozycji proponuję "reset" - zakończyła Szydło. KE wszczyna procedury przeciwko Polsce Podpisanie przez Andrzeja Dudę ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo RP w latach 2007-2022 skrytykował komisarz sprawiedliwości UE Didier Reynders. Jak podkreślił polityk, Komisja Europejska jest "szczególnie zaniepokojona" przyjętą w Polsce ustawą. W opinii komisarza tzw. lex Tusk budzi wątpliwości, co do praworządności w Polsce. - Komisja Europejska zdecydowała się wszcząć procedury przeciwko Polsce. Nowa ustawa w sposób nieuzasadniony łamie zasady demokracji - stwierdził Reynders. Dodał, że Polska ma 21 dni na odpowiedź. Lex Tusk. Co będzie mogła Komisja ds. rosyjskich wpływów? Jak wynika z ustawy, Komisja ds. rosyjskich wpływów ma się składać z dziewięciu członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie. Zadaniem Komisji będzie analiza czynności urzędowych, tworzenia, powielania, a także przekazywania osobom trzecim informacji mogących wpływać na bezpieczeństwo kraju. Na mocy ustawy specjalna Komisja będzie mogła uchylić decyzje, które miałyby zostać podjęte w wyniku wpływów rosyjskich, a także zdecydować o wydaniu zakazu i cofnięciu poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.