Jak pisaliśmy w Interii w związku z tym, co się dzieje wokół mediów publicznych w PiS nastroje bojowe mieszają się z rezygnacją. Część polityków narzeka na zbyt małe zaangażowanie w obronę TVP prezydenta Andrzeja Dudy. Uważają, że jego stanowcza reakcja byłaby w tym momencie bardzo wskazana. Z informacji Interii wynika, że do prezydenta dzwonili ważni politycy PiS z prośbą, by stawił się w siedzibie TVP i razem z nimi bronił telewizji. Andrzej Duda miał nie zgodzić się na takie propozycje, uznając je za niepoważne. Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli z PiS publicznie zaapelował do prezydenta o zwołanie Rady Gabinetowej. Inne pomysły posłów PiS są mniej konkretne. Od "stanowczej reakcji" przez "wniosek o delegalizację Platformy Obywatelskiej" po "pilne wygłoszenie orędzia". Żaden z polityków nie chce jednak rozwijać tych pomysłów, wypowiadając się pod nazwiskiem. Mówią, że prezes PiS określił się już w tej sprawie, a w klubie jest teraz nacisk na jedność, więc nie chcą być tymi, którzy wywołują konflikty od środka. Niezadowolenie prezesa PiS - Wierzymy, że pewnego dnia, a może pewnej godziny, prezydent, który nie wykazuje się aktywnością, zmieni zdanie - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w siedzibie TVP. Dodał, że "prezydent mógłby interweniować bardzo zdecydowanie i cała sprawa by się skończyła". W PiS zostało to odebrane jako mocne niezadowolenie z postawy prezydenta. - Trochę politycznego teatru ze strony prezydenta by tu nie zaszkodziło, żeby tamci nie czuli się tak bezkarni jak teraz - wyjaśnia jeden z polityków PiS. - Równolegle wyobrażam sobie, że prezydent wzywa do siebie premiera, ministra Sienkiewicza, szefa RMN, szefa KRRiT, robi okrągły stół i próbuje znaleźć rozwiązanie, może nową ustawę, uwzględniającą interesy wszystkich sił politycznych, no cokolwiek - wskazuje. Prezydent i jego otoczenie nie kryją lekkiej irytacji nawoływaniami posłów PiS do tego, by prezydent "coś zrobił". - Co prezydent może zrobić? Jakie ma narzędzia? Żadnych. A dlaczego? Bo PiS mu je odebrał, rozmontował celowo wszystkie bezpieczniki, z czego teraz Tusk z uśmiechem na ustach korzysta - denerwuje się nasz rozmówca. - Prezydent może dziś jedynie apelować, pisać listy, wzywać. I to wszystko zrobił. Może wygłosić orędzie i wygłosi je pewnie bliżej Nowego Roku, gdzie poruszy te wszystkie kwestie. Gdyby dzisiaj chciał wygłosić orędzie, to nawet nie ma pewności, czy zostałoby wyemitowane, bo nie wiadomo, kto o tym miałby zdecydować - dodaje. Bezpieczniki, których prezydent już nie ma Bezpieczniki, o których mowa, to po pierwsze wyłączenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z procesu wyłaniania władz mediów publicznych. PiS w grudniu 2015 roku znowelizował ustawę o radiofonii i telewizji, przenosząc kompetencje z KRRiT do ministra skarbu. W ten sposób w styczniu 2016 roku w fotelu prezesa TVP zasiadł Jacek Kurski. PiS miał wiele okazji, by przywrócić kompetencje wyłaniania władz mediów publicznych Krajowej Radzie. Zamiast tego wolał powołać w czerwcu 2016 roku Radę Mediów Narodowych i jej powierzyć wyłanianie rad nadzorczych i zarządów TVP, Polskiego Radia i PAP. Pałac Prezydencki dobrze pamięta, dlaczego tak zrobiono. - Radę Mediów powołano głównie po to, by ominąć prezydenta i pozbawić go wpływów na media. To samo dotyczy finansowania mediów. Na początku była do tego potrzebna ustawa i podpis prezydenta. Potem PiS, chcąc ominąć prezydenta, zaczął wpisywać pieniądze dla TVP do ustawy budżetowej, której prezydent nie może wetować. A teraz zdziwienie, że głowa państwa nic nie może. No nie może, bo sam PiS do tego doprowadził - wytyka się nasz rozmówca z okolic Pałacu. Ograniczenie roli KRRiT Rzeczywiście, w KRRiT wpływy prezydenta są znacznie większe niż w Radzie Mediów. Do Krajowej Rady prezydent może powoływać swoich dwóch członków, co nie daje mu większości w Radzie, ale pozwala mieć na nią znaczący wpływ. Do Rady Mediów Narodowych prezydent powołuje także dwóch członków, ale wskazanych przez kluby opozycyjne. Jego wpływ na ten organ jest więc żaden. Rada Mediów Narodowych składa sprawozdanie roczne Sejmowi, Senatowi i prezydentowi. Jego odrzucenie nie ma jednak żadnych skutków. Inaczej niż w przypadku Krajowej Rady. Tutaj odrzucenie sprawozdania przez Sejm, Senat i prezydenta skutkuje jej automatycznym rozwiązaniem. Do tego potrzebna jest jednak zgoda wszystkich trzech wymienionych organów: Sejmu, Senatu i prezydenta. Czyli gdyby to KRRiT jako organ konstytucyjny wyłaniał dziś władze mediów publicznych sytuacja byłaby dla rządu Donalda Tuska o wiele trudniejsza. W KRRiT większość ma dziś PiS, a jej kadencja kończy się w 2028 roku. I nawet gdyby Sejm i Senat odrzuciły sprawozdanie KRRiT, chcąc ją rozwiązać, to prezydent mógłby to zablokować. Dofinansowanie TVP bez podpisu prezydenta Co do dofinansowania mediów publicznych pierwotnie sytuacja wyglądała tak, że kwestię dodatkowych środków z budżetu (w ramach rekompensaty za utracone środki abonamentowe) przeprowadzano za pomocą nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o opłatach abonamentowych. Do tego był potrzebny podpis prezydenta. W 2020 roku Andrzej Duda za podpisanie ustaw dofinansowujących TVP zażądał odejścia Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP, co też się na chwilę stało. Po pół roku Kurski wrócił na fotel prezesa telewizji, a PiS postanowił wyciągnąć wnioski z tej sytuacji i obejść prezydenta. Od tej pory dofinansowanie dla mediów publicznych było wpisywane bezpośrednio do ustawy budżetowej. Jeden z naszych rozmówców opowiada, że Jarosław Kaczyński był do niedawna przekonany, że aby móc dalej finansować TVP z budżetu Donald Tusk będzie musiał mieć zgodę prezydenta. - Podobno mocno się zdziwił, gdy mu wytłumaczono, że PiS sprytnie wymyślił, jak ominąć prezydenta w tej sprawie i teraz Tusk skorzysta dokładnie z tej ścieżki, czyli złoży poprawkę do budżetu. I tak się stało - usłyszeliśmy. Andrzej Duda krytycznie o działaniach rządu Wszystkie wzajemne pretensje, jakie mają do siebie Andrzej Duda i PiS nie zmieniają jednak faktu, że głowa państwa jednoznacznie krytycznie ocenia to, co się dzieje z mediami publicznymi. Prezydent mówił o tym w czwartek rano w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet. - Wczoraj została w sposób rażący przez pana ministra Sienkiewicza złamana konstytucja. Nie może być tak, że Sejm wydaje uchwały i te uchwały zdaniem ministra konstytucyjnego zastępują czy też zmieniają ustawy - oświadczył prezydent Andrzej Duda. Dodał, że podjęte przez rząd działania ws. TVP to "rażące naruszenie konstytucji". - To są działania bezprawne, to anarchia - stwierdził. Na pytanie o swoje zaangażowanie odpowiedział: - Jeżeli chodzi o to, co wczoraj obserwowaliśmy w związku z Telewizją Publiczną, podjąłem takie działania, które powinien w moim przekonaniu podjąć prezydent. Andrzej Duda ujawnił, że przed Radą Bezpieczeństwa Narodowego rozmawiał o sytuacji w mediach publicznych bezpośrednio z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią i premierem Donaldem Tuskiem. Współpraca rządu z prezydentem Pałac Prezydencki nie ma wątpliwości, że to, w jaki sposób nowa koalicja rządząca przeprowadziła zmiany w mediach będzie rzutować na dalszą współpracę rządu z prezydentem. Otoczenie prezydenta Andrzeja Dudy jest bowiem przekonane, że w całej sprawie nie chodzi tylko o samo TVP, ale docelowo o modus operandi nowego rządu, który chce omijać potencjalne weta prezydenta. O tym między innymi pisał Andrzej Duda w swoim liście-apelu do Donalda Tuska, w którym wzywał Radę Ministrów do "respektowania polskiego porządku prawnego" i w którym podkreślał konstytucyjną rolę prezydenta. "Konstytucja określa także podmioty, którym przysługuje inicjatywa ustawodawcza, tryb uchwalania ustaw, z uwzględnieniem roli Sejmu i Senatu oraz udział Prezydenta RP w postępowaniu ustawodawczym, w postaci podpisania ustawy, skierowania jej do ponownego rozpatrzenia przez Sejm, bądź skierowania do Trybunału Konstytucyjnego w trybie tzw. kontroli prewencyjnej" - napisał prezydent Andrzej Duda, dodając, że "cel polityczny nie może stanowić usprawiedliwienia dla łamania zasad konstytucyjnych i prawa". "Panie prezydencie, tak jak już pana informowałem, dzisiejsze działania mają na celu - zgodnie z pana intencją - przywrócenie ładu prawnego i zwykłej przyzwoitości w życiu publicznym. Może pan liczyć w tej sprawie na naszą determinację i żelazną konsekwencję" - odpowiedział prezydentowi premier Donald Tusk w swoim wpisie w mediach społecznościowych.