"Egzekucja", "wyrok zapadł". Jaki los "ziobrystów"?
Sprawa "ziobrystów" w PiS utknęła w martwym punkcie. Temperatura podniosła się po reformatorskich wystąpieniach wiceprezesa Zbigniewa Ziobry w mediach. Ujawnili się jego zwolennicy. Jarosław Kaczyński ustami Mariusza Błaszczaka ocenił akcję Ziobry jako "poważny błąd polityczny". Co dalej?
Mariusz Błaszczak nie chce powiedzieć, czy Ziobro zostanie w partii, czy też zostanie z niej usunięty. Powtarza, że dywagacje europosła na temat rozpadu PiS to błąd polityczny, który działa na korzyść premiera Tuska i osłabia Prawo i Sprawiedliwość.
Jeśli Zbigniew Ziobro osłabia PiS, to mu szkodzi, a jeżeli szkodzi to - zgodnie ze statutem partii - może zostać pozbawiony funkcji we władzach albo usunięty. Może się też skończyć na upomnieniu lub naganie. Do czasu zakończenia postępowania dyscyplinarnego prezes Kaczyński może też Zbigniewa Ziobrę zawiesić w prawach członka.
Zdaniem Mariusza Błaszczaka, rozstrzygnięcie nastąpi szybko, ale kiedy - nie wiadomo.
Są tacy, którzy uważają, że piłka jest teraz po stronie wiceprezesa Ziobry i czas na jego ruch. Formalnie sprawą zajmuje się rzecznik dyscypliny PiS, który na razie nie odbiera telefonów. Tymczasem - nie licząc europosłów Tadeusza Cymańskiego i Jacka Kurskiego - jako "ziobryści" oficjalnie zdeklarowali się Arkadiusz Mularczyk i Andrzej Dera. Mariusz Błaszczak wzywa, "by walczyli z kryzysem a nie z PiS-em".
Lucjan Karasiewicz, były poseł, który z PiS przeszedł do PJN, uważa, że niebawem nastąpi egzekucja reformatorów. Domaganie się w PiS dialogu lub demokratyzacji to - zdaniem Karasiewicza - kwestie, które w rozumieniu Jarosława Kaczyńskiego oznaczają, że ktoś chce mu zabrać partię.
"Jeśli ktoś chce mu zabrać partię, to działa na szkodę tej partii, w związku z czym egzekucja nastąpi bardzo szybko" - powiedział IAR były poseł PiS. Jego zdaniem, Zbigniew Ziobro jest tego świadomy i albo w trakcie tych wyborów zgromadził taką armię, by przeprowadzić po swojej myśli wybory regionalne i kongres - albo czeka go wykluczenie z partii.
Doświadczony poseł PSL Stanisław Żelichowski uważa, że Zbigniew Ziobro rewanżuje się prezesowi za dawne upokorzenia, ale powinien był jeszcze trochę wytrzymać. Stanisław Żelichowski też się rewanżuje PiS-owi i tak jak Adam Hofman zarzucił ludowcom, że zbaranieli, tak on porównuje teraz PiS-owców do owiec.
"Jeżeli po szóstej przegranej jest cisza w PiS-ie, to to przypomina milczenie owiec" - powiedział Żelichowski IAR. Jego zdaniem, ostatnio w kraju zgromadziła się taka ilość nieszczęść, że trzeba było dużego sprytu, żeby tych wyborów nie wygrać.
"Ziobryści" nie przemyśleli jednak - zdaniem posła PSL - swojej akcji, bo "dobry polityk wypije krew nie zostawiając rany, a taki co grzebie po ranach, to żaden polityk".
"W tej chwili to jest grzebanie po ranach, a nie wygrana" - podsumował Żelichowski szanse "ziobrystów".
Krakowski poseł PO Ireneusz Raś powiedział, że obserwując od lat Zbigniewa Ziobrę ocenia, że ma on ambicje olbrzymie i nie zadowala go już bycie "wice". Mając za plecami "dobermana" Jacka Kurskiego poczuł się, zdaniem posła Rasia, pewnie, wyczekał na kolejną porażkę wyborczą prezesa Kaczyńskiego i zaatakował.
"Wyrok już zapadł, trzeba tylko oczekiwać na czas i miejsce" - według Ireneusza Rasia Zbigniew Ziobro podzieli los innych niedoszłych reformatorów PiS.
Poseł Platformy bierze też pod uwagę, że Ziobro chciał, żeby w ten sposób zakończył się jego mariaż z PiS-em, kiedy uznał, że już czas, by budować swoją formację a nie dusić się u boku Jarosława Kaczyńskiego
Poseł Ireneusz Raś podkreślił, że jego zdaniem ani Jarosław Kaczyński, ani Zbigniew Ziobro nie nadają się na liderów dużej, rządzącej partii w Polsce, bo nie dorośli do tego emocjonalnie.
IAR/PAP