Demokratyczne rządy Polski
Dziś mija 15. rocznica powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego po II wojnie światowej niekomunistycznego gabinetu w Europie Środkowo-Wschodniej.
24 sierpnia 1989 roku Mazowiecki powołany został na stanowisko premiera, 12 września utworzył rząd.
Gabinet Mazowieckiego tworzyło, w momencie powołania, jedenastu ministrów wywodzących się z "Solidarności", po czterech z ZSL i PZPR, trzech ze Stronnictwa Demokratycznego i jeden niezależny (szef MSZ Krzysztof Skubiszewski). Za powołaniem rządu Mazowieckiego głosowało 402 spośród 415 obecnych na sali obrad posłów. Głosów przeciwnych nie było.
Tadeusz Mazowiecki funkcję prezesa Rady Ministrów pełnił do 14 grudnia 1990 roku. Stworzył koncepcję "grubej kreski", czyli pojednania i wybaczenia win przeszłości (ale nie przestępstw) obejmującą ludzi dawnego reżimu. Dziś krytykowaną przez szereg środowisk za brak rozliczenia byłych działaczy PZPR. Rząd Tadeusza Mazowieckiego zapoczątkował też reformy gospodarcze znane pod nazwą "planu Balcerowicza". Posłuchaj "radiowego portretu" Tadeusza Mazowieckiego przygotowanego przez Mirę Skórkę z RMF FM:
Rok Jana Krzysztofa Bieleckiego
Mazowiecki jako kandydat w wyborach prezydenckich w 1990 roku, zajął trzecie miejsce za Lechem Wałęsą i Stanem Tymińskim. W efekcie na stanowisku premiera zastąpił go Jan Krzysztof Bielecki, który był szefem rządu przez niespełna rok, od 4 stycznia 1991 do 5 grudnia 1991 roku. Bielecki, wywodzący się ze środowiska gdańskich liberałów kontynuował trudne reformy ekonomiczne do następnych wyborów parlamentarnych.
Wolne wybory i gabinet Jana Olszewskiego
W pierwszych całkowicie wolnych wyborach, które odbyły się 27 października 1991 roku, największą ilość mandatów w Sejmie zdobyły Unia Demokratyczna (62), SLD (60), KPN (51), PSL (50), WAK (50) PC (44), KLD (37), PL (28), NSZZ "Solidarność" (27), PPPP - (16). Czternaście innych komitetów wyborczych wprowadziło do Sejmu mniej niż dziesięciu posłów, z czego 7 po zaledwie jednym. Sto mandatów senatorskich zostało podzielonych w następujący sposób: UD - 21, NSZZ "Solidarność" - 12, WAK - 9, POC - 9, PSL-SP - 9, PL - 7, KLD - 6, KPN - 4, SLD - 4, PChD - 3, ChD - 1, Unia Wielkopolan - 1, Mniejszość Niemiecka - 1, kandydaci mniejszych komitetów (tj. nie posiadających reprezentacji w Sejmie) oraz niezależni - 13.
Formalnym zwycięzcą była Unia Demokratyczna, ale było to zwycięstwo - szczególne na tle przedwyborczych sondaży - pyrrusowe i osiągnięte raczej dzięki silnemu rozbiciu obozu Wałęsy z wyborów prezydenckich, niż utrzymaniu elektoratu Mazowieckiego. Mimo, że w UD znalazł się prawie w całości obóz Mazowieckiego z 1990 r., otrzymała ona zaledwie 46 proc. głosów zdobytych przed niespełna rokiem przez premiera w wyborach prezydenckich.
Tak duże rozproszenie mandatów było powodem kłopotów z uformowaniem nowego rządu. Dopiero po dwóch miesiącach powstał rząd Jana Olszewskiego (6 grudnia 1991 - czerwiec 1992).
Waldemar Pawlak - epizod I
5 czerwca 1992 roku na wniosek prezydenta Lecha Wałęsy Sejm odwołał rząd Jana Olszewskiego. Na funkcję premiera prezydent desygnował Waldemara Pawlaka, który zrezygnował jednak z misji utworzenia rządu, a wówczas - dzięki mediacji posłów "Solidarności" - powstał rząd Hanny Suchockiej.
Wotum nieufności Hanny Suchockiej
Funkcję premiera pełniła niespełna rok. W wyniku ujawnienia przez Jarosława Kaczyńskiego tajnej instrukcji UOP (nr 0015/92), dotyczącej zakładania podsłuchów i inwigilacji partii politycznych, 28 maja 1993 roku Sejm przyjął (jednym głosem przewagi) wniosek Solidarności o wotum nieufności wobec rządu Hanny Suchockiej.
W efekcie prezydent rozwiązał parlament i zarządził przedterminowe wybory. Wybory z września 1993 roku były sporym zaskoczeniem. Do władzy doszły ugrupowania postkomunistyczne - SLD i PSL.
Waldemar Pawlak - epizod II
26 października 1993 roku Sejm powołał na stanowisko premiera rządu koalicyjnego SLD-PSL Waldemara Pawlaka. Wprawdzie w lutym 1995 podał się do dymisji. Ale koalicja rządziła do wyborów w 1997 roku. O jego karierze opowiada Tomasz Skory z RMF FM:
Niezatapialny Józef Oleksy
W lutym 1995 roku Waldemar Pawlak podał się do dymisji. W jego miejsce, 1 marca 1995, Sejm powołał Józefa Oleksego z SLD. Jednak premier Oleksy długo nie pozostał na stanowisku. Tuż po wyborach prezydenckich, 21 grudnia 1995 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski, najpierw na spotkaniu u prezydenta Lecha Wałęsy, a potem w Sejmie, oskarżył premiera Józefa Oleksego o działalność agenturalną na rzecz Rosji. Oleksy miał według niego, pod pseudonimem "Olin", współpracować z rezydentami KGB w Polsce - Ałganowem i Jakimiszynem.
24 stycznia 1996 Józef Oleksy złożył dymisję, a następnie, nieco demonstracyjnie, został wybrany szefem SdRP. Sprawa została w końcu umorzona, choć śledztwo trwało 3 lata. Dziennikarze polityczni RMF nazywają Józefa Oleksego jednym słowem: "niezatapialny":
Włodzimierz Cimoszewicz przegrał z AWS
W lutym 1996 roku Sejm powołał na stanowisko premiera Włodzimierza Cimoszewicza, który zasłynął ze swej niefortunnej wypowiedzi w czasie wielkiej powodzi, jaka nawiedziła południe Polski w lecie 1997 roku (premier miał wtedy powiedzieć, że poszkodowani w powodzi powinni się byli ubezpieczyć). W efekcie w wyborach do Sejmu i Senatu, które odbyły się 21 września 1997 roku wygrała opozycyjna AWS.
Cała kadencja Jerzego Buzka
Na czele nowego rządu dość nieoczekiwanie stanął prof. Jerzy Buzek, desygnowany przez Mariana Krzaklewskiego, który nie zdecydował się na objęcie tej funkcji. Wicepremierem został szef Unii Wolności - Leszek Balcerowicz. Od początku tworzenia rządu między koalicjantami trwały spory co do podziału tek i proporcji wpływów.
Rząd Jerzego Buzka został zaprzysiężony 31 października 1997 roku. W wyniku tych wyborów ukształtował się w Polsce system dwóch partii dużych. Koalicja kontrolowała 56,5 proc. mandatów w Sejmie. Jednak trwało to tylko do 6 czerwca 2000 roku, kiedy koalicję opuściła Unia Wolności. Władzę sprawował więc mniejszościowy rząd AWS. Mimo to premier Jerzy Buzek był pierwszym premierem w historii III RP, który sprawował swą funkcję przez całą kadencję.
Leszek Miller skończył
Wybory we wrześniu 2001 roku odbyły się w atmosferze zagrożenia terrorystycznego po atakach 11 września w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie wygrał Sojusz Lewicy Demokratycznej w koalicji z Unią Pracy i Krajową Partią Emerytów i Rencistów.
Lewica uzyskała "tylko" 41 proc. głosów (216 mandatów), Platforma Obywatelska zdobyła prawie 13 proc. głosów (65 mandatów), Samoobrona 10 proc. (53 mandaty), PiS 9,5 proc. (44 mandaty), PSL prawie 9 proc. (42 mandaty), LPR 8 prawie proc. (38 mandatów).
W efekcie powstał rząd koalicyjny SLD-PSL, a premierem został Leszek Miller. Przed wyborami we wrześniu 2001 roku mówił o skompromitowanym rządzie Jerzego Buzka: "kończy się żałosna gra C-klasowej drużyny". Los spłatał mu jednak figla. Jego rząd pod koniec działalności miał nawet gorsze wyniki w sondażach opinii publicznej, SLD się rozpadło, a do ujawnionych afer (np. afera Rywina, starachowicka) wciąż dochodzą nowe, ujawniane przez dziennikarzy i byłych ministrów jego rządu (sprawa Orlenu).
Nie udało mu się zrealizować ambitnych zapowiedzi i obietnic przedwyborczych. Dzięki ministrowi Łapińskiemu dobito i tak już konającą służbę zdrowia, powiększyła się dziura budżetowa, na nic zdał się ratunkowy plan Hausnera. Polska nie zawarła też kontraktu na dostawy gazu z Norwegii, o czym przypomniał nam incydent z wyłączeniem dostaw dla Białorusi, i pośrednio Polski, przez Rosjan.
Sam Leszek Miller liczy na to, że w podręcznikach historii zostanie przedstawiony jako ten, który wprowadził Polskę do Unii Europejskiej. Jednak wyborcy nie tak go chyba zapamiętają. W końcu Leszek Miller był najbardziej niepopularnym premierem III RP. I chyba dobrze pasują tu pamiętne słowa samego Millera, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy.
Marek Belka zaczyna
2 maja prezydent Aleksander Kwaśniewski odwołał ze stanowiska premiera Millera, a na to miejsce powołał ekonomistę, prof. Marka Belkę. 25 czerwca rząd Belki uzyskał wotum zaufania. W swoim expose premier zadeklarował, że jesienią, w 7 dni po złożeniu projektu budżetu na rok 2005, wystąpi ponownie o udzielenie wotum zaufania dla rządu. Był to jeden z warunków poparcia jego gabinetu przez SdPl. - Nie podejmuję się zadań niemożliwych do wykonania - tak skomentował premier wyniki głosowania. Dodał, że jego pomyślny wynik to pierwszy dowód na to, że powołanie rządu z nim na czele było jednak misją do wykonania. Premier zapytany, co będzie jesienią, powiedział, że wierzy w to, iż wtedy także dostanie wotum zaufania. Teraz czekamy na jesień i kolejne głosowanie...
INTERIA.PL/RMF/PAP