Leszek Miller

Leszek Miller 4 grudnia 2023 r. około godziny 18:30 uczestniczył w katastrofie rządowego helikoptera w woj. mazowieckim. Śmigłowiec Mi-8 z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego pilotowany przez mjra Marka Miłosza z premierem Leszkiem Millerem miał awarię obydwóch turbin, które przestały pracować, a następnie lądował awaryjnie na tzw. autorotacji w Lesie Chojnowskim pod Piasecznem niedaleko Warszawy. Maszyna została poważnie uszkodzona, m.in. zostały zniszczone wirniki - główny i ogonowy, zniszczeniu uległo podwozie. Na pokładzie śmigłowca było 15 osób: 11 pasażerów oraz czterech członków załogi. Rannych zostało 14 osób, nikt nie zginął.

Najciężej ranni byli: pracownica Centrum Informacyjnego Rządu i oficer Biura Ochrony Rządu. Odnieśli oni obrażenia kręgosłupa. Premier Leszek Miller miał złamane dwa kręgi piersiowe, szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska odniosła ranę powierzchowną głowy i doznała uszkodzenia dwóch kręgów. Lżej ranne osoby to: dwaj pracownicy Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, funkcjonariusze z Biura Ochrony Rządu, trzej piloci oraz stewardesa. Ranni zostali przewiezieni do szpitali w Warszawie.

Maszyna wystartowała o godzinie 17 z Wrocławia na Dolnym Śląsku, gdzie premier Leszek Miller brał udział w obchodach Barbórki w Lubinie. Brał także udział w otwarciu odcinka autostrady A4.

W marcu 2004 roku pilot mjr Marek Miłosz usłyszał zarzuty m.in. nieumyślnego sprowadzenia katastrofy powietrznej ze względu na niewłączenie ręcznego trybu instalacji przeciwoblodzeniowej. W marcu 2007 r. rozpoczął się proces, a w marcu 2010 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił oskarżonego lotnika. Były premier Leszek Miller powtarzał w mediach, że pasażerowie i załoga śmigłowca przeżyli katastrofę wyłącznie dzięki doświadczeniu i kunsztowi pilota. "wielokrotnie miałem okazję dziękować pułkownikowi Miłoszowi za uratowanie życia mnie i moim współpracownikom. Wyrażałem też pewność, co do jego najwyższych kwalifikacji. I choć wszyscy na pokładzie zostali solidnie pokiereszowani, to uniknęli najgorszego. Miałem nadzieję, że Marek Miłosz zostanie uniewinniony i bez przeszkód będzie mógł latać dalej" - napisał Leszek Miller w artykule w tygodniku "Polityka" w sierpniu 2010 r. już po wyroku. W mediach dodawał, że "jeśli miałby jeszcze kiedyś latać w trudnych warunkach to z ppłk. Miłoszem".