Sprawa miała początek w okolicach świąt Bożego Narodzenia. To wówczas zagraniczne agencje poinformowały, że Ewa Wrzosek, Roman Giertych i Krzysztof Brejza mogli paść ofiarami nielegalnej inwigilacji systemem Pegasus w 2019 roku. Stosowne badania przeprowadziła kanadyjska organizacja Citizen Lab, która potwierdziła, że takie przypadki miały miejsce. Niedawno poinformowała też o dwóch kolejnych osobach, m.in. Michale Kołodziejczaku z AgroUnii. Platforma Obywatelska natychmiast zażądała komisji śledczej w tej sprawie, bo władze partii są zdania, że podsłuchiwanie Krzysztofa Brejzy (wówczas szefa sztabu wyborczego PO) mogło mieć wpływ na wynik wyborów. Opozycja chciałaby powołać komisję, ale nie ma do tego większości. Dlatego też od początku politycy PO apelowali do Pawła Kukiza, by ten przychylił się do tego pomysłu. Kukiz zaskoczył i zadeklarował, że poprze powstanie takiej komisji, ale chciałby jej rozszerzenia również na czas rządów PO-PSL. Dodatkowo liczy na funkcję przewodniczącego komisji, bo jak mówi, tylko on jest gwarantem bezstronności. Platforma Obywatelska wstępnie zgodziła się co do pierwszej kwestii. Co do drugiej, wciąż są wątpliwości i przez to sprawa utknęła w martwym punkcie. Tymczasem Kukiz wciąż podtrzymuje gotowość powołania i przewodniczenia komisji. Mówi też Interii o jej potencjalnym składzie. - Jestem gotowy cały czas. Moje warunki są jasne. Muszę otrzymać gwarancję przewodniczenia tej komisji, a jej skład powinien odzwierciedlać rozkład sił w Sejmie, czyli pięciu członków dla opozycji i pięciu dla PiS. Opozycja miała zrobić analizy prawne, które umożliwią spełnienie tych warunków i wrócić z odpowiedzią. Dopiero po spełnieniu tych warunków złożę wniosek - podtrzymuje Kukiz. Paweł Kukiz: Nie wiem, czy opozycja rzeczywiście chce tej komisji Problem w tym, że lider Kukiz’15 nie widzi już takiego entuzjazmu po stronie opozycji. Przyznaje, że od tygodnia sprawa straciła na dynamice. - Niestety, sam już nie wiem, czy opozycja rzeczywiście chce tej komisji, bo piłka jest po jej stronie, a od ubiegłego tygodnia nie widzę u nich szczególnych zabiegów, by komisję zmaterializować - mówi Interii Kukiz. Do powołania komisji śledczej potrzebna jest większość na sali sejmowej. Jeśli Kukiz’15 będzie za, wówczas (przy obecnych wszystkich posłach - red.) doszłoby do 230-230 głosów. Kluczowy może być zatem głos byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który już w rozmowie z Interią zażądał dokładnego wyjaśnienia tej sprawy. "Rzeczpospolitej" powiedział z kolei, że nie wyklucza głosowania wspólnie z opozycją.