9 stycznia o godzinie 13 przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych stanie Jarosław Gowin. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", były wicepremier od ponad miesiąca przygotowuje się do zeznań. "To ma być prawdziwe trzęsienie ziemi, prawdziwa petarda. Podobno ma przynieść twarde dowody obciążające najważniejszych ministrów i kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości" - powiedział "GW" poseł prawicy, który chce zachować anonimowość. Przewodniczący komisji ogłosił, że kolejnymi świadkami będą była marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz były poseł klubu PiS Michał Wypij. Na liście są także: prezes PiS Jarosław Kaczyński, były premier Mateusz Morawiecki, a także prominentni urzędnicy z Poczty Polskiej, Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, a także prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. Przyjmowanie listy świadków - jak relacjonowaliśmy w Interii - było bardzo burzliwe. Przedświąteczne posiedzenie komisji śledczej miało nerwowy przebieg. Posłowie pokłócili się o listę ekspertów, harmonogram pracy, a na koniec nawet o życzenia bożonarodzeniowe. Wybory kopertowe. Jarosław Gowin był przeciw Pierwsza powołana komisja śledcza w Sejmie X kadencji zajmuje się wyjaśnianiem organizacji wyborów kopertowych w maju 2020 roku, do których nigdy nie doszło. Na ten cel z budżetu państwa wydano ponad 70 mln złotych. Przewodniczącym gremium jest Dariusz Joński (KP KO-PO), jego zastępcami zostali Jacek Karnowski (KP KO-PO) oraz Waldemar Buda (KP PiS). Wybory prezydenckie utrudnione były przed pandemię koronawirusa. Prawo i Sprawiedliwość w ostatniej chwili zdecydowało się na utrzymanie konstytucyjnego terminu zarządzonego przez marszałek Sejmu, jednak majowa elekcja w 2020 roku miała odbyć się po raz pierwszy w formie korespondencyjnej. Sprawa podzieliła obóz prawicy. Jedną z osób, która zablokowała niekonstytucyjny manewr wyborczy był ówczesny wicepremier Jarosław Gowin. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!