Były ambasador o misji do Ukrainy: Przed wyborami nikt tego nie powie
- Decyzja o wysłaniu polskich wojsk do Ukrainy będzie decyzją polityczną. Wiadomo, że w naszych szeregach jest sporo oficerów, żołnierzy, którzy przeszli Irak, Afganistan – mówi w podcaście Interii "Z dwóch stron" były ambasador Iraku Stanisław Wojciech Smoleń. I dodaje, że żadne decyzje nie zapadną do wyborów prezydenckich.

Ambasador Stanisław Wojciech Smoleń był gościem podcastu "Z dwóch stron". Ekspert do spraw Bliskiego Wschodu wspominał, jak wyglądało wysłanie polskiego wojska do Iraku i czy 22 lata od tamtych wydarzeń nasz kraj może ponownie brać udział w misji stabilizacyjnej, tym razem w Ukrainie.
- Wiadomo, że przez pięć lat intensywnej obecności w Iraku, gdzie przeszło 15 tys. żołnierzy i oficerów mamy doświadczenie w tego typu misjach stabilizacyjnych. Kadrę wykształconą w terenie, obeznaną z procedurami NATO, decyzyjną. Część generałów służąca w Iraku jest już w stanie spoczynku, ale pod nimi służyli wtedy oficerowie, którzy dziś decydują o sprawach naszej armii - przekonuje ambasador Smoleń.
- Jeśli dostaną mandat polityczny, to będą na pewno ważną siłą misji stabilizacyjnej, bardzo profesjonalną. Polska ma zasób i potencjał w tym względzie. To my w dużej mierze możemy, jak w Iraku, koordynować inne komponenty, bo to my dowodziliśmy wielonarodową dywizją Centrum-Południe, która stabilizowała sytuację w pięciu prowincjach - dodaje gość programu "Z dwóch stron".
Wysłać wojsko? Przed wyborami politycy tego nie powiedzą
Ekspert uważa, że do wyborów prezydenckich każdy polityk zapytany o to, czy wysłać polskie wojska na Ukrainę odpowie: "nie". I dodaje, że wszelkie decyzje będą decyzjami politycznymi, niezależnie od tego jakie one ostatecznie będą.
Smoleń pytany, czy widzi jakieś podobieństwa między misją w Iraku, a ewentualną misją w Ukrainie odpowiada, że to "zupełnie inna specyfika". - Trudno tutaj porównywać. To są inne uwarunkowania polityczne, geograficzne. Jedno jest pewne, my do tej misji w Iraku musieliśmy przemodelować całe nasze myślenie. Przygotować armię do tej misji. Dopiero trzecia zmiana, była tą dobrze przygotowaną, właściwie ta czwarta pod dowództwem generała Waldemara Skrzypczaka - mówi ambasador.
Czy można odmówić wzięcia udziału w misji stabilizacyjnej?
Ambasador Smoleń wspomina, że Polska raczej nie miała możliwości odmówienia udziału w misji w Iraku w 2003 r. - Proszę popatrzeć na sekwencję kalendarza. Weszliśmy do NATO dzięki poparciu Stanów Zjednoczonych w 2004 r. W 2003 r. finalizowaliśmy przystąpienie do Unii Europejskiej. Więc mieliśmy cały bagaż wdzięczności - wyjaśnia.
- Irak od 2022 r. jest symbolem powracania do normalności. I mówię to z całą przyjemnością, jako uczestnik tamtych wydarzeń, bo przecież o to nam chodziło. Ciągle Irak jest też największym laboratorium politycznym na Bliskim Wschodzie - dodaje.
Ekspert uważa, że nowy prezydent USA Donald Trump jest zagadką dla Irakijczyków. - Bagdadu nie ominą sankcje. Wiadomo, że Amerykanie nie uchylą zakazu handlu z Iranem na gaz. Stąd te nerwowe ruchy i możliwość transportowania gazu z Turkmenistanu - mówi.
- Wielu Irakijczyków ma jednak świadomość, że obecność wojsk amerykańskich jest gwarantem stabilizacji - dodaje.
Łukasz Szpyrka, Dawid Serafin
------
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebookui komentuj tam nasze artykuły!