Gośćmi Piotra Witwickiego byli: Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS), Sławomir Nitras (PO), Adrian Zandberg (Lewica), Jacek Protasiewicz (PSL), Jakub Kulesza (Konfederacja) i Paweł Mucha (Kancelaria Prezydenta). - No tak to wygląda na zdjęciach w internecie, to musi być wyjaśnione - zauważyła Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS odnosząc się do potraktowania poseł Barbary Nowackiej z KO gazem przez policję podczas protestów w sobotę. Zdaniem Stachowiak-Różeckiej, posłanka KO brała udział w nielegalnej manifestacji. Uznała, że "niektórych posłów trzeba douczyć, jak wygląda interwencja poselska". Przyznała, że to zdarzenie powinno być szybko wyjaśnione. Poseł Sławomir Nitras przypomniał, że miejsce parlamentarzystów jest wśród ludzi. Zaznaczył także, że "debata na temat aborcji jest na ulicy, bo nie ma jej w Sejmie". Uznał, że ze strony policji i nadzorujących ją służb powinny paść słowa przepraszam. Zapowiedział także, że jako wiceprzewodniczący klubu KO, będzie opowiadać się za wnioskiem o odwołanie ministra Mariusza Kamińskiego. Nitras jest zdania, że po sytuacji jaka miała miejsce w przypadku Barbary Nowackiej, konieczne są dymisje w policji. - Oczekiwałbym, że nie będzie to wniosek jednego klubu, a nasz wspólny wniosek - dodał, sugerując zgłoszenie wniosku przez opozycję. Poseł Nowacka spryskana gazem w czasie protestów Adrian Zandberg, poseł Lewicy przypomniał, że wcześniej doszło do podobnego zdarzenia z udziałem poseł Magdaleny Biejat z Lewicy. Jego zdaniem ta sprawa do tej pory nie została wyjaśniona. - Proszę nie ustawiać fałszywej symetrii - odpowiedział, pytany o zachowanie Marty Lempart w stosunku do policjantów w czasie sobotnich protestów. Przyznał, że "plucie na policjantów to jest rzecz, której nie powinno się robić". Zaznaczał, że "z jednej strony mamy policyjną przemoc, a z drugiej bezbronnych ludzi, którym puszczają nerwy". Zandberg uznał, że potraktowanie gazem poseł Nowackiej to złamanie prawa. - Mam wrażenie, że policja nie traktuje tej sprawy poważnie - podsumował. Zapytany o sobotnie wydarzenia Jakub Kulesza, odparł, że dla Konfederacji liczy się, "stosunek państwa do obywatela, a nie kto protestuje i w jakiej sprawie". Uznał, że winę za zachowanie policji ponosi wicepremier Jarosław Kaczyński. Kulesza stwierdził, że odkąd Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo, wzrosła brutalność policji. - Policja jest w stenie kontrolować tłum i regulować poziom agresji oraz decydować, czy manifestacja będzie spokojna, czy agresywna i to decyzja polityczna - oceniał poseł Konfederacji. "Radykalizacja zachowań policji" - To Sejm a nie ulica jest miejscem, gdzie powinniśmy spory rozstrzygać - zaznaczała poseł Stachowiak-Różecka. Uznała, że porównywanie sytuacji podczas ostatnich protestów do zachowania funkcjonariuszy z czasów PRL jest nadużyciem. - Demokracja funkcjonuje i ma się dobrze, czego państwo są przykładem, bo dostaliście się do Sejmu - zwracała się do swoich rozmówców. Odpowiadając na słowa poseł PiS, Adrian Zandberg zaznaczył, że "z zażenowaniem oglądam jak posłowie prawicy cieszą się z tego, że policjanci naruszają prawa protestujących". Zaznaczył, że byłby równie oburzony, gdyby podobna sytuacja spotkała poseł Stachowiak-Różecką. - Ta radykalizacja zachowań policji jaką obserwowaliśmy w tym nonsensownym, absurdalnym i oburzającym ataku w oczy gazem do posłanki, która pokazuje swoją legitymację, jest czymś co przypomina mi niestety lata 80. - oceniał Jacek Protasiewicz z PSL. - Coś złego dzieje się w obozie rządzącym, że sięgają po rozwiązania siłowe - podsumował. Protasiewicz uznał, że jedynym rozwiązaniem jest ustanowienie referendum w sprawie aborcji. Przyznał, że zagłosowałby za kompromisem aborcyjnym, który jak wcześniej ocenił nie był zadowalający dla "radykałów" żadnej ze stron. Zapytany o sobotnie wydarzenia Paweł Mucha, prezydencki minister odparł, że "zarówno policja musi działać w granicach prawa, ale też prawa przestrzegać muszą organizatorzy protestów". Mucha przyznał, że sprawa potraktowania gazem posłanki, "musi być wyjaśniona". - Nie chciałbym, by posłowie stawali obok osoby, które ewidentnie łamie prawo i nie dostrzegają lżenia z policji i podżegania do popełnienia przestępstwa - mówił. Apelował o "zdrowy rozsądek". Przypomniał, że protesty odbywają się w czasie restrykcji koronawirusowych.