W filmie, wyświetlanym od 7 września do 13 października 2023 r., były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekonywał, że Polska stała się jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. - W innych krajach rośnie przestępczość. Polska musi pozostać bezpieczna. To przestępcy mają się bać, a nie uczciwi ludzie - mówi ówczesny szef Ministerstwa Sprawiedliwości, zapowiadając, że od października tamtego roku - zgodnie z nowelizacją Kodeksu karnego - zostaną wprowadzone surowsze kary za takie przestępstwa jak zabójstwa, gwałty, pedofilię, czy krzywdzenie dzieci. W piśmie, adresowanym do szefowej Krajowego Biura Wyborczego Magdaleny Pietrzak, które umieszczono w czwartek na profilu Ministerstwa Sprawiedliwości na portalu X, Adam Bodnar argumentuje, że - choć ideą filmu miało być przybliżenie nowelizacji Kodeksu karnego - przekazuje on "warstwę narracyjną" toczącej się wówczas kampanii, co podkreśla używana przez Ziobrę forma czasowników w pierwszej osobie liczby mnogiej (np. "wprowadzamy kary"). Finansowanie kampanii. Adam Bodnar zgłasza kolejne wątpliwości Szef resortu sprawiedliwości wskazał na prawdopodobieństwo naruszenia przez film zasad prowadzenia i finansowania kampanii wyborczej m.in. w ten sposób, że osoba prowadząca narrację była jednocześnie osobą prowadzącą kampanię oraz liderem środowiska startującego w wyborach. Jak dodał resort, to trzecie zawiadomienie dotyczące wątpliwości w finansowaniu kampanii wyborczej w 2023 r. O potrzebie rozliczenia finansowania tej kampanii przez polityków Zjednoczonej Prawicy minister sprawiedliwości informował już wcześniej, m.in. w związku z ustaleniami śledztwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Mimo postulatu ministra, by Państwowa Komisja Wyborcza sprawdziła, czy wydatki z funduszu były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego, PAP nieoficjalnie dowiedziała się, że PKW - przy podejmowaniu decyzji ws. sprawozdania PiS - nie będzie brała pod uwagę sprawy Funduszu. Niezależnie od tego, minister sprawiedliwości wnioskował też do Komisji w sprawie oceny zgodności kampanii reklamowych resortu z lat 2019-2023 z zasadami finansowania komitetów wyborczych. Informował wówczas, że w ministerstwie odkryto, że "z kart kredytowych ponoszone były wydatki na reklamy Ministerstwa Sprawiedliwości, ale czas emisji tych reklam był bardzo zbieżny z tym, kiedy trwała kampania wyborcza". W ubiegłym tygodniu PKW nie podjęła decyzji ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. - odroczyła posiedzenie w tej kwestii do 29 sierpnia. Uzasadniano, że po otrzymaniu obszernej dokumentacji m.in. z KPRM, PKW zwróciła się do dwóch państwowych instytucji: Rządowego Centrum Legislacyjnego oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, by wyjaśnić wątpliwości wynikające z pism, które wpłynęły w ostatnim czasie. PiS może stracić milionowe finansowanie Konsekwencją ewentualnego odrzucenia sprawozdania finansowego mogłaby być utrata przez PiS nawet 75 proc. z blisko 26-milionowej subwencji i do 75 proc. dotacji za każdy uzyskany mandat w parlamencie. Przepisy Kodeksu wyborczego bezwzględnie nakazują odrzucenie sprawozdania finansowego, jeśli środki pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów przekraczają 1 proc. wszystkich środków komitetu. Co ważne, kwestionowane finansowanie musi mieścić się w ramach kampanii wyborczej, a więc w przypadku sprawozdań dotyczących ubiegłorocznych wyborów badany jest tylko okres od 8 sierpnia do 13 października 2023 r. W przypadku komitetu PiS kwota nieprawidłowego finansowania musiałaby sięgnąć 387 tys. zł (jak wynika ze sprawozdania finansowego komitetu PiS, łączne przychody opiewają na 38 mln 781 tys. zł). Potrzebne jest też precyzyjne określenie, o jaką wartość pomniejszyć dotację podmiotową oraz subwencję w przypadku ewentualnego odrzucenia sprawozdania. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!