W piątek w TVN24 Maciej Berek odniósł się do środowego posiedzenia PKW, która nie podjęła decyzji ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych - odroczyła posiedzenie do 29 sierpnia. PiS ze względu na ewentualne nieprawidłowości w finansowaniu kampanii może stracić nawet 75 proc. z blisko 26-milionowej subwencji. Minister zasugerował, że Komisja mogłaby zwrócić się do prokuratury o udostępnienie materiałów zgromadzonych w ramach prowadzonych postępowań. - PKW mogłaby wyraźniej pokazać, że bierze odpowiedzialność za to, żeby zgromadzić materiały, które uważa za zasadne - podkreślił. Subwencja dla PiS. Maciej Berek o decyzji PKW Zdaniem Berka, zachowanie PKW jest "mało czytelne dla obywateli". - Brakuje czytelnego wyjaśnienia, co tak naprawdę się dzieje. Komisja ma standardowe zadania związane z wyborami, ale ta sytuacja przedwyborcza była niestandardowa. Warto by było wiedzieć np. jaka jest skala tych zawiadomień - mówił. Szef komitetu stałego RM odniósł się do pisma, w którym, w zeszłym tygodniu Komisja zwróciła się do premiera Donalda Tuska o udostępnienie informacji na temat zawiadomień o przestępstwach wyborczych. W jego ocenie, pismo to było "bardzo dziwne", ponieważ przestępstwa wyborcze nie są istotą nielegalnego finansowania partii. Jak przypomniał, w przeszłości miały miejsce przypadki odrzucenia sprawozdań finansowych, ale "to wcale nie przekładało się na przestępstwa wyborcze". - Poczułem zdziwienie i lekkie zaniepokojenie, bo to oznaczałoby, jakby to, co do tej pory zostało przekazane nie wybrzmiało w pracach PKW - powiedział Berek. Podkreślił, że informacje z RCL ze źródłowymi materiałami zostały przekazane Komisji już kilka tygodni temu. - Teraz PKW zwróciła się tylko o dodatkowe informacje - dodał. "Czuję się skonfundowany" Minister przypomniał, że w dokumentach PKW, które są wiążące dla komitetów napisano, że "komitety wyborcze ani kandydaci nie mogą czerpać korzyści z prowadzenia akcji agitacyjnej przed rozpoczęciem kampanii wyborczej". Ze stanowiska Komisji wynika bowiem, że "podejmowanie przez podmioty lub osoby, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się (...) wyborach działań, które noszą cechy kampanii wyborczej, jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego". - Jeżeli Komisja mówi, że tego nie wolno robić, a potem stosując ten sam przepis do ustalenia potencjalnych skutków jego naruszenia mówi, że ją interesuje tylko okres kampanii wyborczej, to ja czuję się skonfundowany - powiedział szef Komitetu Stałego RM. PKW zdecydowało. Sylwester Marciniak zbarał głos - PKW podjęła decyzję, iż należy odroczyć podjęcie uchwały. Zwracamy się do dwóch organów państwa - Rządowego Centrum Legislacji i NASK. Chodzi o wyjaśnienie wątpliwości, które wynikają z pism, które wpłynęły w ostatnim czasie do PKW- przekazał w środę szef PKW Sylwester Marciniak.- Po otrzymaniu odpowiedzi z tych dwóch instytucji, pełnomocnik finansowy tegoż komitetu również będzie miał możliwość zajęcia stanowiska, w stosunku do tych pism, które wpłyną - dodał na konferencji. Szef PKW został zapytany przez dziennikarzy o to, czego zabrakło w pismach, które dostarczyła Kancelaria Premiera. - Brak szczegółowych wyliczeń dotyczących chociażby kwestii wynagrodzenia, zakresu czynności osób zatrudnionych - odparł Marciniak. Odraczając posiedzenie do 29 sierpnia, PKW zwróciła się do Rządowego Centrum Legislacji (RCL) oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) o podanie kosztów wszystkich działań, które można uznać za wsparcie w kampanii PiS. W przypadku RCL, chodzi o wskazanie obowiązków i wyliczenie wynagrodzeń osób zatrudnionych w RCL, które miały angażować się w kampanię wyborczą ówczesnego prezesa Centrum Krzysztofa Szczuckiego, który startował do Sejmu z listy PiS. PKW interesują wydatki jedynie w okresie kampanii wyborczej do parlamentu, czyli od 8 sierpnia do 13 października 2023 roku. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!