Zmień miejscowość
Popularne miejscowości
- Białystok, Lubelskie
- Bielsko-Biała, Śląskie
- Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
- Gdańsk, Pomorskie
- Gorzów Wlk., Lubuskie
- Katowice, Śląskie
- Kielce, Świętokrzyskie
- Kraków, Małopolskie
- Lublin, Lubelskie
- Łódź, Łódzkie
- Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
- Opole, Opolskie
- Poznań, Wielkopolskie
- Rzeszów, Podkarpackie
- Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
- Toruń, Kujawsko-Pomorskie
- Warszawa, Mazowieckie
- Wrocław, Dolnośląskie
- Zakopane, Małopolskie
- Zielona Góra, Lubuskie
"The Guardian": Tajemnica najlepszego zdjęcia UFO, jakie kiedykolwiek widziano
W sierpniu 1990 roku dwaj turyści wysłali prasie zdjęcia dziwnego obiektu latającego w kształcie diamentu, ale artykuł na ten temat nigdy się nie ukazał. Żart, oszustwo, złudzenie optyczne, a może coś zupełnie innego? Temat niespodziewanie odżył po ponad trzech dekadach.

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Założony w 1821 r. brytyjski dziennik "The Guardian", z którego pochodzi poniższy artykuł, jest jedną z najstarszych gazet na świecie. Jego dziennikarze wielokrotnie zdobywali najbardziej prestiżowe dziennikarskie nagrody, w tym m.in. Pulitzera.
Pewnego mglistego wieczoru w sierpniu 1990 roku dwóch mężczyzn wędrujących po wrzosowiskach otaczających Calvine, urokliwą wioskę w Perth and Kinross (jednostka administracyjna w środkowej Szkocji - red.) ujrzeli nad swoimi głowami coś, co określili jako gigantyczny samolot w kształcie diamentu. Najwyraźniej nie miał on tradycyjnego napędu, bowiem nie pozostawiał za sobą smug dymu - był cichy i statyczny, jakby zamrożony w czasie. Przerażeni turyści rzucili się na ziemię i zaczęli szukać schronienia za drzewem. Wtedy w ich polu widzenia pojawił się myśliwiec Harrier, który krążył nad "diamentem", jakby oceniając jego ruchy. Wówczas jeden z mężczyzn wyciągnął aparat i zrobił serię zdjęć. Chwilę później dziwaczny samolot nagle wystrzelił do góry i zniknął.
Craig Lindsay był rzecznikiem prasowym w bazie RAF w Pitreavie Castle w Dunfermline, 50 mil od miejsca tego "odkrycia". Kilka dni później skontaktowało się z nim "Daily Record". Turyści, którzy pracowali jako kucharze w Fisher's Hotel w Pitlochry, wysłali bowiem sześć zdjęć "diamentu" do gazety i opowiedzieli dziennikarzom swoją historię. Redakcyjny fotoedytor Andy Allen wysłał Lindsayowi najlepsze z nich.
Szkocja. Zdjęcie UFO zaczęło wędrować z rąk do rąk
Lindsay nigdy nie widział tak wyraźnego zdjęcia UFO, więc przesłał je do Ministerstwa Obrony, które nakazało mu poprosić gazetę o przesłanie pozostałych pięciu zdjęć i ich negatywów. Resort polecił mu również zadzwonić do turystów, co też uczynił. Jeden z nich opowiedział Lindsayowi całą historię: "diament" na niebie "lewitujący bez żadnego dźwięku" i przyspieszający bez widocznego śladu paliwa oraz krążący za nim odrzutowiec. Ostatecznie ministerstwo nakazało Lindsayowi zostawić sprawę u nich.
Tamtej jesieni Lindsay wziął udział w rutynowym spotkaniu w Londynie. Gdy podczas przerwy obiadowej przechadzał się po biurach Ministerstwa Obrony, nagle natrafił na coś znajomego.
- Na ścianie przede mną wisiał wielki plakat z najlepszymi spośród tamtych fotografii. Zagadałem więc do facetów, którzy tam byli i zapytałem ich, jak wyglądają ich inne zdjęcia - opisuje. Pracownicy ministerstwa umieścili pozostałe fotografie na parapecie. Na zdjęciach widać było, jak samolot Harrier przesuwa się z prawej strony kadru na lewą, podczas gdy "diament" nie poruszył się nawet o cal.
Porozmawiał z kilkoma specjalistami, którzy badali zdjęcia. Jak przyznali, choć nie ma dowodów na to, że fotografie były oszustwem, wciąż nie wiadomo, czym był ów tajemniczy kształt na niebie. - Stopniowo zapomniałem o wszystkim - przyznaje Lindsay, dodając, że z biegiem czasu założył, że sprawa została zapomniana. "Daily Record" nie opublikowało artykułu, turyści nigdy nie opowiedzieli publicznie o zdjęciach, a fotografie nie ujrzały światła dziennego przez 32 lata.
UFO z Calvine. Dziennikarskie śledztwo z wieloma zwrotami akcji
Prof. David Clarke, wykładowca na Sheffield Hallam University, w latach 90. pracował jako reporter. Kiedy zaczynał karierę dziennikarską, jego redaktor powiedział mu, że jeśli chce odnieść sukces, powinien wyspecjalizować się w jakiejś dziedzinie. Clarke doktoryzował się wówczas w folklorystyce, więc w naturalny sposób stała się jego specjalizacją.
- Wszystko co dziwne: UFO, duchy, percepcja pozazmysłowa, jasnowidztwo - wspomina i wylicza Clarke. Jak przyznaje, jego śledztwo wokoło fotografii z Calvine miało "więcej zwrotów akcji niż thriller Johna le Carré".
Clarke dowiedział się o "UFO z Calvine" w 1996 r., kiedy Nick Pope, były urzędnik resoru obrony, opublikował książkę "Open Skies, Closed Minds" na temat ufologii. Ze względu na swoją pracę w resortowym biurze ds. UFO Pope bywa nazywany "prawdziwym Foxem Mulderem". W książce porusza m.in. kwestię zdjęć Calvine, opisując całą sprawę jako "jedną z najbardziej intrygujących w aktach Ministerstwa Obrony". Jak twierdzi, analiza resortu wykazała, że zdjęcia "nie były podróbkami", a wnioski brzmiały następująco: "obiekt niewyjaśniony, sprawa zamknięta, brak dalszych działań". Clarke przeczytał tę książkę, ale nie myślał wiele o Calvine. Do nieco ponad dekady później.
Do 2009 r. wykorzystywał swoją encyklopedyczną wiedzę na temat UFO do przygotowania tysięcy dokumentów dotyczących UFO dla Archiwum Narodowego. Wśród druków znajdowała się kserokopia rysunku przedstawiającego kształt diamentu obok samolotu. Obok szkicu znajdowała się notatka przeznaczona dla ministrów obrony w gabinecie Margaret Thatcher.
Tajemnicze zdjęcie z Calvine. Notatka z Ministerstwa Obrony
Pod nagłówkiem "Linie obronne do zajęcia" napisano: "Przejrzeliśmy fotografie, ale nie wyciągnięto żadnych konkretnych wniosków dotyczących dużego obiektu w kształcie diamentu. Jesteśmy pewni, że samolot odrzutowy to Harrier. Nie mamy jednak żadnych zapisów o Harrierach operujących w tym miejscu w podanej dacie/godzinie. Nie otrzymano żadnych innych raportów od Ministerstwa Obrony o nietypowej aktywności powietrznej lub obserwacjach w tym miejscu/dacie/godzinie".
Clarke postanowił namierzyć źródło tajemniczych fotografii, ale dotarł do ślepego zaułka. Zadzwonił nawet do "Daily Record" i rozmawiał z redaktorem działu informacji i fotoedytorem, którzy powiedzieli, że nie znaleźli żadnego śladu zdjęć z Calvine, a nikt inny w gazecie o nich nie pamiętał.
Przez następną dekadę Clarke nadal odwiedzał Archiwa Narodowe, aby przeglądać odtajniane akta dotyczące UFO. W 2018 r. trafił na żyłę złota: odkrył, że Ministerstwo Obrony nie usunęło z dokumentów nazwiska byłego urzędnika departamentu wywiadu wojskowego. - Jeśli istniał tam jakiś badacz UFO, to był nim właśnie on - relacjonuje Clarke.
Nie ujawniając tożsamości śledczego, wspomina jednak, że miał nietypowe nazwisko. - Po prostu wpisałem je do internetu... i nagle znalazłem się na jego profilu na LinkedInie. Kilka minut później rozmawiałem z nim przez telefon - opowiada. Clarke zapytał byłego łowcę UFO, czy podczas swojej kariery w resorcie obrony widział coś "naprawdę niewytłumaczalnego".
Oficer wywiadu ujawnia. "Panika w ministerstwie"
Oficer wywiadu natychmiast wspomniał o "dwóch mężczyznach ze Szkocji", którzy w 1990 r. sfotografowali dziwny obiekt i wysłali jego zdjęcia do "Daily Record". Powiedział Clarke'owi, że fotografie wywołały panikę ministerstwie, ponieważ wiedzieli, czym był ten obiekt: eksperymentalnym statkiem należącym do USA. Stąd trop szybko doprowadził do Lindsaya.
Kiedy w 2019 roku Lindsay odebrał telefon od Clarke'a, powiedział mu: "Czekałem na ten telefon 30 lat".
Lindsay powiedział Clarke'owi, że nie widział zdjęcia obiektu z Calvine od wielu lat, jednak po kilku tygodniach poszukiwań (i przerzucania stosów papierów w garażu), Lindsay natrafił kopię zdjęcia ukrytą między stronami starego podręcznika. - Musiałem ją tam włożyć, żeby zabezpieczyć ją przed pogięciem, a potem o niej zapomniałem - tłumaczy.
Lindsay przekazał Clarke'owi wspomnianą kopię pod dwoma warunkami: że będzie przechowywana w bibliotece Sheffield Hallam; i że jeśli zgłosi się po nią któryś z turystów, zostanie im zwrócona.
Kolega Clarke'a, Andrew Robinson, starszy wykładowca fotografii w Sheffield Hallam, przeanalizował zdjęcie i zweryfikował jego autentyczność. Czymkolwiek był więc ów "diament" w przestworzach, był to prawdziwy przedmiot na autentycznej fotografii. Clarke opublikował zdjęcie w 2022 roku, a historia szybko stała się viralem. Mężczyzna zataił jednak przed opinią publiczną jeden znaczący szczegół. Na odwrocie zdjęcia z Calvine znajdowała się notatka napisana czerwonym atramentem, na której widniał napis: "Copyright Kevin Russell c/o Daily Record GLASGOW".
"Najlepsze zdjęcie UFO, jakie kiedykolwiek zrobiono". Tajemnicza notatka
Clarke pomyślał, że mało prawdopodobne jest, aby hotelowy szef kuchni pomyślał o roszczeniu sobie praw autorskich do zdjęcia. Być może Russell był fotografem "Daily Record", który wmieszał się w sprawę? Albo fotoedytor gazety dopisał to nazwisko? Clarke skontaktował się zatem z redakcją, która stwierdziła, że żaden Kevin Russell nigdy nie był tam zatrudniony, ani jako etatowy pracownik, ani jako freelancer. Sprawę mógłby wyjaśnić Allen, były fotoedytor gazety, który wysłał zdjęcia do ministerstwa obrony - ale zmarł w 2007 roku.
Clarke nie podał nazwiska Russella, mając nadzieję, że artykuł skłoni go do ujawnienia się - tak się jednak nie stało. Następnie razem z kilkoma współpracownikami przeszli przez listę 140 Kevinów Russellów. Najlepszym tropem wydawał się Kevin Russell, który w tamtym czasie pracował w okolicznej restauracji, ale mężczyzna zaprzeczył, że miał jakąkolwiek wiedzę na temat "UFO z Calvine".
- Przepraszam, ale nie będę komentował żadnych nazwisk - mówi Pope, który w latach 1991-1994 pracował w dziale ds. UFO ministerstwa obrony. Na ścianie swojego biura Pope miał plakat ze zdjęciem "UFO z Calvine" i od tamtej pory myślał o tajemniczym "diamencie".
Nieznani autorzy zdjęcia "szkockiego UFO". "Czasem nie chcą mówić, co widzieli"
Dlaczego fotograf nie chciał się ujawnić?
- Podejrzewam, że przynajmniej na samym początku odbyła się dość ożywiona dyskusja - mówi Pope, po czym robi znaczącą pauzę. Czy uważa, że turyści, którym zawdzięczamy zdjęcie nadal żyją?
- Nie będę tego komentował. Nie chcę jednak, aby mój brak komentarza został źle zinterpretowany. Domysły, że ci ludzie zostali zamordowani przez aparat państwowy to po prostu bzdura - podkreśla. Jak wspomina, wiele osób rozmawiało z Ministerstwem Obrony o UFO, ale pod warunkiem zachowania anonimowości. - Często ludzie, którzy widzą UFO, nie chcą upubliczniać tej sprawy. Czasami nie mówią nawet swojej rodzinie, znajomym, czy najbliższym współpracownikom. Chcę to uszanować - zaznacza.
Do dziś tożsamość mężczyzny (lub mężczyzn), którzy zrobili zdjęcia "UFO z Calvine", pozostaje tajemnicą, podobnie jak "tożsamość" niezwykłego "diamentu". Niektórzy ufolodzy twierdzą, że ponieważ obiekt nie przypomina żadnego znanego ziemskiego statku powietrznego, musi być więc obcym statkiem kosmicznym lub ewentualnie odtworzoną na Ziemi kopią rozbitego statku kosmicznego. Inni uważają, że to dowód na istnienie Aurory, rzekomego samolotu rozpoznawczego opracowanego przez tajną komórkę amerykańskiej armii, któremu przypisuje się znaczące postępy w technologii lotniczej. Istnieje jednak niewiele dowodów na istnienie tej maszyny.
Być może jednak cała ta sprawa jest żartem lub oszustwem. Wystarczyło przymocować tekturowy romb do sznurka zawieszonego na gałęzi drzewa i ot, całe UFO - jak twierdzą niektórzy sceptycy. Zagadkowy "diament" mógł być równie dobrze iluzją optyczną stworzoną przez odbicie wyspy w jeziorze. Tę drugą teorię popiera Sean Kirkpatrick, były łowca UFO w Pentagonie.
- To odbicie w jeziorze, a zdjęcie zostało przerobione - mówi Kirkpatrick. - Było to analizowane wiele razy. Jeśli na surowym (nieskompresowanym) obrazie uważnie spojrzysz w prawą stronę, to góra i dół są swoimi własnymi odbiciami - tłumaczy. Jednak na zboczu wzgórza Calvine nie ma żadnego zbiornika wodnego.
Artykuł o "UFO z Calvine" nigdy się nie ukazał. Możliwy trop
Od statków kosmicznych po tajne projekty wojskowe i makabryczne teorie spiskowe - wszystkie te domysły są wspierane przez fakt, że w 1990 r. nieżyjący już redaktor naczelny "Daily Record" Endell Laird, był członkiem komitetu D-Notice w Ministerstwie Obrony.
D-Notice - znane od 2015 r. jako DSMA - są wydawane przez Komitet Doradczy ds. Mediów w Obszarze Obronności i Bezpieczeństwa (brytyjski rządowy organ - red.) w celu zapobiegania publikacjom mogącym zagrozić bezpieczeństwu narodowemu. Czy Laird spiskował z resortem w celu zatuszowania sprawy? Jego członkostwo w komitecie może być jednak zbiegiem okoliczności, biorąc pod uwagę, że wówczas składał się z 14 przedstawicieli mediów - ale jeśli tak, to nadal ciekawe zrządzenie losu.
Nie wiemy, czy gazeta faktycznie otrzymała D-Notice, ale Pope potwierdził, że Ministerstwo Obrony zapobiegło upublicznieniu zdjęć. W 2024 roku w filmie dokumentalnym "The Program" stwierdził, że gdyby "Daily Record" ujawniło fotografie, "zniszczyłoby to nasz standardowy przekaz. Dlatego chcieliśmy to zakopać - i tak zrobiliśmy. Wszystkie zdjęcia i wszystkie negatywy zostały nabyte przez Ministerstwo Obrony i nigdy więcej ich nie widziano".
Jak twierdzi Pope, biuro ds. UFO nie było przekonane, że to mistyfikacja. - Konsensus był taki, że był to solidny i stosunkowo duży obiekt - mówi, zaznaczając, że zdjęcia zostały zrobione dwa dni po inwazji Saddama Husajna na Kuwejt, co może wyjaśniać, dlaczego wojsko testowało wówczas nowoczesne samoloty. Z drugiej strony, czy chcąc zachować taką broń w tajemnicy, testowano by ją na drodze w biały dzień na stosunkowo gęsto zaludnionym obszarze?
Autorzy zdjęcia zostali zastraszeni? Były współpracownik ujawnia
Innym powodem, sugerującym, że "diament" był czymś więcej niż tylko błyskotką na sznurku, jest historia z "The Program", którą opowiedział Richard Grieve. Jak wyznał, pracował razem ze wspomnianymi turystami w restauracji Fisher's Hotel. Powiedział, że pewnego deszczowego wieczoru, gdy zrobili sobie przerwę na papierosa, nagle na parking wjechał czarny samochód. Grieve twierdził, że wysiadło z niego dwóch mężczyzn w ciemnych garniturach.
- To byli ludzie cali w czerni. Stali na zewnątrz w deszczu i rozmawiali z nimi - opowiadał Grieve.
Według Grieve'a mężczyźni wrócili do hotelu "bladzi jak cholerne duchy". - Coś im się stało. Coś widzieli. Ktokolwiek wyszedł z samochodu, śmiertelnie ich nastraszył - stwierdził.
Grieve powiedział, że po tym zdarzeniu mężczyźni nie byli już tacy sami. Zaczęli sporo pić, brać dni wolne w pracy i spać w samochodach przed hotelem. Według Grieve'a para zniknęła bez śladu cztery tygodnie później.
- Kucharze nie znikają tak po prostu na 34 lata bez podjęcia innej pracy. Gdzie oni są? - zastanawiał się.
Ministerstwo uparcie milczy. "Mogliby wreszcie rozwiać spekulacje"
Jedyną organizacją, która mogłaby położyć kres wszystkim spekulacjom, jest Ministerstwo Obrony. - Obawiam się, że nie udzielamy już komentarzy na temat UFO, UAP (niezidentyfikowane zjawisko lotnicze) czy tym podobnych - ucina rzecznik resortu, dodając, że szybkie wyszukiwanie w Google może pomóc rozwiązać całą zagadkę. Wysłali również link do artykułu "Daily Express", w którym pojawiła się hipoteza, że "diament" to w rzeczywistości szczyt góry pokryty mgłą - pomysł, który według Clarke'a obalił jego ekspert od fotografii.
- Ministerstwo Obrony mogłoby łatwo wyjaśnić tę tajemnicę, publikując wnioski z analizy zdjęć, którą przeprowadzili na w 1990 i 1992 roku - twierdzi Clarke. - Jeśli ustalono, że zdjęcia były sfałszowane, można je opublikować bez konieczności ujawniania danych osobowych fotografa. Odmawiając komentarza, po prostu podsycają teorie spiskowe i ideę, że coś ukrywają - podkreśla.
Clarke zwraca się też do dwóch turystów. - To 35. rocznica powstania tego, co opisuje się jako najlepsze zdjęcie UFO, jakie kiedykolwiek zrobiono. Nadszedł czas, aby ujawnić się i opowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło - apeluje.
Tekst przetłumaczony z "The Guardian" - www.theguardian.com
Autor: Daniel Lavelle
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje