Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wytrych w kształcie Putina. Pretekst do nadużyć w Polsce

Zagrożenie rosyjskie jest "faktem autentycznym". Ale równie autentycznym faktem jest to, że stało się ono dziś tylko pretekstem dla władzy do bezwzględnego zwalczania opozycji, szczucia, a także przeprowadzania i przygotowywania działań przypominających zamach stanu. Usprawiedliwieniem nie jest to, że poprzednicy Donalda Tuska nie byli w tej sprawie święci.

Donald Tusk wskazuje na wpływy Kremla
Donald Tusk wskazuje na wpływy Kremla/Dawid Wolski/Laski Diffusion/East News

Ci, którzy obawiali się, że rumuński przykład zostanie zaadaptowany przez polskie władze, niestety mieli rację. Niespełna dwa tygodnie temu w Rumunii unieważniono pierwszą turę wyborów prezydenckich, uzasadniając to rosyjską ingerencją w proces wyborczy. Kuriozum jest to, że szczegóły pozostały tajne, bo Sąd Najwyższy w Bukareszcie podjął decyzję pod wpływem informacji płynących ze strony służb specjalnych. Tak przynajmniej głosi oficjalna wersja. 

Nie trzeba było czekać długo, aż w Polsce sytuacja ta zostanie wykorzystana do rozważania dewastacji procesu wyborczego i kolejnych nadużyć władzy. Kolejnego podważania wyroków polskiego Sądu Najwyższego, a także insynuacyjnego modelu zwalczania kandydata prawicy na prezydenta, także przez organy państwa.

Insynuacja - studium przypadku

Wręcz symboliczną dla tej metody działania może być historia z "SMS-ami", która miała być medialnym przebojem tygodnia. Pokazuje ona zarazem symbiozę działań służb państwowych i mediów, a zarazem skrajnie insynuacyjny i nieuczciwy model tych działań. Oto "Gazeta Wyborcza" "ujawniła" hakerski atak tuż przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, w którym do setek tysięcy osób miały być przesyłane SMS-y o treści "głosuj na PiS". Sprawcami mają być jakiegoś rodzaju rosyjscy cyberterroryści. W ciągu kilku godzin wszystkie prorządowe media powielają komunikat o tym, że rosyjscy hakerzy namawiali do głosowania na PiS. 

Sprawą "niepokoi się" sam premier Tusk na portalu X, często wykorzystywanym zresztą przez niego do podgrzewania atmosfery. Politycy jego partii i internetowa fabryka trolli już wprost grzmią, że największa opozycyjna partia to rosyjska agentura, zresztą wystarczy przekazać opisaną wyżej część informacji. 

Tak więc chociażby Krzysztof Brejza, europoseł Platformy Obywatelskiej, pisze: "To hakerzy związani z rosyjskim wywiadem mieli masowo wysyłać, przed wyborami w 2023, setki tysięcy SMS 'Głosuj na PiS'. Przejęli też ekrany w galeriach handlowych, na których w ciszy wyborczej agitowali na rzecz wierchuszki PiS-u. Wstrząsające ustalenia 'Wyborczej' potwierdzają to, przed czym przestrzegamy od dawna". Publikacja pojawia się w charakterystycznym momencie. 

W tle odbywa się podważanie, między innymi przez członka Państwowej Komisji Wyborczej, Ryszarda Kalisza, prawa polskiego Sądu Najwyższego nie tylko do zawetowania decyzji o odcięciu opozycji od środków finansowych, ale także o zatwierdzeniu wyniku wyborów. Równocześnie trwa insynuowanie Karolowi Nawrockiemu jakichś związków z rosyjską agenturą, szyte już naprawdę bardzo grubymi nićmi. Także w kwestię potencjalnych biznesowych ruchów na rynku medialnym zostaje wpleciony wątek rosyjskich wpływów. 

Zobacz również:

Tylko nieliczni, którzy wczytali się w artykuł, odkryli, że SMS wysyłany przez domniemane rosyjskie trollownie w pełnej wersji brzmiał: "GlosujNaPiS! Przywrocilismy seniorom prawo do godnej starosci i zrobimy tez pogrzeby emerytow za darmo (pisownia oryginalna)". A więc nie namawiał do głosowania na PiS, tylko ośmieszał kampanię tej partii. Używając logiki dzisiejszej walki politycznej w Polsce, był agitacją na rzecz posła Brejzy. Używając zdrowego rozsądku, po prostu siało zamęt w Polsce, zgodnie z zasadą Sun Tzu, która przyświeca Rosji od zawsze.

Rosjanie dobrzy na wszystko

Jak w wielu innych sprawach, tak w sprawie nadużywania rosyjskiego zagrożenia do polityki wewnętrznej, Donald Tusk z całej siły kopnął drzwi uchylone przez poprzedników. PiS tuż przed wyborami tworzył sugestię, że rozmaite zaniechania w polityce zagranicznej i ocieplenia w relacjach z Rosją są podszyte jakimiś tajnymi związkami Tuska z Rosją

Tusk idzie dalej. Tworząc karkołomną i w stu procentach fałszywą konstrukcję o związkach swoich przeciwników z Putinem, próbuje ich skompromitować i wyeliminować z gry, równocześnie tworząc pretekst do naruszania zasady wolności gospodarczej, praworządności, być może też systemu przedstawicielskiego i generalnie prawa. Ma to wszystko tłumaczyć uznaniowy i permanentny stan rosyjskiego zagrożenia

Przed takim działaniem w sposób bardzo delikatny, ale i czytelny ostrzegł go amerykański Departament Stanu. Żeby było jasne - jeszcze bidenowski. Jedna rzecz w tym smuci, a druga niepokoi. Pierwsza to zaangażowanie na poziomie wykonawczym wielu ludzi mediów w opisany wyżej proces, często zresztą takich, którzy jeszcze niedawno wytaczali najcięższe działa moralnego kalibru wobec innych dziennikarzy. 

Druga to fakt, że tego rodzaju wprowadzanie kraju w stan szpiegomanii, wrzenia i wzajemnej agresji zdecydowanie ma swojego beneficjenta w Moskwie. Ba, dokładnie wpisuje się w jego schemat działania mający na celu wewnętrzne osłabienie przyszłych ofiar. Jak widać, nie zawsze potrzebujemy pomocy Putina, by zrobić mu dobrze.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Kołodziejczak o resorcie rolnictwa: Przerost zatrudnienia, zła organizacja pracy/RMF24.pl/RMF

Zobacz także