Z punktu widzenia interesów polskiego państwa nie jest to sytuacja optymalna, ale skoro już taplamy się w bagnie, spróbujmy bagno opisać. Rozliczanie Obajtka (a mówię o "operacji Vampiryna", czyli o zbieraniu przez Kamińskiego i Wąsika materiałów obciążających Obajtka, przy okazji "darów" Obajtka dla Watykanu, w apogeum pandemii koronawirusa) to jeden z frontów dla Tuska obiecujących, na których można samego Kaczyńskiego (ojca chrzestnego Obajtka) wizerunkowo bardzo boleśnie ugodzić. Kardynał Konrad Krajewski (uwielbiany zarówno przez "społecznie wrażliwą" skrajną prawicę, jak też przez skrajnie lewicowe "razemki", bo przecież pomagał ludowi rzymskiemu przecinać plomby na licznikach elektrycznych tam, gdzie lud rzymski rachunków za prąd już od lat nie płacił), prywatnie przyjaciel biskupa Jędraszewskiego (po odsunięciu przez Kaczyńskiego premier Szydło za jej kontakty z Ziobrą, Krajewski miał powiedzieć polskim księżom pracującym w Watykanie, że to Unia Europejska wymusiła odwołanie Szydło, bo "była ona jedyną w Europie matką katolickiego księdza"), ze swoim kompletnym brakiem społecznego słuchu próbował jeszcze bronić Obajtka, informując media, że część środków odkażających, podarowanych przez Orlen papieżowi, wykorzystano do zdezynfekowania posadzki w Kaplicy Sykstyńskiej. Przypomnijmy, że kiedy Obajtek wysyłał do Watykanu - z towarzyszeniem kamer TVP S.A. Jacka Kurskiego - gigantyczny transport maseczek i środków dezynfekcyjnych (do mycia podłogi w Kaplicy Sykstyńskiej), w Polsce umierały tysiące starszych i młodszych ludzi, brakowało wszystkiego: maseczek, respiratorów, miejsc w szpitalach i środków odkażających do mycia podłóg i łóżek w szpitalach. Jednak Obajtek, jako dobry wujek, postanowił się wypromować darami dla samego papieża. Gdyby płacił z własnej kieszeni, ok. Ale płacił pieniędzmi spółki skarbu państwa. Płacił środkami w Polsce wówczas śmiertelnie deficytowymi. Zatem już tylko bracia Karnowscy czy TV Republika mogą go bronić, bo normalne media raczej go rozszarpią. Co z kolei pomoże wizerunkowo rządowi i koalicji. Stąd przeciek stenogramów podsłuchów Obajtka (zleconych kiedyś przez jego nieprzyjaciół w PiS) do Onet.pl. Czy pointą tej afery ma być najbardziej prostacki antyklerykalizm? Nie! Kościół wciąż jest jedną z ostatnich instytucji, które mogą (czasem nawet to robią) stawić czoła rozpełzającemu się wokół cywilizacyjnemu i etycznemu chaosowi. Jednak etyczna wrażliwość kardynała Krajewskiego w połączeniu z wrażliwością etyczną Obajtka, raczej ten chaos powiększają i pogłębiają. Nowe polityczne rozdanie jest okazją także do nowego rozdziału w stosunkach państwo-Kościół. Kościół pozostaje najsilniejszą społeczną instytucją w Polsce. Państwo pozostaje naturalnym partnerem tej instytucji. Właściwe ułożenie stosunków państwo-Kościół jest kluczem do tego, czy nowy obóz władzy będzie w stanie rządzić Polską. Czy też będzie generować konflikt i chaos, który także ten nowy obóz rządzący pochłonie. Oczywiście byli seminarzyści, stanowiący dziś szpicę antyklerykalnej rewolucji w polskiej lewicowej bańce (medialnej i politycznej), chcieliby w ciągu paru najbliższych tygodni Polskę z "katolickich złogów" oczyścić. Moim zdaniem to niemożliwe i niekonieczne. Moim zdaniem ani Donald Tusk, ani Szymon Hołownia, ani Władysław Kosiniak-Kamysz, w tępy antyklerykalizm nie pójdą. Z drugiej jednak strony biskup Jędraszewski - i niestety także biskup Gądecki - do samego końca swoich kadencji, na swych czołowych stanowiskach w polskim Kościele, dają do zrozumienia, że nie są biskupami katolickimi, ale że są biskupami Prawa i Sprawiedliwości. W polskim Kościele jest jednak także biskup Galbas (jego pierwsza homilia jako zwierzchnika diecezji katowickiej była najbardziej jednoznacznym potępieniem upartyjnienia polskiego Kościoła), biskup Ryś (ponoć zbyt radykalny, aby być "wybieralnym" przez polskich biskupów, ale w takim razie może "wybierze go" papież) i parę innych nazwisk, których nie chciałbym wymieniać, bo nie chcę ich "spalić". Kościół w Polsce - po czasach Paetza, Jędraszewskiego, Dzięgi, Heringa... - znów może stać się Kościołem katolickim i Kościołem chrześcijańskim. A polskie państwo znów może zawalczyć o tzw. przyjazny rozdział Kościoła od państwa. Nie mający nic wspólnego z idiotyczną wojną przeciwko religii. Szczególnie idiotyczną, kiedy radykalny ateizm ma czasami do zaproponowania jako alternatywę dla religii tylko najbardziej idiotyczny New Age czy najbardziej prymitywną neopogańską magię. Czy jednak obie strony - Kościół i państwo - z tej wyjątkowej okazji skorzystają? Z okazji pozbycia się ojca Rydzyka, z okazji nie popadnięcia w najbardziej idiotyczny antyklerykalizm? Zobaczymy. I to zobaczymy wkrótce. Przed nami bowiem rok wyborczy w polskim Kościele (najpierw wybory władz Konferencji Episkopatu Polski, potem wybory na trzy stolice polskiego Kościoła: Kraków, Poznań, Warszawę). Od tego, czy jakiś nowy model dialogu państwa z Kościołem się uda, zależy także to, czy nowa koalicja przetrwa u władzy. Reszta jest antyklerykalnym i alt-rightowym bełkotem. Reszta jest skrajnie prawicową i skrajnie lewicową "powieścią idioty". Powieścią, która zniszczy polskie państwo, zniszczy Zachód, wyda nas całkowicie bezbronnych w łapy Władimira Putina i szerzej - w łapy antyzachodniej globalizacji (postkomunistycznej, islamistycznej, chińskiej).