"Widzieliście, jak oni bronią granicy". Łukaszenka oskarża Polskę
Oprac.: Aleksandra Wieczorek
O sytuacji na granicy i rzekomych planach inwazji na Białoruś mówił Alaksandr Łukaszenka przed Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniem Ludowym. Nie po raz pierwszy samozwańczy prezydent wysuwał tego typu irracjonalne oskarżenia wobec Polski, ale i krajów Zachodu. Dyktator odniósł się też do polsko-ukraińskich stosunków, twierdząc, że Warszawa ma "swoje rachunki do wyrównania" z Kijowem.

Alaksandr Łukaszenka przemawiał w środę przed Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniem Ludowym. Zgromadzenie w 2022 roku zyskało status organu konstytucyjnego, a samozwańczy przywódca Białorusi nazwał je "słowiańskim wiecem w nowoczesnej formie". Stwierdził też, że jest ono dowodem na to, że "władza nie izoluje się od narodu".
Przemówienie Łukaszenki. Mówił o stosunkach polsko-ukraińskich
W czasie swojego półtoragodzinnego wystąpienia dyktator oznajmił, że Zachód podejmuje próbę zmiażdżenia "Rosjan, Białorusinów, Słowian" przez zniszczenie poczucia dumy narodowej.
- Ci, którzy obserwują ukraińskie i inne geopolityczne tragedie, nawet jeśli nie mówią tego głośno, rozumieją: że ci, którzy są gotowi służyć każdemu panu za jałmużnę, prędzej czy później przegrają - dodał.
Odnosząc się bezpośrednio do Polski stwierdził, że ma ona "swoje rachunki do wyrównania z Ukrainą" i nawiązał do rzezi wołyńskiej. - Efekt tego będzie dramatyczny, jeśli się nie zatrzymamy. I najwyraźniej nie uratuje to poprzedniego porządku - powiedział.
"Gdyby nie odwaga patriotów, stracilibyśmy nasz kraj"
Łukaszenka uważa także, że w czasie protestów z 2020 roku Białoruś niemal miała stracić suwerenność, bo NATO "zacierało ręce" i przygotowywało się do interwencji wojskowej na zachodzie kraju. - Gdyby nie hart ducha i odwaga prawdziwych patriotów, stracilibyśmy nasz kraj - oznajmił samozwańczy prezydent.
Według Łukaszenki jego kraj na zachodnich granicach "stoi twarzą w twarz z NATO". Zgodnie z jego słowami Sojusz przy pomocy 300 tysięcznej armii ma tam stworzyć "pas powstrzymywania", co ma świadczyć nie o zamiarach obronnych, ale o planach inwazji na Białoruś. Nawiązując znów do Polski i sytuacji na granicy, przekazał:
- Poważnie? Na granicy stoją zawodowi, uzbrojeni po zęby żołnierze, którzy zabijają kobiety i dzieci? Nieuzbrojonych ludzi uciekających przed wojną z tych państw, które oni zrujnowali. Widzieliście, jak oni bronią granicy. Okaleczają, zabijają, a potem podrzucają nam zwłoki i kaleki - obwieścił białoruski dyktator, po raz kolejny wysuwając tego typu oskarżenia.
Stwierdził on również, że fakt, iż Zachód się zbroi nie jest równoznaczny z zamiarem obrony, ale o planach "wciągnięcia Białorusi w wojnę". Zachodowi kazał unikać prowokowania jego kraju do użycia nieadekwatnych środków, ostrzegając, że w przypadku wzrostu zagrożenia będą oni podejmować działania i zwiększać swoją siłę bojową.
Źródło: Biełsat
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!