Antony Blinken poinformował, że Stany Zjednoczone wstrzymują ponad 95 milionów dolarów pomocy dla rządu w Gruzji. Amerykanie mieli przeanalizować działania tamtejszych polityków w ramach "przegląd strategicznych stosunków dwustronnych" i dojść do ostatecznych wniosków o zawieszeniu wsparcia finansowego. - Antydemokratyczne działania i fałszywe oświadczenia gruzińskiego rządu są niezgodne z normami członkostwa w UE i NATO - powiedział sekretarz stanu USA. Gruzja. USA nie przekaże pieniędzy do Tibilisi Choć Stany Zjednoczone nie chcą pomagać gruzińskim politykom, zobowiązały się jednak do "kontynuowania wsparcia programów, które przynoszą korzyści mieszkańcom Gruzji poprzez wzmacnianie demokracji, rządów prawa, niezależnych mediów i rozwoju gospodarczego". "Przez 32 lata przyjaźni i partnerstwa między naszymi krajami i obywatelami, Stany Zjednoczone przeznaczyły ponad 6,2 miliarda dolarów pomocy, przyczyniając się do rozwoju i wzmocnienia gospodarki Gruzji i instytucji demokratycznych" - czytamy w oświadczeniu Blinkena. Jak dodano - "to wsparcie pomogło wyposażyć i wyszkolić siły obronne Gruzji i straż przybrzeżną, zbudować szkoły i szpitale oraz wyszkolić nauczycieli, urzędników państwowych i pracowników służby zdrowia". Wcześniej Stany Zjednoczone wysłały sygnał ostrzegawczy dla tamtejszych władz. 5 lipca zdecydowały o odłożeniu na czas nieokreślony ćwiczeń Noble Partner w Gruzji - były zaplanowane od 25 lipca do 6 sierpnia. Jak podkreślono, decyzja miała zapaść w związku z trwaniem wspomnianego wcześniej "przeglądu stosunków". USA a Gruzja. W tle przepisy wzięte z Rosji Nie pomógł fakt, że we wtorek minister sprawiedliwości Rati Bregadze przekazał, że rejestracja tzw. agentów zagranicznych na mocy nowej ustawy o "przejrzystości wpływów" rozpocznie się w Gruzji 1 sierpnia. To w związku z tą sprawą napięcie w stosunkach amerykańsko-gruzińskich nabrały na sile. Nowe przepisy, wzorowane na rosyjskich, były przedmiotem wewnętrznego sporu politycznego w kraju, co doprowadziło do masowych protestów. Przyjęta przez gruziński parlament ustawa była krytykowana przez Zachód. Negatywne opinie nie spodobały się premierowi Gruzji, który stwierdził, że w ten sposób NATO chce doprowadzić do konfliktu militarnego jego kraju z Rosją. - Większa uwaga Zachodu na ustawę o zagranicznych agentach w Gruzji wiąże się z żądaniami otwarcia w republice drugiego frontu przeciwko Rosji (...). Turcja przyjmuje dziś dokładnie to samo prawo, nawet surowsze niż nasze, ale nikt nie ma żadnych komentarzy pod adresem Turcji, kraju członkowskiego NATO - skwitował gruziński szef rządu Irakli Kobakhidze. Na słowa te odpowiedziała w zeszłym tygodniu przedstawicielka Departamentu Stanu USA Yuri Kim. - Kiedy mówisz, że USA chce otworzyć w Gruzji drugi front, to jest to fake news. Kiedy mówisz, że ambasador USA, osobiście reprezentujący prezydenta Stanów Zjednoczonych, jest w jakiś sposób zaangażowany w tajną operację obalenia wybranego rządu w tak zaprzyjaźnionym kraju jak Gruzja, to to również jest fake news - odpowiedziała Kim. Źródło: Reuters ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!