Grupa 30 członków Izby Reprezentantów z Partii Demokratycznej wystosowała w poniedziałek list do prezydenta USA Joe Bidena, w którym wezwała go do dyplomatycznego zaangażowania i współpracy z Rosją w celu zakończenia wojny w Ukrainie. Jak podkreśla dziennik "Washington Post", który jako pierwszy dotarł do pisma, autorów szczególnie niepokoić ma brak regularnego dialogu z Rosją w tej sprawie. Jak podkreślają eksperci, list jest sygnałem, że na lewicy Partii Demokratycznej, która tradycyjnie niechętna jest zaangażowaniu USA za granicą, rośnie niezadowolenie wobec obecnego kursu administracji Joe Bidena. Niepokój jest potęgowany obawami o gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Sygnatariusze pisma przekonują, że społeczno-ekonomiczne konsekwencje wojny w Ukrainie odczuwalne są także w USA, co widać m.in. po wyższych cenach paliwa i żywności. USA: Lewica Demokratów naciska na Bidena "Biorąc pod uwagę zniszczenia, jakich w wyniku wojny doświadczyła Ukraina i cały świat oraz ryzyko katastrofalnej w skutkach eskalacji, wierzymy, że jest w interesie Ukrainy, Stanów Zjednoczonych i całego świata, by uniknąć przedłużania się konfliktu" - napisało w liście do prezydenta USA 30 deputowanych Partii Demokratycznej. Kongresmeni podkreślili, że w związku z tym wezwali prezydenta Bidena do połączenia militarnej i ekonomicznej pomocy USA dla Ukrainy, "z aktywnymi naciskami dyplomatycznymi, które podwoją wysiłki na rzecz osiągnięcia realistycznych ram dla zawieszenia broni". "Jako ustawodawcy, którzy odpowiedzialni są za wydawanie wielu miliardów dolarów amerykańskich podatników na pomoc wojskową w tym konflikcie, uważamy, że takie zaangażowanie w wojnę zobowiązuje Stany Zjednoczone do poważnego rozważenia wszystkich możliwości, łącznie z bezpośrednim (wspólnym - red.) zaangażowaniem się z Rosją" - dodano w liście. Wśród sygnatariuszy pisma znalazły się m.in. kongresmenki Alexandria Ocasio-Cortez z Nowego Jorku, Ilhan Omar z Minnesoty, Rashida Tlaib z Michigan oraz Ayanna Pressley z Ohio, które są przedstawicielkami najbardziej lewicowego skrzydła Partii Demokratycznej. W odpowiedzi na list rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby oświadczył, że Stany Zjednoczone nie będą negocjować z Rosją bez udziału Ukrainy. Według niego to prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powinien zdecydować, kiedy rozpocząć negocjacje. List Demokratów wycofany W kilka godzin po publikacji listu sygnatariusze opublikowali aneks, w którym stwierdzili, że pozostają "jednoznacznie zaangażowani" we wspieranie Ukrainy i zaznaczyli, że ich frakcja popiera strategię Białego Domu, aby bez Ukrainy nie rozwiązywać żadnych problemów związanych z tym krajem. "Szkic listu powstał kilka miesięcy temu. Niestety przez naszych pracowników został rozesłany bez weryfikacji" - napisała we wtorek Pramila Jayapal, pod której przewodnictwem przygotowano list. Nie tylko Demokraci podzieleni ws. pomocy Ukrainie Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu głośnym echem odbił się w USA wywiad Kevina McCarthy'ego, przywódcy Republikanów w Izbie Reprezentantów, dotyczący wsparcia Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy. - Wydaje mi się, że ludzie skupią się na recesji i nie będziemy gotowi na to, by dawać Ukrainie wszystko, o co poprosi - powiedział 57-letni polityk. Zasugerował, że nowy Kongres, który zostanie wybrany 8 listopada, a rozpocznie kadencję od nowego roku, powinien zająć się przede wszystkim "kwestiami bliższymi Ameryce". Po słowach McCarthy'ego kongresmen z Teksasu Michael McCaul - najważniejszy republikanin w komisji ds. stosunków międzynarodowych - zapewnił w rozmowie z Bloombergiem, że pomoc dla Ukrainy nadal cieszy się "szerokim ponadpartyjnym poparciem". Badanie Pew Research z września pokazało, że na razie większość wyborców i Republikanów, i Demokratów ocenia, że USA dostarczają Ukrainie mniej więcej wystarczającą albo nawet zbyt małą pomoc. Jednocześnie 32 proc. wyborców Republikanów uważa, że jest ona zbyt duża. W marcu było ich ponad trzy razy mniej - 9 proc. Za dwa tygodnie w USA odbędą się wybory środka kadencji (midterms - red.), od których zależy, które ugrupowanie będzie kontrolowało Kongres. Wpływowy lider republikanów w Senacie Mitch McConnell i były wiceprezydent Mike Pence należą do tradycyjnej frakcji Partii Konserwatywnej, która uważa, że Stany Zjednoczone powinny nadal pomagać Ukraińcom - podkreślił w wywiadzie dla "The Hill" strateg republikanów Ford O'Connell.