Na początku marca bieżącego roku ambasada Stanów Zjednoczonych w Moskwie ostrzegła mieszkających tam obywateli USA przed planami ataków ekstremistów. Celem miały być duże zgromadzenia publiczne, w tym koncerty. Amerykanom polecono, by unikali dużych skupisk ludzi przez najbliższe 48 godzin, przypomniano także o obowiązującym ostrzeżeniu przed podróżami do Rosji. Strzelanina pod Moskwą. Rosja wiedziała o zagrożeniu. Teraz twierdzi, że było inaczej W piątek rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson potwierdziła, że amerykański rzeczywiście posiadał takowe informacje. "Władze USA przekazały rosyjskim władzom te informacje zgodnie ze stosowaną od dawna polityką 'obowiązku ostrzegania'" - dodała. Federacja Rosyjska rzeczywiście nie przeszła obojętnie obok uzyskanego ostrzeżenia, a na ulicach Moskwy zaroiło się od patroli policyjnych, a także funkcjonariuszy ubranych po cywilnemu. Co więcej, służby patrolowały także różne środki komunikacji miejskiej. Policjanci mieli kontrolować zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Jednak w sobotę, niespełna dzień po tragedii w sali koncertowej w Crocus City Hall pod Moskwą, pojawiły się informacje rzekomo mówiące o tym, że Rosja nie została poinformowana o możliwym zagrożeniu. Kommiersant przekazał, że nie pojawiło się oficjalne potwierdzenie ze strony rosyjskich władz, które mówiłoby o tym, iż ostrzeżenie do nich dotarło. "W sobotę rano nie było oficjalnego potwierdzenia ze strony rosyjskich urzędników, że Stany Zjednoczone ostrzegły Federację Rosyjską z wyprzedzeniem o przygotowywanym ataku terrorystycznym w Moskwie" - przekazano. Pojawia się pewna sprzeczność co do stanowiska Federacji Rosyjskiej w tej sprawie. W dalszej części publikacji wskazano, że "rosyjskie źródła agencyjne podały, że dane dostarczone przez Waszyngton były niekonkretne", co może wskazywać, że Moskwa rzeczywiście została poinformowana. Podobną wersję przekazało agencji TASS źródło w rosyjskich służbach specjalnych. Stwierdzono, że informacje rzeczywiście otrzymano, ale "miały one charakter ogólny, bez żadnych szczegółów". Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Ambasada USA ostrzegała Rosję. Dołączyły zachodnie instytucje O zagrożeniu atakami ze strony ekstremistów na terytorium Rosji ostrzegała nie tylko amerykańska ambasada. Na początku marca podobne stanowisko wyraziły także zachodnie placówki m.in. rząd Łotwy, Kanady, Szwecji, Niemiec i Czech. Zareagowała także ambasada Korei Południowej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, podobnie jak Biały Dom wezwało swoich obywateli do zachowania ostrożności i unikania udziału w masowych zgromadzeniach. Ministerstwo wezwało również obywateli Łotwy do opuszczenia terytorium Federacji Rosyjskiej ze względu na "napiętą sytuację w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego". Władze kanady dodatkowo zaleciły obywatelom powstrzymanie się od wyjazdu do Rosji, a podobny komunikat wystosowała także ambasada Korei Południowej w Rosji. Komunikaty zachodnich ambasad pojawiły się dzień po ostrzeżeniu ze strony USA. W piątek doszło do strzelaniny w Crocus City Hall, w której, jak wynika z najnowszych oficjalnych informacji rosyjskich służb, życie straciło 115 osób. Państwo Islamskie przyznało się do ataku, jednak i te informacje uznawane są przez niektóre rosyjskie media za nieprawdziwe. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!